czwartek, 27 grudnia 2012

rozdzial 4

***
Nie wiem jak piątka chłopaków może poprawić ci z dnia na dzień humor który był rozdarty na miliony kawałków przez tygodnie.Nie chciałam się dowiadywać choć dziwiło mnie to ,ponieważ jeszcze wczoraj chlipałam w poduszkę po obudzeniu przez tego drania.Nie umiałam być szczęśliwa.Teraz jestem i tylko dzięki nim.
***
Butelka wypadła na Louisa
-Ej a my gramy na prawdę i wyzwanie czy na całowanie?-przerwał Naill
-Na prawdę i wyzwanie-odparłam. Jakie oni mają pomysły-pomyślałam śmiejąc się w duchu-A więc Lou...-zaczęłam -wybierasz prawdę czy wyzwanie?Szelkowaty spojrzał na mnie zamyślonym wzrokiem z którego wyrwał się natychmiast.
-Wyzwanie!-krzyknął do ucha Liamowi na co biedny przewrócił się do tyłu po czym niezdarnie wstał obdarowując morderczym wzrokiem Lou.Po chwili również go popchnął.
-Ej!-zaśmiał się szelkowaty i ponownie popchnął Liama. Przepychanka trwałaby nadal gdybym nie wydarła się
-Okay!Już!!!!-niespodziewanie chłopaki siedli prosto.Louis przyłożył palec
do czoła mówiąc
-Szeregowy Louis Marchewka Tomlinson melduje się do Kamili!-przy jego poważnym tonie nie dało się nie śmiać czy też po prostu zachować spokoju.Wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem.
-Cicho Steve!-usłyszeliśmy nieznany nam damski głos za drzwiami.
-Kto to ?-podniósł brwi Zayn szepcząc do nas.
-Włamywacze!-zaśmiałam się cicho i podniosłam krzesło pokazując je Harremu-Oto nasza broń szeregowy Styles-szepnęłam robiąc grobową minę.Nie były to jednak całkowite żarty.Podeszłam na palcach do drzwi i przyłożyłam do nich ucho.
-Tak.Ona ale ktoś jeszcze.Chyba sławny.Rozpoznajesz głos?-tajemnicza kobieta ponownie się odezwała.
-Nie-odszepnął jej towarzysz-Ale będzie materiał...-zachichotał.Wtedy zrozumiałam o co chodzi.Mocno popchnęłam drzwi na roścież a przed nimi stał nie kto inny jak paparazzi i jego towarzyszka.
-A co tu się wyrabia?!-spytałam groźnie poważnym tonem choć w rzeczywistości chciało mi się wybuchnąć śmiechem z ich zdemaskowania.
-Bo...Bo...-zawiesiła się kobieta.Facet koło niej w siwiejących już włosach złapał ją za nadgarstek i pociągnął do siebie uciekając.
-Gońmy ich!-wrzasnęłam by ich przestraszyć.Ktoś za mną popchnął mnie i już szykował się do biegu.Tym kimś okazał się Hazza. Nie wtajemniczony w plan myślał,że ja o tym na poważnie myślałam...
-Harry,żartowałam,chciałam ich przestraszyć-zaśmiałam się.
-Nie chciałbym nikogo z was martywić,ale Kamila,wchodzisz za 25 minut-spojrzał się na mnie Liam
-Kto idzie ze mną podlizywać się Samowi?-zaśmiałam się
-Ja zostaję-krzyknął Naill podnosząc głowę zza paczki paprykowych chipsów.
-Ja też-odparł Liam.
-Mhhmm zostajemy-zaśmiali się Louis z Zaynem
-Harry!W tobie jedyna nadzieja!-pisnęłam udając,że płaczę.
-Ja idę-odpowiedział z uśmiechem na ustach lokowaty. Wyszczerzyłam się i pociągnęłam za ramię w stronę wyjścia.Biedny Sam-siedzi pewnie na krześle i czerwienieje ze złości na twarzy,jak zwykle się dzieje,gdy coś wymyślę.A ja nie jestem grzeczną dziewczynką...Weszliśmy do wielkiej sali z miejscem,gdzie występujący przygotowują się do śpiewu,tańca,i tego z czym występują na wielkiej scenie teatru.
-Kamila!!!Spóźniłaś się i jak ty wyglądasz?-krzyknął na dzień dobry.
-Oj nie pierwszy raz...Ej no ale o co ci chodzi z wyglądem?-spytałam zbita  z tropu.
-no spójrz na siebie!Gdzie jakaś elegancka kiecka?W co ty się ubrałaś...
-Przecież jest dobrze-wzruszył ramionami Harry-Oh my god,kolejna sprawa-Hazza...Ja się chyba zakochałam!Nie rozumiem samej siebie.Przysięgałam sobie,że się nie zakocham,że drugi raz nie popełnię tego samego błędu.A jednak.Nawet nie potrafię kryć tego przed samą sobą.Przysięgłam-ale nic to nie dało.Nie mam nad tym kontroli.Jestem zakochana w Harrym.To dziwne.Dopiero teraz o tym myślę.I dziwne,że akurat w takim momencie.Westchnęłam głęboko nie słuchając słów Sama.Może powinnam wybić sobie z głowy Harrego?Jestem głupia-dobrze wiem,że nie dam rady i zanim zapomnę pogrążę się w kolejnej depresji.Zacisnęłam zęby.To wszystko jest trudne.Zbyt trudne.
-Kamila,słuchasz mnie?-Sam potrząsnął lekko moimi ramionami.
-Ekmmm...Ok zaraz wrócę,tylko się przebiorę,Harry poczekaj.-szczerze nie wiedziałam o czym do mnie mówił ale co innego mógł mieć na myśli?Potykając się o własne nogi i myśli biegłam do garderoby.Gdy już do niej weszłam chłopaków już tam nie było.Pewnie poszli do swojej-pomyślałam.Wzięłam z długiego wieszaka ciemno różową sukienkę.W mgnieniu oka założyłam ją na siebie a na nogi włożyłam czarne szpilki.Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.Jest dobrze.Wróciłam do Harrego i Sama.
-Może być?-podniosłam brwi spojrzałam na Sama zerkając kątem oka na Hazze którego wzrok skierowany był na mnie.Znowu spłonęłam rumieńcem.
-Coś zbladłaś?-zmrużył oczy Samuś.
-Wydaje ci się-machnęłam ręką choć tak naprawdę źle się czułam.Biegnąc,myślałam,że zasłabnę.Nie wiedziałam co się ze mną działo.
-Wszystko ok?-Harry położył ręke na moim ramieniu.I jak ja mam niby logicznie myśleć!?
-Dam radę.-odparłam.
-Kami wchodzisz za 2 minuty.-przypomniał Sam,Westchnęłam głęboko.
-To do zobaczenia po koncercie-poslałam Hazzie serdeczny uśmiech i skierowałam się na scenę,gdzie tłum wykrzykiwał już moje imie.
Ka-mi-la!Ka-mi-la!Ka-mi-la!-słychać było z widowni.To naprawdę bardzo miło,gdy dowiadujesz się,że twoja praca sprawia komuś przyjemność.A śpiewanie to coś co kocham.Złapałam oddech i weszłam na scenę.
-Jak się bawicie?-krzyknęłam.Pierwszą śpiewaną przeze mnie piosenką na tym koncercie było ,,will be well''
-you do not know what awaits you
you can not change fate
but I try-that's enough-zaczęłam
-Śpiewajcie ze mną!-krzyknęłam do całkiem pokaźnego tłumu

-and though the tears on his shirt are your
and although buries  face in his arms
and while begging God for a restful night-wczułam się w tekst piosenki.Przymknęłam lekko oczy.Tak,to było coś co kochałam.
-Try to forget
will be well
baby, close your eyes
will be well
think about the good things
forget in a moment
then you will be fine
but the tears on his shirt are your
do not think about it-refren został wyśpiewany,a ja czułam ulgę.Ta piosenka doskonale opisywała moją sytuację.Po tej piosence czekało mnie już tylko zaśpiewanie energicznego,,us dance'' i śpiewanego moim ojczystym językiem ,,nie zapomnij mnie''. Po tej ostatniej żegnając się z publicznością zeszłam ze sceny.Kręciło mi się w głowie i nie mogłam złapać oddechu.Przy wyjściu ze sceny przywitał mnie Harry.
-Hej,świetnie ci poszło -uśmiechnął się op czym zmierzył mnie wzrokiem-nic ci nie jest?-spytał
-Nie,chyba nie-odparłam.
-Na pewno?Zbladłaś...
-Nie wiem,Hazza. Mną się nie przejmuj,idź z chłopakami na scenę,ja będę czekać na was pod budynkiem.Jak powiedziałam tak zrobiłam.Najpierw poszłam do garderoby by zdjąć szpilki i sukienkę aby przebrać się w coś luźniejszego.Maszerując po drewnianej podłodze w stronę wieszaków musiałam przytrzymać się ściany-nic mi nie będzie-pocieszałam się w myślach,choć wiedziałam,że coś jest nie tak.Nie miałam jednak zamiaru wracać do domu.Miałam ochotę wyjść gdzieś z chłopakami. Zamknęłam drzwi na zamek i zsunęłam z siebie sukienkę.Westchnęłam głęboko po czym poczułam kolejne nadchodzące zawroty głowy.
-Nie jestem chora-zdziwiłam się sama sobie wyciągając czarny sweterek z wizerunkiem myszki miki.Na nogi wciągnęłam niebieskie rurki a na stopy włożyłam moje ukochane różowe conversy.
Do ręki wzięłam torebkę i wyszłam pod budynek siadając na ławce.Oczywiście nie obyło się bez autografów.Rozdałam ich trochę.Trochę-raczej do tego stopnia,że nie czułam palców u dłoni...
Na moje szczęście z teatru wychodzili już chłopaki na co się ucieszyłam.
-Wiecie co,ja już muszę lecieć,bo ktoś na mnie czeka...-powiedziałam i skierowałam się do nich.
-Nadal się źle czujesz-spytał Liam.
-Harry,co ty mu nagadałeś!Nic mi nie jest,po prostu trochę mi się kręciło w głowie,nic więcej.
-Tak,szczególnie jak szłaś po ścianie i zbadłaś...
-Oj...A tak wogóle to idziemy na pizzę całą szóstką?-uśmiechnęłam się szeroko.
-Ok-wyszczerzył się Hazza
-Ekmm...My nie możemy...-zaczął Liam.
--Właśnie,mamy coś do załatwienia-podrapał się po głowie Naill
-Ja tam mogę-wzruszył ramionami Zayn
-Eee....Zayn potrzebujemy cię!-złapał go za ramie Louis.-Pa!-dodał. Gdy wszyscy siedzieli już w samochodzie odwróciłam się do Harrego i spytałam
-Wiesz o co im chodzi?
-Nie-zaśmiał się lokowaty-i raczej nie chcę wiedzieć.
-Skoro nie idziemy w grupie to może wpadniemy do mnie i obejrzymy jakiś film?
-Jasne,chodźmy.-uśmiechnął się do mnie i razem pomaszerowaliśmy do jego samochodu.
__________________________________________________________________________-
Ufff Skończyłam wreszcie:D
Mam nadzieję że się spodoba:) Proszę o komenty:)

wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział 3


Obudziły mnie lekkie londyńskie promyki słoneczne zza okna.Jeszcze z zamkniętymi powiekami leżąc przeczesałam sobie włosy dłońmi.Uśmiechnęłam się delikatnie i otworzyłam oczy.Mój pekińczyk Zowie jak ja przed chwilą słodko sobie spał koło mnie.Z głośniku komórki usłyszałam mój dzwonek-solówkę Harrego w What Makes You Beautiful. Zerknęłam na wyświetlacz.Zdzwonił mój menager Samuś jak go pieszczotliwie określam.
-Haloo?-pisnęłam wesoło do telefonu
-Dziewczyno masz o 18 koncert a jest 12!Ubieraj się i przyjeżdżaj na miejsce bo czeka cię stylistka,fryzerka i dużo innych!-rozłączył się a ja zaczęłam panikować ,ja przecież nawet nie zjadłam śniadania!Ale Samuś chyba się nie zdenerwuje jeśli trochę się spóźnię, chociaż znając życie to na twarzy zrobi się czerwony jak burak.Powolnie wstałam z łóżka rozglądając się po pokoju.Miałam wspaniały humor,oczywiście dzięki pewnej osobie.Ziewnęłam po czym przeciągnęłam ręce podchodząc do szafy.Panele były miło rozgrzane przez pogody która obdarzyła Londyn miłym słońcem.Nie było zbyt duże jak na jesień przystało.Otworzyłam drzwi mojej garderoby i wyciągnęłam z niej czarne rurki i różową dżinsową koszulę pod którą założę białą bokserkę.Idealnie-pomyślałam.Biorąc mój dzisiejszy zestaw pomaszerowałam do łazienki w której miałam się lekko odświeżyć.Umyłam zęby i zrobiłam sobie poranną toaletę.Dokładnie przeczesałam włosy i zrobiłam sobie koka.Gdy poczułam,że jestem już gotowa wyszłam z łazienki. Uśmiechnięta sama do siebie znów poczułam ciepłe panele pod stopami. Zeszłam do kuchni i szybko wypiłam FRUGO.Wiedziałam,że to nie jest śniadanie ale mi wystarczało..Na stopy założyłam conversy i zadzwoniłam do Marka.
-Heej Maark!
-Hej Camuś!-usłyszałam radosny głos kolegi po drugiej stronie słuchawki
-Przyjedz po mnie,ok?
-Ok,już jadę papaa
-Paaapaapapapapapa-po chwili rozłączył się.Uwielbiałam go denerwować przez telefon,co robiłam zazwyczaj przed koncertami.Uśmiechnięta podparłam się o słup czekając na mojego kierowcę.Dzisiejsze słońce grzało coraz mocniej co mnie ucieszyło.Pod nosem nuciłam sobie ,,na na na''-One Direction. Uwielbiałam ten zespół i chyba nigdy mi nie przejdzie podnieta na ich punkcie.Chwilę potem ujrzałam uśmiechniętą czuprynę Marka zza szyby limuzyny do której w rekordowym czasie wskoczyłam.
-Hej!!!-wrzasnęłam ucieszona a mój kierowca zaśmiał się serdecznie.
-Komuś tu dopisuje dobry humorek-
-Dzięki pewnej osobie.-uśmiechnęłam się tajemniczo.
-UUUUUU.....Kto to taki?
-A taki jeden lokowaty...
-Nie gadaj,ten co masz obsesje na zespole w którym gra?-wytrzeszczył oczy odkręcając się do mnie na chwilę.
-Taaaak!!!!!-wrzasnęłam
-Opowiadaj!
-No więc spotkałam go na takiej jakby łące.Zaprosił mnie na kawę potem poszliśmy na spacer posłuchać chłopaka z gitarą przed kawiarnią,wymieniliśmy się numerami i odwiózł mnie do domu!-odrzekłam na jednym wydechu.
-Co ja słyszę-powiedział podnosząc brwi,co zauważyłam w lusterku.
-Gdzie dziś gramy?-zmieniłam temat
-Na koncercie charytatywnym na rzecz chorych dzieci w centrum.
-Aha-kiwnęłam głową.W jednym momencie przypomniał mi się sms od Hazzy. Pisał w nim o jakiejś niespodziance.Ciekawe,o co mogło mu chodzić...-pomyślałam.Zamknęłam oczy gdy z radia poleciało ,,live while we're Young ''. Uśmiechnęłam się i wyjęłam komórkę by jeszcze raz zadzwonić do Sama.
-Kamila!!!Gdzie ty jesteś?!13:30 jest,miałaś byś półtora godziny wcześniej!-krzyknął do słuchawki-miłe powitanie,nie ma co...
-Marudzisz,już jadę,która sala z garderobą?
-22...-westchnął po czym dodał-ale szybko!
-Jasne,Samuś!To papaaaaaa-rozłączyłam się.
-Co tam,bardzo się Sam gorączkuje?
-Mhmm...Trochę,ale wiesz,to Sam,przejdzie mu-uśmiechnęłam się.Chłopak przytaknął mi i zaparkował przed wielkim budynkiem położonym w centrum Londynu.
-Jesteś pewna,że pójdziesz bez ochrony?-spytał z troską w głosie Mark
-Nie,cokolwiek się dzieje to ja nie będę z nimi wszędzie łaziła.To tylko parę kroków!Papa,Mark.Pomachał mi z bladym uśmiechem na ustach .Wyszłam z samochodu trzaskając lekko drzwiami.Pomaszerowałam do budynku.Zza jednego z aut zauważyłam paparazzi,cóż nie będę uciekać...Westchnęłam i z uśmiechem na twarzy otworzyłam drzwi.Był to wielki teatr z wieloma salami które doskonale znałam dzięki licznych występach w tym miejscu.Sala 22 była na trzecim piętrze.Weszłam do windy.Po chwili znajdowałam się już przed salą w której miałam garderobę ze stylistką i fryzjerką.Co jak co ale pomieszczenia były wielkie,dzięki temu mieściło się am więcej rzeczy.Pchnęłam lekko drzwi i weszłam powoli do pokoju,a właściwie holu który był przed pokoju.
-Hej Kami!Jak tam humorek?-usłyszałam głos mojej fryzjerki-Stephanie
-Let's go crazy crazy crazy
Till we see sun
I know we only met
Let's pretend it's love
And never never never stop for anyone
Tonight let's get some
And live while we're young
zaśpiewałam wchodząc do sali gdzie stanęłam jak wyryta.Kogo spotkałam,można się domyślić.Otóż całe One Direction siedziało sobie w mojej garderobie!Wszyscy wstali i podeszli do mnie podając mi ręce.

-Hej,jestem Liam, a to Harry,Zayn,Louis i Naill.
-Cześć,jestem Kamila.Wiem jak się nazywacie a z Harrym już się znamy.-uśmiechnęłam się zerkając przy okazji na Harrego który jak zwykle ubrany był w swoją granatową marynarkę a do tego beżowe rurki.
-Ahaaaa-przeciągnął Lou po czym dodal-A ty przypadkiem nie śpiewasz za półtorej godziny?
-Tak,ale jestem spóźniona,dopiero przyszłam-zaśmiałam się.
-Drugi Harry on też nie przejmuje się spóźnieniami.-odpowiedział szelkowaty.
-Po co?Sami będzie miał ochotę mnie zamordować ale nic poza tym-uśmiechnęłam się i podeszłam do Stephanie.
-Jaka fryzura?-uśmiechnęła się czarnowłosa.Wzięłam katalog do ręki i otworzyłam go na środku.Nie miałam pojęcia którą wybrać.Było ich strasznie dużo.Nie zauważyłam,że zza mnie do katalogu spogląda uśmiechnięty od ucha do ucha Harry.
-Weź 17,będzie ci pasować.-powiedział


-Ok,czyli 17-uśmiechnęłam się do Stephanie. 
Po niecałych 20 minutach miałam cudownego kłosa.
-No chłopaki,została nam godzina,co robimy?-odkręciłam się do nich na krześle  a Stephanie wyszła bo miała wystylizować włosy komuś innemu.Zauważyłam jak Louis znacząco przygląda się Harremu,jak gdyby go o coś pytał.
-Butelka!-krzyknął nagle Zayn,na co się uśmiechnęłam bo uwielbiałam w nią grać. Usiedliśmy wszyscy w kółeczku na dywanie,a ja wyjęłam butelkę po wodzie gazowanej i ustawiłam ją na środku.
-Ja kręcę -pisnęłam ,a butelka poszła w ruch...
_____________________________________________________________________--
Mam nadzieję,że się udało,choć ja sądzę że ten rozdział to kompletny niewypał:(
Proszę o komenty:)                                                   

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rozdział 2


Gdy już dotarłam usiadłam na trawie i oparłam drzewo zaczęłam nucić piosenkę One Direction ,,Save you tonight''.Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić.Westchnęłam głęboko.Może po prostu olać to i zapomnieć o wszystkich przykrościach zostawiając rozdział o Sykesie daleko za sobą?Czemu zawsze mnie się to przytrafiało?!Jeśli podobałam się chłopakowi to albo byłam już z innym albo była osoba do której nic nie czuje,lub jak z Nathanem ,chłopak okazał się zwykłym dupkiem.Łza spłynęła mi po policzku.Ostatnio byłam jakaś przewrażliwiona, powinnam się przed kimś otworzyć.Na razie nawet mojej najlepszej przyjaciółce powiedziałam tylko przez telefon,ponieważ obecnie przebywała ona w Polsce,czyli naszym rodzinnym kraju.
-Mógłbym ci jakoś pomóc?-spytał lekko zachrypnięty łagodny głos zza moich pleców.Odwróciłam głowę i przed sobą ujrzałam uroczego,przystojnego chłopaka,uśmiechającego się do mnie sympatycznie. Owy nieznajomy posiadał burzę ślicznych loków rozwiewających na wietrze i boskie dołeczki w policzkach,przy których wprost wymiękałam.Jego błyszczące przejrzyste oczy zmierzyły mnie wzrokiem.Dopiero gdy mu się przyjrzałam,rozpoznałam go.Przede mną stał właśnie mój idol,Harry Styles z One Direction!!!
-Nie,dzięki.Nie sądziłam,że na zwykłej przechadzce po parku spotkam samego Harrego Stylesa-uśmiechnęłam się.
-A ja nie sądziłem,że gdy tu przyjdę spotkam samą Kamilę Lisowską-uśmiechnął się do mnie a moje nogi zmiękły.Był stanowczo przystojniejszy od Sykesa, i na pewno bardziej urokliwy.Wstałam ku niemu i zachichotałam pod nosem.
-Czemu płakałaś?-spytał
-Niee,ja nie płakałam.Po prostu trochę się nad sobą poużalałam-skrzywiłam się lekko na same wspomnienie dzisiejszego zajścia między mną a Tomem.
-Mógłbym wiedzieć czemu?-spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.Nie wiedziałam czemu,ale od pierwszej chwili gdy go spotkałam czułam,że mogę mu się zwierzyć.Tak też postanowiłam.
-Pewnie czytałeś co piszą w gazetach...Mój były chłopak obsmarowuje mnie przed prasą,że wykorzystuje go dla forsy,tymczasem to on był ze mną tylko dla rozgłosu.Całe The Wantend totalnie mnie olało,są niewzruszeni.Nawet to ,że wykrzyczałam im w twarz jakimi to są oszustami,to nie czuli się winni-skończyłam po czym dodałam sarkastycznie-Fajna historia,co?
-Frajerzy.Jak można być kimś takim jak ty dla rozgłosu?Twój były nie ma honoru.-rzekł w odpowiedzi na co się uśmiechnęłam.
-Cieszę się,że mnie rozumiesz.No,teraz niech się moja przyjaciółka wypcha,ze swoją gadką,że to gazety wyrobiły wam taką reputację-zaśmiałam się po czym przygryzłam lekko dolną wargę.Chłopak działał na mnie strasznie przyciągająco.Nigdy się tak nie czułam.Swobodnie,przyjemnie,a zarazem strasznie mnie onieśmielał,ponieważ na policzkach poczułam rumieńce.Tak,rzeczywiście muszę się sobie przyznać-Harry ewidentnie,bardzo i niezaprzeczalnie mi się podobał.
-Dzięki.A tak przy okazji,dasz się zaprosić na kawę?-mówiąc to ukazał mi swoje cudowne dołeczki.Zaraz,zaraz.Czy on mnie przypadkiem zaprosił na kawę?O Boże,że...Że randka? Nie wiedziałam ale wolałam dać się ponieść emocjom i nie pytać o nic więcej.
-Jasne,czemu nie-przygryzłam dolną wargę i chyba ponownie na moją twarz wstąpiły rumieńce.
-To choć,pojedziemy moim autem
-Okay.-odpowiedziałam i pomaszerowaliśmy wychodząc z polanki.Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym,czułam się miło,tak swobodnie.To wprost zadziwiające,że przez jednego chłopaka można zapomnieć o swoich wszystkich problemach i troskach.
           Po kilku chwilach dotarliśmy na ubocze gdzie stał (OMG) nowiutki,pachnący nowością śliczny czerwony jaguar.
-O rany,weź,nie mów że to auto jest twoje-wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia;
-No moje-zaśmiał się delikatnie po czym dodał-nie sądziłem,że dziewczyny tak interesują się samochodami.Spojrzałam na niego spode łba.
-Nie interesuje się samochodami,ale zawsze chciałam mieć takie cacko.-tu spojrzałam na niego-Muszę sobie takie kupić,to znaczy jak mi się uda,bo menago znowu będzie się na mnie wydzierał,że szastam kasą na prawo i lewo i za to prasa wciąż się czepia,że jestem rozrzutna,no ale sam spójrz jakie to autko jest śliczne!
-Dzięki-obdarzył mnie swoim promiennym uśmiechem i jak prawdziwy dżentelmen otworzył przede mną drzwi.Uwielbiałam,gdy chłopcy mnie tak traktowali!Usiadłam wygodnie na wyszytym miękką skórą fotelu i ukradkiem spojrzałam na chłopaka.Na jego widok nie potrafiłam się nie uśmiechnąć  Był inny od wszystkich chłopaków których dotychczas spotkałam.Dobrze wiedziałam o tym,że znałam go od zaledwie godziny ale jego towarzystwo działało na mnie uspokajająco.
-Skoro nie samochody,to co?-spojrzał na mnie podnosząc brwi.
-Ale o co ci chodzi?-zmrużyłam lekko oczy w oczekiwaniu na odpowiedź
-O twoje zainteresowania-zaśmiał się.
-Ahh...Zainteresowania...Kocham śpiewać,pisać teksty piosenek,ale wszystko to co jest moim dziełem,często nikomu nie pokazuje.Wstydzę się komuś je pokazać,nie są wystarczająco dobre.Czasami rysuje... Dużo tego.A ty?
-Ja również kocham śpiewać,taka pasja,ty o tym dobrze wiesz,w końcu sama się tym zajmujesz.Ostatnio nauczyłem się grać na gitarze...A i KOTY!!!-zaśmiał się pokazując szereg swoich idealnie prostych śnieżnobiałych zębów.Posłałam mu szeroki uśmiech.Nawet nie zorientowałam się,że zaparkował się na przyjemnie wyglądającej uliczce z toną małych miłych sklepików ,kawiarenek i innych budynków.
               Spojrzałam na szyld stojącej przed nami kawiarni.Nosiła nazwę ,,Pierwsze chwile''.Przez myśli przeszło mi wrażenie,że nazwa dotyczyła nas-mnie i Hazzy. Wyszłam z auta i stanęłam obok mojego towarzysza.Razem weszliśmy do przytulnego miejsca i wybraliśmy pusty,dwuosobowy stolik koło okna.Usiadłam i zerknęłam na niego.Uśmiechnął  się do mnie porozumiewawczo na znak,bym coś wybrała,a sam wziął drugie i z namysłem na twarzy zaczął je czytać.Pierwszą propozycją dużej,brązowej połyskującej kartki była mocna kawa,którą od razu odrzuciłam.Drugą było czekoladowe cappucino z posypką.Bez większego namysłu wybrałam je.Menu położyłam przed sobą spoglądając pytającym wzrokiem na Harrego. Zdziwiłam się,ponieważ on również siedział w takiej pozycji
-Wybrałeś już?
-Mhmm..Teraz tak. Chwilę potem podeszła do nas kelnerka z widocznie poprawionym biustem i ustami,które pomalowała na czerwono.
-Czy wybraliście już swoje zamówienie?-spytała piszczącym głosem patrząc na lokowatego. Czułam jak rośnie we mnie złość.Nie wiedziałam,czemu.Miałam ochotę krzyknąć-On jest tu ze mną!-dziwne.Czy ja się zakochałam?O rany czy ja serio się zakochałam?!Postanowiłam zostawić tą sprawę na później słodko rozkoszując się każdą spędzoną z Harrym chwilą. Z tym chłopakiem czułam się tak inaczej,przy nim w mig zapomniałam o Nathanie i Tomie.
-Nie krępuje cię to?-wskazałam palcem na blat innego stołu przy którym wpatrywały się w nas trzy dziewczyny.
-Czasami bardzo ale staram się o tym zapominać na co dzień.-uśmiechnął się do mnie-A ciebie?
-Nawet,ale fani są wspaniali,bez nich nic bym nie osiągnęła.Chociaż psychofani są przerażający.-wzdrygnęłam się na samo ich wspomnienie. W tym czasie znów podeszła do nas kelnerka wraz z naszymi zamówieniami,czyli capucinami w papierowych kubeczkach z przyjemnie brązowym wzorkiem w wieńce różowych kwiatów.Szybko złapałam swoje i od razu upiłam łyka z czarnej słomki.
-Mam razem z chłopakami doświadczenie w tych sprawach,kiedyś pewna szesnastoletnia modelka mnie goniła , bo nie chciałem jej pocałować,więc postanowiła,że sama to zrobi. Lokowaty lekko się skrzywił a ja nie mogłam powstrzymać się od mimowolnego chichotu.
-No,takie osoby są najgorsze.-pokiwałam głową-pewien facet kiedyś wmawiał mi,że jest moim chłopakiem i gonił mnie z pierścionkiem zaręczynowym-zaśmiałam się lekko.To akurat nie było straszne wspomnienie,bo miałam o wiele gorszych ,bardziej natarczywych psychofanów.
-A jakie masz plany z Nathanem?Bo po tej aferze chyba masz jakiś plan,żeby media się ciebie nie czepiały...-ścisnęłam mocno pięścią już pusty kubeczek.Czułam jak w środku buzuje we mnie złość.Ścisnęłam pięści.A wargi skrzywiłam  w cienką linię.
-Szczerze?Nawet nie mam pomysłu by to odkręcić-westchnęłam.
-Ehh...Też tak kiedyś miałem...Telewizja wkręciła mnie w romans ze starszą piosenkarką...-skrzywił się
-No to nareszcie mam kogoś,z kim mogę pogadać na tematy mediów..Nie mam żadnych słaawnych koleżanek,przyjaźnie się ze swoimi starymi przyjaciółmi.-uśmiechnęłam się do niego.
-Obecnie moimi najlepszymi przyjaciółmi są One Direction,ale nadal utrzymuje kontakty ze starymi kumplami.Spojrzałam przez okno,za którym stał młody chłopak grający balladę na gitarze.Zawsze miałam w sobie coś ciągnącego mnie do takich chłopaków więc bez namysłu pociągnęłam Harrego za rękę w stronę wyjścia
-Chodź!-pisnęłam zachwycona a lokowaty zaśmiał się z mojego podekscytowania.  .Szybko wybiegliśmy trzymając się za ręce wchodząc na szeroki chodnik.Podbiegliśmy w tamto miejsce.Spojrzałam na chłopaka z gitarą,w jego oczach ujrzałam coś,co pokazywały mi jego widocznie smutną historię.Spojrzałam na Hazzę,którego przyłapałam na obserwowaniu mnie.Lekko się speszyłam a na moich policzkach pojawiły się rumieńce,co się dziwić,oczy chłopaka działały na mnie hipnotyzująco. Nim spostrzegłam złapał mnie za ręce i zakręcił mną jak gdyby przy tańcu.Zaśmiałam się serdecznie i wyjęłam z portfela 20 funtów i wrzuciłam do futerału tajemniczego gitarzysty.
-Wiesz,ja już muszę się zbierać...
-Szkoda.Odwieźć cię?-spytał
-Nie sprawiłoby ci to kłopotu?
-Niee...
-W takim razie dziękuje-odparłam po czym pokierowaliśmy się do jego samochodu. Lokowaty po dżentelmeńsku otworzył przede mną drzwi a sam po tym wsiadł za kierownicę. Usadowiłam się wygodnie w miękkim skórzanym fotelu i odwróciłam głowę w stronię Hazzy.
-Gdzie cię zawieźć?
-Za skrzyżowaniem przy Untica Street.-odpowiedziałam z mimowolnym uśmiechem na ustach,którego nie potrafiłam zakryć.Miałam ochotę zacząć śmiać się w głos,a to tylko dzięki temu chłopakowi,uczyniającemu,że moje przygnębienie przemieniało się w szeroki uśmiech.
-Nie dałaś mi swojego numeruu-Harry zaczął udawać,że płacze.
-To dawaj telefonik chłopczyku-potargałam go po jego ślicznych loczkach.Były mięciutkie i fajne w dotyku.Chłopak kiwnął głową na mini skrzynkę obok mojego siedzenia na której leżał Iphone. Wzięłam go do ręki i wstukałam w niego swój numer z podpisem ,,osoba do której MUSISZ odzwonić!!!'' Uśmiechnęłam się delikatnie z dumą,ponieważ sama się zadziwiłam,tym,że stać było mnie na takie posunięcie przy tym HARRYM.Nim spostrzegłam staliśmy już przed moim domem,co mnie nieco zasmuciło.
-To papa-uśmiechnęłam się do lokowatego i cmoknęłam o w policzek.
-Pa,do zobaczenia.-wyszłam z samochodu i skierowałaś się do moich drzwi.Stojąc na ganku odkręciłam lekko głowę,by zobaczyć,czy Harry nadal siedzi w aucie.Był tam.Zatapiając swoje oczy w jego hipnotyzującym wzroku,z daleka zaczęłam się rozpływać.
              Przekręciłam zamek i weszłam do przedpokoju.Miałam ochotę zacząć piszczeć,ale w obawie,że Hazza mnie usłyszy nie zrobiłam tego.Nie wiedząc czemu dostałam nagłego napadu śmiechu,który po chwili oblał moją twarz rumieńcem.Ja go pocałowałam w policzek!!! Niby to nic wielkiego,lecz przy tym chłopaku czułam,jak dyby to było coś o wiele więcej.Trochę to niedorzeczne-znam go dopiero jeden dzień i dostaje napadów śmiechów z radości gdy tylko o nim pomyślę.Postanowiłam,że wykorzystując moje czucia opiszę moją sytuację w piosence. Podbiegłam do kremowej kanapy i spod nie wyciągnęłam mój sekretny dziennik z piosenkami które sama układam.Czasami idą na płytę, a czasami zostawiam je sama sobie,ponieważ boję się odrzucenia od wytwórni,choć zawsze mi powtarzają,że mam im dawać piosenki bo czasem są lepsze niż te które oni mi dadzą.Tylko co ja mam poradzić,gdy każą mi je przed sobą śpiewać po raz pierwszy bez przećwiczenia i ewentualnych poprawek?! To serio jest krępujące.Jak gdyby nie mogli po prostu wziąć kartkę do ręki i samodzielnie przeczytać...
2 godziny puźniej-19:30
Skończyłam już piosenkę ,,You are in my thoughts'' i ,,Everything like you''.Wszystkie poprawki zostały już użyte.Z takich natchnień jak spotkanie Harrego udało mi się napisać jeszcze-,,for the evening ...you do not want me anymore'',którą napisałam ze złości i rozgoryczenia po tym co zrobił Nathan. Schowałam dziennik pod łóżko i zadowolona z siebie podreptałam do kuchni aby zrobić kolację.Nie miałam ochoty nic sobie robić,wolałam od razu paść na łóżko ale brzuch mi burczał więc zdecydowałam się na zjedzenie serka.Niby taka mała i niepożywna przekąska,ale mnie wystarczała.Nigdy nie byłam typem obżarciucha raczej niejadka przez co zawsze długo siedziałam przed miską z zupą którą i tak później wlewałam do kibla-na samo wspomnienie wybuchłam śmiechem.Z szafki wyjęłam łyżeczkę i zaczęłam jeść.Po kilku minutach opakowanie leżało już w śmietniku a ja skierowałam się do łóżka.Co było straszne.Dziś miałam strasznie wcześnie sesję na końcu Angli i musiałam wcześnie wstać,a tego nienawidziłam.Zazwyczaj w dni robocze wstaje o 6 a kładę się spać o północy lub z godzinkę później a w weekendy wstaje o 12 a chodzę spać od 2 do 3.Taki był mój tryb życia który mi pasował. Noo,może oprócz tych strasznych wstawań o 6! Powolonie przemierzając drewniane schodki zauważyłam coś dziwnego.Moja różowa piżama(bluzeczka bez ramiączek i krótkie spodenki z myszką Mini.) leży przed drzwiami!No tak ja zawsze muszę mieć nabałaganione.  W rekordowo krótkim czasie ubrałam ją i położyłam się do łóżka.Coś zabrzęczało w ręce.A tak ,znów zapomniałam że trzymałam w niej telefon-,-..Dostałam sms od nieznanego numeru.
,,Hej dobranoooc jeśli wiesz co jest jutro daj znać:D-Harry''
,,Nie wiem i dobranoc a tak wogóle to o co chodzi?''
,,Oj nie powiem będziesz miała niespodziankę;)''
,,No doobra dobranoc ;*''-chwila czy ja mu wysłałam tę minkę?!Ale w sumie panikuje...Rany dziewczyno to tylkoo emitykona w esemesie...-pomyślałam i zakryłam kołdrą twarz włączając przy okazji moments One Direction do snu.Ta piosenka zawsze mnie uspokajała.
____________________________
Dziękuje!Nie spodziewałam się,że gdy zrobię tylko prolog i 2 rozdziały będę miała już 3 obserwatorów!!!Następny rozdział jest w remoncie a pojawi się jutro lub pojutrze:)
`

Rozdział 1


Nienaturalnie duże krople deszczu spływały szybko po szybie limuzyny,przez którą wyglądałam na otoczony mgłą Londyn.Z równą szybkością spływały łzy po moich policzkach.Czułam się niewyobrażalnie źle,jak gdyby ktoś wypruł ze mnie wszystkie uczucia.Nie wiedziałam,jak skutecznie zdementować plotki i czy w ogóle je dementować.W końcu taką cenę płaci się za wejście w czasami naprawdę okrutny świat show-biznesu.Mój nerwowy oddech wprost doskonale wypełniał mój stan czyli dziewczynę pogrążoną w kompletnym smutku i goryczy która ją otaczała.Wiedziałam tylko jedno,potrafiłam uwolnić się od uczuć do tego palanta,ale nie potrafiłam znieść uczucia,że tak łatwo dałam się zwieść i oszukać.Ja naprawdę go kochałam,a po czterech miesiącach dowiaduje się,że to wszystko było dla uwagi mediów?!
-Kamuś,on nie jest tego wart-odwrócił się do mnie marszcząc brwi mój kierowca a zarazem przyjaciel,Mark.
-Mark!Mówię ci przecież,ja go nie kocham!On po prostu wpędził mnie w straszne bagno i nie mam pojęcia jak się z niego wyplątać!Do tego zmarnowałam 4 miesiące z tym palantem!Myślalam ,że mnie kocha a tu co?!Gówno!-krzyknęłam z całych sił w płucach.
-Jak tam chcesz,ja nadal uważam,że powinnaś po prostu powiedzieć to wywiadzie czy coś chłopak przewrócił oczami.Naprawdę mnie rozumiał,ale z wyjątkiem tematu dotyczącego Nathana.Mark był ode mnie starszy o cztery lata,miał dość krótkie jasnobrązowe  włosy z którymi zgrywały się jego szare oczy.
-To nie jest takie proste-mruknęłam pod nosem na tyle głośno,by usłyszał.Chłopak spojrzał na mnie lekko zmęczonym wzrokiem.Otarłam koniuszkami palców łzy i głęboko westchnęłam.
-Tak to bywa,jak ci życie daje kopa,co?
-Maark!Tyle,że ty się z dziewczyną kłóciłeś sam na sam!A on nakablował chłopakom z The Wantend żeby mnie oczernili,a sam mnie zranił!Powiedz,co ja mam zrobić,to nie jest łatwe nie potrafię tak po prostu to opowiedzieć na wizji!Błagam cię,pomóż-znów zaczęłam krzyczeć.
-Ehh...Nie rozumiem tego posranego świata show-biznesu...-powiedział już bardziej poważnym tonem.
-No widzisz,to nie jest łatwe-szepnęłam cicho,bardziej do siebie niż do niego.Nagle do głowy wpadł mi wspaniały pomysł.
-Stop!Zachamuj!-krzyknęłam
-Nie rób niczego głupiego-mówiąc te słowa zahamował ostro przy Starbrucksie koło którego przejeżdżaliśmy
-Nie martw się o mnie,pa Mark-powiedziałam na jednym wydechu.Szybko zatrzasnęłam drzwiczki auta i kliknęłam zieloną słuchawkę na rzadko używanym przeze mnie numerze.Po kilku chwilach odebrano połączenie.
-Halo,Tom Parker,słucham?
-Jesteś w domu?Tu Kam.-przywitałam się szybko,bez niepotrzenych słów.
-Tsaa..Ale wieszz...
-Co?!-warknęłam cicho
-Nic.Do rzeczy.Czego chciałaś?
-Nie ważne.Spodziewaj się mnie za chwilę-powiedziałam i rozłączyłam się.
-Cham!-pomyślałam.Po tym co mi zrobili,ma czelność tak się do mnie zwracać?! Założyłam kaptur,a na oczy nasunęłam różowe raybany,by nikt mnie nie rozpoznał.Szybkim krokiem skierowałam się do domu Parkera.Mieszkał niedaleko,więc nawet nie pomyślałam,o użyciu limuzyny,czy taksówki..Co jak co,ale sława mnie nie zepsuła i nie jestem rozpuszczoną nastolatką. Wydęłam usta w cienką linię i pomaszerowałam do jego domu.Nim spostrzegłam znalazłam się już na miejscu. Pchnełam mocno otwartą furtkę i weszłam. Puźniej małymi kroczkami doszłam do drzwi.Wszystko we mnie buzowało.Miałam ochotę wykrzyczeć gościowi w twarz,co o nim myślę. Zapukałam do dębowych drzwi.Nie oczekiwałam długo na Toma.Chłopak otworzył mi lekko i powiedział z niesmakiem
-To co chciałaś,mała?-zawsze się tak do mnie zwracał.Gdy razem z Nathanem przychodziliśmy do niego działa się tu istna masakra.The Wantend ostro imprezowało,zawsze po imprezie każdy z nich miał inną laskę. Siva był chyba najnormalniejszy,ponieważ miał narzeczoną,ale i to nie powstrzymywało go od ciągłych imprez.Cóż,przynajmniej jej nie zdradzał...W gruncie rzeczy nie byli wcale tacy źli,może oprócz Toma i Jaya.dlatego że wciąż strasznie się do mnie przystawiali,co zawsze mnie wkurzało.
-Po pierwsze,mówiłam ci już,nie nazywaj mnie tak.A po drugie może najpierw mnie wpuścisz?-zmierzył mnie wzrokiem i otworzył drzwi.
-Może mi powiesz,co wy narobiliście?!-krzyknęłam gdy tylko je zamkną
-Kamila,o co ci chodzi?
-Oh,może o to,że publicznie nakłamaliście mediom,że jestem wykorzystującą ludzi suką?!-wrzasnęłam mu w twarz.Jego mina wciąż wyrażała lekki niesmak,przez co miałam ochotę mu przywalić.Był bezczelny.
-Wiesz,skoro ogłosiłaś publicznie,że zerwaliście,dlatego że się ze sobą nie dogadywaliście i tak dalej,nie mamy teraz z czego brać rozgłosu,śliczna.Pomyśl w co ty nas wpakowałaś-zaśmiał się.W tej chwili myślałam,że go kopnę.Coś mu zrobię,np. Nogi z dupy powyrywam-tak to było najlepsze wyjście.Spojrzałam na swoje ręce,które zaczynały drżeć ze złości.
-Ty oskarżasz o to mnie?!-wrzasnęłam z całych sił w płucach-To sobie pomyśl co ja teraz do ku*wy nędzy przeżywam,bo skoro hejty waszych fanów i mediów to za mało,to spójrz na swoje konto na tt i zobacz co na nim o mnie wypisujesz!!!
-Wiesz co,to teraz już nie jest mój problem.A na mnie ktoś czeka,więc ułatw mi życie i wyjdź-zaśmiał się po d nosem.
-ku*wa,ty dupku mam cię dość i przysięgam,że kiedyś ktoś ciebie wpakuje w taką sytuację,a wtedy nie licz na moją pomoc-nie wierzyłam,że właśnie to powiedziałam.Szczerze to NIGDY nie przeklinałam,strzegłam się tego jak ognia,a tu jedna osoba ,że klnę jak najęta.Nie wiedziałam co się ze mną aktualnie dzieje,po prostu wyszłam,pozostawiając kamienny wyraz na mojej twarzy.Zła pobiegłam w miejsce,które kochałam w Londynie,czyli polanę za parkiem.Żeby odstresować się od wszystkiego.Akurat na moje szczęście deszcz ustał a zza chmurami pojawiły się pierwsze promyki słońca dający mi lekki uśmiech na twarz więc warunki były idealne.

Prolog


Płakałam.Kolejny raz łzy lały się ciurkiem po mojej twarzy.Siedziałam w długiej czarnej limuzynie z przyciemnianymi szybami spoglądając na deszczowy Londyn.Wszystko mnie już przytłaczało. Zaufałam Nathanowi a on mnie zranił.Tak,temu Nathanowi Sykesowi. Teraz przez cały świat rozgłasza się plotkę,że to wszystko jest moją winą.Przez cztery miesiące tworzyliśmy naprawdę zgraną parę.Owszem,zdarzały nam się sprzeczki typowe dla ludzi w naszym wieku,ale były one nic nie znaczące,choć bywało źle w naszym związku.Potem zobaczyłam go z chłopakami z zespole w którym gra gdy rozmawiali.Mówił im,że to dobrze,że zdecydował się na związek akurat ze mną, ponieważ moja popularność rośnie z każdym dniem.Wykorzystywał mnie tylko po to,by wybić się w show-biznesie,a przez bite cztery miesiące bezgranicznie mu wierzyłam,ufałam i...kochałam.Nathan rozesłał niby przypadkiem plotkę,że chciałam go wykorzystać,by media się mną zainteresowały.Jestem twarda,ale to tylko pozory,w rzeczywistości jestem naprawdę wrażliwą dziewczyną umiejącą maskować swoje uczucia.Nie wiem,co teraz będzie,ale wiem,że muszę sobie poradzić i zdobyć siły, niby udało mi się przetrwać ten trudny dla mnie okres.

Powitanie

 Hej,nazywam się Maja i dzisiaj zaczynam przygodę z blogiem.Będzie to opowiadanie o dziewczynie-znanej piosenkarce(wymyślonej na potrzeby bloga)  i One Direction. Będą występowały w nim również inne sławne osoby jednak głównie blog będzie skupiony na Kamili i One Direction. Serdecznie zapraszam!:)

NO TO ZACZYNAMY!

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!




                          Jak bombka na choince
                              i gwiazda na niebie 
                Tak Bóg miłosierny zjawia się u Ciebie
                     i daje Ci spokój,radość i wiarę
              w te  Święta radosne, hojne i wspaniałe.



         
.
Dziś urodziny naszego Lou,kumacie?Nasz BooBear ma już 21 lat!Ahh... Wypełniliście listę rzeczy do zrobienia w jego urodzinki?
-Napisać na nadgarstku BooBear
-Napisać na tt hasło-#happybirthdaylouis
                                                                                -założyć paski!
                                                                                 -mówić z brytyjskim akcentem
                                                                               -jeść marchewki
                                                                            
                             Życzę dodatkowo wieeeeele prezentów!:D

                                                                                  -