czwartek, 27 grudnia 2012

rozdzial 4

***
Nie wiem jak piątka chłopaków może poprawić ci z dnia na dzień humor który był rozdarty na miliony kawałków przez tygodnie.Nie chciałam się dowiadywać choć dziwiło mnie to ,ponieważ jeszcze wczoraj chlipałam w poduszkę po obudzeniu przez tego drania.Nie umiałam być szczęśliwa.Teraz jestem i tylko dzięki nim.
***
Butelka wypadła na Louisa
-Ej a my gramy na prawdę i wyzwanie czy na całowanie?-przerwał Naill
-Na prawdę i wyzwanie-odparłam. Jakie oni mają pomysły-pomyślałam śmiejąc się w duchu-A więc Lou...-zaczęłam -wybierasz prawdę czy wyzwanie?Szelkowaty spojrzał na mnie zamyślonym wzrokiem z którego wyrwał się natychmiast.
-Wyzwanie!-krzyknął do ucha Liamowi na co biedny przewrócił się do tyłu po czym niezdarnie wstał obdarowując morderczym wzrokiem Lou.Po chwili również go popchnął.
-Ej!-zaśmiał się szelkowaty i ponownie popchnął Liama. Przepychanka trwałaby nadal gdybym nie wydarła się
-Okay!Już!!!!-niespodziewanie chłopaki siedli prosto.Louis przyłożył palec
do czoła mówiąc
-Szeregowy Louis Marchewka Tomlinson melduje się do Kamili!-przy jego poważnym tonie nie dało się nie śmiać czy też po prostu zachować spokoju.Wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem.
-Cicho Steve!-usłyszeliśmy nieznany nam damski głos za drzwiami.
-Kto to ?-podniósł brwi Zayn szepcząc do nas.
-Włamywacze!-zaśmiałam się cicho i podniosłam krzesło pokazując je Harremu-Oto nasza broń szeregowy Styles-szepnęłam robiąc grobową minę.Nie były to jednak całkowite żarty.Podeszłam na palcach do drzwi i przyłożyłam do nich ucho.
-Tak.Ona ale ktoś jeszcze.Chyba sławny.Rozpoznajesz głos?-tajemnicza kobieta ponownie się odezwała.
-Nie-odszepnął jej towarzysz-Ale będzie materiał...-zachichotał.Wtedy zrozumiałam o co chodzi.Mocno popchnęłam drzwi na roścież a przed nimi stał nie kto inny jak paparazzi i jego towarzyszka.
-A co tu się wyrabia?!-spytałam groźnie poważnym tonem choć w rzeczywistości chciało mi się wybuchnąć śmiechem z ich zdemaskowania.
-Bo...Bo...-zawiesiła się kobieta.Facet koło niej w siwiejących już włosach złapał ją za nadgarstek i pociągnął do siebie uciekając.
-Gońmy ich!-wrzasnęłam by ich przestraszyć.Ktoś za mną popchnął mnie i już szykował się do biegu.Tym kimś okazał się Hazza. Nie wtajemniczony w plan myślał,że ja o tym na poważnie myślałam...
-Harry,żartowałam,chciałam ich przestraszyć-zaśmiałam się.
-Nie chciałbym nikogo z was martywić,ale Kamila,wchodzisz za 25 minut-spojrzał się na mnie Liam
-Kto idzie ze mną podlizywać się Samowi?-zaśmiałam się
-Ja zostaję-krzyknął Naill podnosząc głowę zza paczki paprykowych chipsów.
-Ja też-odparł Liam.
-Mhhmm zostajemy-zaśmiali się Louis z Zaynem
-Harry!W tobie jedyna nadzieja!-pisnęłam udając,że płaczę.
-Ja idę-odpowiedział z uśmiechem na ustach lokowaty. Wyszczerzyłam się i pociągnęłam za ramię w stronę wyjścia.Biedny Sam-siedzi pewnie na krześle i czerwienieje ze złości na twarzy,jak zwykle się dzieje,gdy coś wymyślę.A ja nie jestem grzeczną dziewczynką...Weszliśmy do wielkiej sali z miejscem,gdzie występujący przygotowują się do śpiewu,tańca,i tego z czym występują na wielkiej scenie teatru.
-Kamila!!!Spóźniłaś się i jak ty wyglądasz?-krzyknął na dzień dobry.
-Oj nie pierwszy raz...Ej no ale o co ci chodzi z wyglądem?-spytałam zbita  z tropu.
-no spójrz na siebie!Gdzie jakaś elegancka kiecka?W co ty się ubrałaś...
-Przecież jest dobrze-wzruszył ramionami Harry-Oh my god,kolejna sprawa-Hazza...Ja się chyba zakochałam!Nie rozumiem samej siebie.Przysięgałam sobie,że się nie zakocham,że drugi raz nie popełnię tego samego błędu.A jednak.Nawet nie potrafię kryć tego przed samą sobą.Przysięgłam-ale nic to nie dało.Nie mam nad tym kontroli.Jestem zakochana w Harrym.To dziwne.Dopiero teraz o tym myślę.I dziwne,że akurat w takim momencie.Westchnęłam głęboko nie słuchając słów Sama.Może powinnam wybić sobie z głowy Harrego?Jestem głupia-dobrze wiem,że nie dam rady i zanim zapomnę pogrążę się w kolejnej depresji.Zacisnęłam zęby.To wszystko jest trudne.Zbyt trudne.
-Kamila,słuchasz mnie?-Sam potrząsnął lekko moimi ramionami.
-Ekmmm...Ok zaraz wrócę,tylko się przebiorę,Harry poczekaj.-szczerze nie wiedziałam o czym do mnie mówił ale co innego mógł mieć na myśli?Potykając się o własne nogi i myśli biegłam do garderoby.Gdy już do niej weszłam chłopaków już tam nie było.Pewnie poszli do swojej-pomyślałam.Wzięłam z długiego wieszaka ciemno różową sukienkę.W mgnieniu oka założyłam ją na siebie a na nogi włożyłam czarne szpilki.Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.Jest dobrze.Wróciłam do Harrego i Sama.
-Może być?-podniosłam brwi spojrzałam na Sama zerkając kątem oka na Hazze którego wzrok skierowany był na mnie.Znowu spłonęłam rumieńcem.
-Coś zbladłaś?-zmrużył oczy Samuś.
-Wydaje ci się-machnęłam ręką choć tak naprawdę źle się czułam.Biegnąc,myślałam,że zasłabnę.Nie wiedziałam co się ze mną działo.
-Wszystko ok?-Harry położył ręke na moim ramieniu.I jak ja mam niby logicznie myśleć!?
-Dam radę.-odparłam.
-Kami wchodzisz za 2 minuty.-przypomniał Sam,Westchnęłam głęboko.
-To do zobaczenia po koncercie-poslałam Hazzie serdeczny uśmiech i skierowałam się na scenę,gdzie tłum wykrzykiwał już moje imie.
Ka-mi-la!Ka-mi-la!Ka-mi-la!-słychać było z widowni.To naprawdę bardzo miło,gdy dowiadujesz się,że twoja praca sprawia komuś przyjemność.A śpiewanie to coś co kocham.Złapałam oddech i weszłam na scenę.
-Jak się bawicie?-krzyknęłam.Pierwszą śpiewaną przeze mnie piosenką na tym koncercie było ,,will be well''
-you do not know what awaits you
you can not change fate
but I try-that's enough-zaczęłam
-Śpiewajcie ze mną!-krzyknęłam do całkiem pokaźnego tłumu

-and though the tears on his shirt are your
and although buries  face in his arms
and while begging God for a restful night-wczułam się w tekst piosenki.Przymknęłam lekko oczy.Tak,to było coś co kochałam.
-Try to forget
will be well
baby, close your eyes
will be well
think about the good things
forget in a moment
then you will be fine
but the tears on his shirt are your
do not think about it-refren został wyśpiewany,a ja czułam ulgę.Ta piosenka doskonale opisywała moją sytuację.Po tej piosence czekało mnie już tylko zaśpiewanie energicznego,,us dance'' i śpiewanego moim ojczystym językiem ,,nie zapomnij mnie''. Po tej ostatniej żegnając się z publicznością zeszłam ze sceny.Kręciło mi się w głowie i nie mogłam złapać oddechu.Przy wyjściu ze sceny przywitał mnie Harry.
-Hej,świetnie ci poszło -uśmiechnął się op czym zmierzył mnie wzrokiem-nic ci nie jest?-spytał
-Nie,chyba nie-odparłam.
-Na pewno?Zbladłaś...
-Nie wiem,Hazza. Mną się nie przejmuj,idź z chłopakami na scenę,ja będę czekać na was pod budynkiem.Jak powiedziałam tak zrobiłam.Najpierw poszłam do garderoby by zdjąć szpilki i sukienkę aby przebrać się w coś luźniejszego.Maszerując po drewnianej podłodze w stronę wieszaków musiałam przytrzymać się ściany-nic mi nie będzie-pocieszałam się w myślach,choć wiedziałam,że coś jest nie tak.Nie miałam jednak zamiaru wracać do domu.Miałam ochotę wyjść gdzieś z chłopakami. Zamknęłam drzwi na zamek i zsunęłam z siebie sukienkę.Westchnęłam głęboko po czym poczułam kolejne nadchodzące zawroty głowy.
-Nie jestem chora-zdziwiłam się sama sobie wyciągając czarny sweterek z wizerunkiem myszki miki.Na nogi wciągnęłam niebieskie rurki a na stopy włożyłam moje ukochane różowe conversy.
Do ręki wzięłam torebkę i wyszłam pod budynek siadając na ławce.Oczywiście nie obyło się bez autografów.Rozdałam ich trochę.Trochę-raczej do tego stopnia,że nie czułam palców u dłoni...
Na moje szczęście z teatru wychodzili już chłopaki na co się ucieszyłam.
-Wiecie co,ja już muszę lecieć,bo ktoś na mnie czeka...-powiedziałam i skierowałam się do nich.
-Nadal się źle czujesz-spytał Liam.
-Harry,co ty mu nagadałeś!Nic mi nie jest,po prostu trochę mi się kręciło w głowie,nic więcej.
-Tak,szczególnie jak szłaś po ścianie i zbadłaś...
-Oj...A tak wogóle to idziemy na pizzę całą szóstką?-uśmiechnęłam się szeroko.
-Ok-wyszczerzył się Hazza
-Ekmm...My nie możemy...-zaczął Liam.
--Właśnie,mamy coś do załatwienia-podrapał się po głowie Naill
-Ja tam mogę-wzruszył ramionami Zayn
-Eee....Zayn potrzebujemy cię!-złapał go za ramie Louis.-Pa!-dodał. Gdy wszyscy siedzieli już w samochodzie odwróciłam się do Harrego i spytałam
-Wiesz o co im chodzi?
-Nie-zaśmiał się lokowaty-i raczej nie chcę wiedzieć.
-Skoro nie idziemy w grupie to może wpadniemy do mnie i obejrzymy jakiś film?
-Jasne,chodźmy.-uśmiechnął się do mnie i razem pomaszerowaliśmy do jego samochodu.
__________________________________________________________________________-
Ufff Skończyłam wreszcie:D
Mam nadzieję że się spodoba:) Proszę o komenty:)

2 komentarze:

  1. świetny rozdział, blog i historia! Chcę być informowana :)
    nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału,dodaj szybko !
    another-world-with-you.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń