3 komentarze=nowy rozdział
-Jak najbardziej-uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Dopiero wtedy dotarło do mnie co przed chwilą się stało.Jestem dziewczyną Harrego.Wszystko się wyjaśniło.Teraz została tylko sprawa z Zaynem,ale najlepiej będzie jeśli nie będę się tym przejmować.
-A więc,czy mogę zaprosić swoją dziewczynę na nasz pierwszy spacer o północy?-ukazał dołeczki.
-Oczywiście-zachichotałam
-Tylko...Może najpierw się przebierzemy?-zaśmiał się.No tak,właściwie to całkowicie zapomniałam,że jesteśmy mokrzy.Dopiero teraz,gdy Hazza mi to uświadomił poczułam na sobie lekki ciepły owiewający moje ciało wietrzyk.
-No fakt,zupełnie o tym zapomniałam-puknęłam się w czoło.-To poczekaj chwilę w salonie,ja pójdę się przebrać,a później pójdziemy do ciebie i ty się przebierzesz.
-Okay-krótko mi odpowiedział.Weszliśmy do domu. Hazza rozsiadł się wygodnie na kanapie a ja pobiegłam na górę,gdzie jeszcze zanim weszłam do swojego pokoju Ewka zatrzymała mnie łapiąc za ramiona.
-Oj moja panno ty musisz mi się grubo tłumaczyć,coś ty robiła tam na dole z tym lokowatym chłopakiem!-krzyknęła na co mało nie przewróciłam się z nagłego napadu śmiechu.
-Ivy!Nie teraz,Harry czeka-spojrzałam na nią uśmiechnięta i przebiegłam przez nią do swojego pokoju.
-Harry,Harry,Harry,teraz to na biedną,opuszczoną przyjaciółkę to w ogóle się nie ma czasu...-usłyszałam jej grymas zza drzwi
-Ivy!-ponownie krzyknęłam,po czym podeszłam do szafy.Wyjęłam z niej różową koszulkę i czarne rurki.Nie powinno być mi zimno,w końcu jest dopiero początek września!Na stopy włożyłam czarne coversy .Zadowolona z siebie przejrzałam się w lustrze i uznałam,że wyglądam całkiem znośnie.Skierowałam się na dół gdzie zauważyłam jak Harry grzebie w telefonie.
-Już!-pisnęłam na co lokowaty podniósł głowę zarzucając przy tym swoimi zacnymi lokami.Jak ja je uwielbiam!
Chłopak uśmiechnął się na mój widok i wstał z kanapy.Wyszliśmy z domu i zaczęliśmy iśc w kierunku domu chłopaków.
W tym samym czasie oczami Ivy.
Podeszłam do okna gdzie zauważyłam Kamilę i Harrego stojących pod domem.Lokowaty objął ją w pasie i poszli.Zapewne do domu chłopaków.
Jak ja im zazdroszczę...Takie z nich nasze zakochańce. Każdy od początku wiedział,że będą razem i prawdopodobniej już są.Te ich spojrzenia na siebie były naprawdę piękne.Pełne takiej tęsknoty.Na szczęście teraz wszystko się już ułożyło i nie muszą się już martwić co będzie dalej.No,może oprócz Zayna,biedy wolę nie widzieć jego reakcji na wieść że Kama i Hazza są parą...
Właściwie...Jest wieczór,po co zaprzątam sobie głowę związkami i zakochaniami moich przyjaciół?Ehh...
Odpowiedz jest prosta.Tęskno mi do bycia zakochanym.Tak właściwie to już jestem.W Louisie.Ale oczywiście coś musiało pójść nie tak,przecież on jest z Eleanor.Najprawdopodobniej są razem szczęśliwi.W końcu już od dawna podobał mi się właśnie on.Teraz miałam okazję poznać całe One Direction na żywo i moje wcześniejsze przypuszczenia okazały się prawdziwe.Bo Louis...On nie podoba mi się tylko za wygląd ale i za charakter...Jest naprawdę cudowny.Ma to poczucie humoru które właśnie w nim ceniłam ale nie jest dzieciakiem.Umie zrozumieć człowieka.Gdy Kami z Harrym byli razem w pizzeri my przesiadywaliśmy u chłopaków.Dużo z nimi rozmawiałam ale prawie cały czas gadałam z Louisem.
On jest cudowny.Ale w tej sprawie jak i w wielu innych mogłam liczyć na mój jakże ,,ukochany'' fart.Louis jest zajęty.A ja...Ja wytrzymam.Zayn też wytrzyma.Oboje będziemy musieli sobie z tym radzić.On i tak ma gorzej.Chłopakiem Kamili jest jego przyjaciel a dziewczyną Louisa jest kompletnie nieznana mi osoba.Może i tym lepiej.Ale ja jakoś nie czuję się przez to szczęśliwsza.Nagle coś zabrzęczało w mojej kieszeni.Wyjęłam z niej komórkę i odczytałam nową wiadomość od Louisa.
,,Hej,co robisz?''
,,Nudzę się a ty?''-odpisałam mu pospiesznie.Kurczę,śmiałam się,kiedy Kamila powiedziała mi o Harrym a dokładniej o tym,że jest w nim zakochana,a co ja teraz robię.Dokładnie to co ona.Obie zachowywałyśmy się jak dzieci.W tym,że ona już przestała a ja nadal jestem ślepo zakochana w zajętym chłopaku.Według Kami Harry był nieosiągalny.To nie prawda,przecież on wtedy nie miał dziewczyny.A Lou ma...
,,Ja siedzę aktualnie na tt :) Skoro się nudzisz,może wpadniesz do nas?:D ''
Spojrzałam na zaegarek na wyświetlaczu.Za pięć północ.
,,Tak późno?!''-napisałam śmiejąc się w duchu.
,,Ojj,nam też się nudzi a żaden nie ma zamiaru spać.Najwyżej u nas przenocujesz.A KAMA WŁAŚNIE PRZYSZŁA Z HARRYM POD RĘKEE!!!''-zaśmiałam się czytając tego esemesa.
,,Wiem!:D Jak wychodzili z domu to się przytulali :) No dobra,tylko się spakuje.Mógłbyś podjechać za 15 minut?''
,,Okay ;)''-odpisał mi po chwili.Po chwili przypomniało mi się ,że przecież Kama,też u nich jest!
,,A Kama też nocuje?''-wysłałam esemesa
,,Nie wiem ale dla pewności jej też weź rzeczy :) ''
Okay,czyli pakowanie za dwóch.Położyłam swoją czerwoną torebkę na łóżko i wepchałam do niej nasze piżamy i inne potrzebne rzeczy.Niektóre z nich ledwo zmieściły się w kieszeni torebki ale udało mi się je wepchać.Na koszulkę zarzuciłam czarną bluzę a na nogi włożyłam fioletowe płaskie buty.Byłam już gotowa do wyjścia,akurat spostrzegłam,że piętnaście minut właśnie minęło.
Pospiesznie zeszłam na dół przeskakując po dwa schodki aby dotrzeć szybciej.Wyszłam z domu zamykając drzwi i przypatrując przy okazji czy Lou już przyjechał.
Wystające kosmyki włosów przerzuciłam za ucho,aby nie przeszkadzało.
-Kurczę,nie ma go.-pomyślałam
Nagle usłyszałam gwizdanie zza siebie i ktoś od tyłu złapał mnie za kark.
-Aaa!-wrzasnęłam
-Jestem bandytą,porywam cię-usłyszałam śmiejący się znany mi głos Louisa.
-Wariacie,chciałeś mnie zabić?-krzyknęłam zanosząc się śmiechem.Boże,ten to umie u człowieka zawał wywołać!
-Nie,ale wiesz,może trochę-zaśmiał się pogodnie szczerząc się szeroko.
-Osz ty!-trzepnęłam go w ramie na co chłopak ponownie wybuchł śmiechem,tym razem nie wiem po co,no bo...No ej ja chciałam być przekonująca!
-No dobra,choć-powiedział resztkami sił które pozostały mu po śmiechu,przy którym o mało co się nie przewalił.
Założył mi rękę na ramię i skierowaliśmy się do czarnego auta chłopaka.Poczułam jego perfumy i muszę powiedzieć,że zapach jest naprawdę ładny,taki kojący...
-Masz ładne perfumy-Ajć!Wymsknęło mi się.
-Dzięki,ty też masz ładne.-odpowiedział pewnie ale na jego policzkach zauważyłam łagodne rumieńce.
Gdy wsiedliśmy już do auta ponownie poczułam ten zapach,tyle ,że wyostrzony.Jego perfumy rozprzestrzenione były po całym samochodzie co dawało naprawdę wspaniałe wrażenie.
Jaka ze mnie idiotka,może mam mu jeszcze powiedzieć prosto z most-podobasz mi się?!Chociaż w sumie przecież nie zacznę go unikać.Jestem silna i wytrzymam.Jakkolwiek będzie nie dam się i wytrzymam.Dłoń lekko ścisnęłam w pięść.
-W sumie...Nie zadałem ci najważniejszego pytania.-po jego słowach spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Mieszkasz od teraz w Londynie,czy przyjechałaś odwiedzić Kamilę?Szczerze to wolałbym tę pierwszą opcję.-powiedział po chwili cały czas wpatrując się prosto na drogę.
-Wiesz,jeśli nie będę sprawiała Kamili kłopotów to pewnie zamieszkam.Przecież za rok będę pełnoletnia,to chyba mogę wyprowadzić się z Polski,co nie?-odpowiedziałam mu.
-Jasne.A gdzie Ci się lepiej mieszkało,w Anglii czy jednak w Polsce?
-Hmm...Muszę powiedzieć,że Polska jest naprawdę cudowna ale ma też swoje wady tak samo jak Anglia...A Londyn też jest wspaniały!Tylko tu...Jest tak inaczej.Dużo inaczej.Nie chodzi mi o rozwijanie się kraju ,tylko o samo miejsce.Raczej nie potrafię wybrać,gdzie jest mi lepiej.
-W sumie też racja.Ja jeszcze nigdy nie byłem w Polsce.
-No wiesz co!A właściwie to wiecie!No powinnam na powitanie zrobić focha no bo błagam!Nawet nie wiecie ile w Polsce macie fanów!-pisnęłam na końcu.
-Jasne,że wiemy,słyszeliśmy o tej akcji na twitterze. Lepszą zrobiłyście reklamę Polsce niż jakikolwiek premier !-zaśmiał się pogodnie.
-W sumie to racja.Pamiętam jak tweetowałyśmy z Kamą.-ja też się zaśmiałam.Wspomnienia powracają.I są naprawdę piękne.Nawet nie spostrzegłam jak Louis parkował.Wyszliśmy z auta wchodząc do domu.
W środku spostrzegliśmy uśmiechniętych od ucha do ucha chłopaków żywiołowo o czymś dyskutujących.Tylko Zayn siedzący na fotelu był cichy a jego mina wyrażała grymas.Oni może i tego nie zauważali ale ja tak i było mi go strasznie żal.Biedny.Właśnie widział jak do domu przychodzi Harry z Kamilą w której nie tylko on jest zakochany.Mulat ścisnął pięść kładąc ją na oparciu miękkiego fotela.Obejrzałam się za siebie.Louis zamknął drzwi a ja skierowałam się razem z nim na kanapę.
-O czym tak dyskutujecie?-zaśmiałam się udając,że nie zauważyłam zachowania Zayna.Musiałam udawać.W końcu chłopak nie wie,że Kamila powiedziała mi o jego wyznaniu.I wolę,żeby tak zostało.
-O naszej trasie.-odpowiedział Niall.
-To jest tak.Mieliśmy zacząć od Hiszpani ale przez akcję na twitterze zaczniemy od Polski.
-Wiecie kto jest z Polski?-Liam zrobił dziwną minę,przymrużył jedno oko ,podniósł brwi a usta skrzywił w dzióbek co wyglądało naprawdę zabawnie.
-Nie?-odpowiedział utrzymując tą minę Liam
-Kamila i ja!-pisnęłam po czym dodałam oburzona-I my brałyśmy udział w tej akcji na twitterze!
-Serio?Nie wiedziałem.-odezwał się wreszcie Zayn co szczerze mnie ucieszyło.Nie może wiecznie siedzieć w ciszy użalając się nad sobą.Nawet ja tak się nie zachowuje,a chciałabym móc tak po prostu usiąść na kamieniu w środku lasu słuchając ,,more than this'' i popłakać.Ale ja tak nie postępuje bo...Muszę być silna cokolwiek się stanie.Przynajmniej próbuje bo obiecałam to sobie.
-Wow,brałyście udział w największej akcji na twitterze?-spytał Niall
-Nom-podniosłam dumnie głowę.
W tym momencie ze schodów zeszli Harry i Kamila uśmiechnięci od ucha do ucha.
-O cześć Ivy!-uśmiechnęła się radośnie dziewczyna a lokowaty tylko pomachał po czym oboje wyszli.A Zayn ściskając pięści jeszcze mocniej odłączył się od reszty i pobiegł na górę z obojętną miną.Ale to i tak nie sprawiało,że ból w jego oczach stawał się mniej widoczny.Przeciwnie.Zauważyć można go było jeszcze łatwiej.
Oczami Kamili
Sama nie zdawałam sobie sprawy co dzieje się wokół mnie.Czułam się,jakbym żyła w bajce.Wolne tempo.Ja jestem księżniczką a Harry moim księciem.Było pięknie.Nie mogłam uwierzyć,że to się dzieje naprawdę,że to nie jest sen.
Westchnęłam uśmiechając się gdy Hazza wziął moją dłoń i splótł nasze palce.Czułam się naprawdę szczęśliwa.Wreszcie jest tak jak miało być.
Szliśmy w absolutnej ciemności,tylko gwiazdy na niebie lekko oświetlały nasze twarze.Harry wziął ze sobą koszyk z kocem i przekąskami.
Hmmm....Piknik pod gwiazdami.W sumie to brzmi nawet romantycznie.Było ciemno,więc żaden paparazzi nie zagrodzi nam drogi.I dobrze.Ci ludzie nawet nie zdają sobie sprawy jak bardzo ranią osoby,pisząc o nich nieprawdziwe informacje dołączając do nich zdjęcia które niestety je potwierdzają choć naprawdę historia z gazet nie ma w sobie ani krzty prawdy. Nagle Harry stanął.Nie wiedziałam co się dzieje,więc spojrzałam na niego pytającym wzrokiem a on tylko wskazał palcem na niebo z uśmiechem wypisanym na twarzy.
Ja również podniosłam głowę,gdzie zobaczyłam spadającą gwiazdę.
-Pomyśl życzenie-szepnął mi do ucha obejmując mnie od tyłu.
I żeby ta chwila trwała wiecznie...-pomyślałam.
Ponownie podniosłam głowę,tym razem po to,żeby zobaczyć twarz Harrego.Wyraz jego oczu-nie do opisania.W jego zielonym uroczym spojrzeniu widać było iskierki radości.Po prostu Irresistible(tytuł piosenki chłopaków <3)
-O czym pomyślałeś?-spytałam
-Nie powiem,bo się nie spełni-odpowiedział a kąciki jego ust uniosły się ku górze.
-A ty?-po chwili dodał
-Nie powiem bo się nie spełni-zaśmiałam się cytując jego własne słowa.Szczerze to zastanawiało mnie to o czym pomyślał.Ale wolałam nie naciskać,w końcu sama nie chciałam mu powiedzieć.Bo gdyby się spełniło raczej nie byłoby wesoło nam obojgu.
Po chwili mój chłopak(rany,jak to pięknie brzmi) okręcił mnie twarzą do siebie i złączył nasze usta w dość długim pocałunku.
Uwielbiałam sposób w jaki się całowaliśmy.Nasze wargi napierały na siebie w takie delikatny ale jednak namiętny sposób.Nie można nazwać tego pojedynczą nazwą,bo tego nie da się opisać.
Gdy doszliśmy już do łąki,a właściwie nie wiem co to dokładnie było -łąka o wzniesieniu,takim,na którym w zimę dzieci zjeżdżają na sankach a za nią park, obrośnięty drzewami.Harry rozłożył koc a ja rozłożyłam nam na nim przekąski.Było naprawdę pięknie.
Położyliśmy się na kocu. Wtedy słowa nie były potrzebne.Byliśmy po prostu szczęśliwi i cieszyliśmy się swoim towarzystwem.Długo rozmawialiśmy,całowaliśmy się i później zjedliśmy to co przynieśliśmy.W pewnym momencie Harry wyjął małe czerwone pudełeczko.
-Otwórz-uśmiechnął się wyczekująco.Posłusznie wykonałam jego nakaz i popchnęłam ku górze wieczko.W środku znajdował się złoty śliczny naszyjnik z literką H.
,,Harry''pomyślałam.
-Jest piękny,dziękuje-przytuliłam się do niego mocno wtulając twarz w jego ramiona.Jego miękkie loczki opadały na moją twarz a ja ponownie poczułam jego przyciągające perfumy.Dłońmi pogłaskał mnie po plecach przez co poczułam przechodzące po moim ciele przyjemne dreszcze.
,,You 'II never love yourself half as much as I love you
You 'II never treat yourself right, darling' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you,maybe you'II love yourself,
Like I love you.''-zanucił mi fragmet ,,Little Things''-nucił a ja wsłuchiwałam się w jego spokojny głos.
Wzięłam naszyjnik w palce i podałam mu go aby mi założył.Odwróciłam się a po chwili poczułam jak wisiorek już zwisa mi na szyi.
Cmoknęłam go w usta a w tym samym momencie poczułam na nosie krople wody.Po chwili poczułam drugą, i trzecią.
-Chyba zaczyna padać-spojrzał w niebo Harry.
-To jest jakaś klątwa,czy co,że teraz już będziemy cały czas mokrzy?-zaśmiałam się opierając się o lokowatego który również się zaśmiał.Wstaliśmy popierając się o siebie.Złożyłam koc i wepchałam do koszyka.Cóż,koniec z pikniku...Skierowaliśmy się w stronę domu.
Ponownie oczami Ivy
Siedzieliśmy grając w jakieś planszówki,oglądając śmieszne filmiki na you tube i śpiewając piosenki.Nagle do domu pod rękę weszli zdyszani,roześmiani Harrego i Kamili.Karry-od razu przyszło mi na myśl,dzięki długiemu przesiadywaniu z chłopakami.
-Karry is real!-krzyknął Louis wskazując palcem na przybyłych.Faktycznie,wyglądali jak para.
Moja Kama wreszcie się przyznała,no no.-zaśmiałam się w myślach.Cieszę się,że znalazła kogoś właściwego.Jestem pewna,że Harry nie zrani jej tak jak Nathan,to nie ten typ chłopaka.Uśmiechnęłam się do nich ciepło poprawiając się na kanapie.
-Chcielibyście coś nam powiedzieć?-spojrzałam na nich pytająco zakładając ręce na piersi a nogę na nogę.
-Ekmm...Bo my...-zawiesił się Harry
-Jesteśmy razem-dokończyła za niego Kamila.Uśmiechnęłam się ale po chwili przypomniałam sobie o Zayn'ie. Spojrzałam na mulata.Uśmiech z jego twarzy natychmiastowo znikł a jego oczy nie odróżniały się już takimi iskierkami jak przed chwilą.
Liam i reszta wstali przytulając naszą nową parę razem ze mną.Za to nieco zakłopotany Zayn wstał zakłopotany z kanapy drapiąc się po głowie.
-Szczęścia życzę-powiedział cicho próbując się uśmiechnąć ale wyszło mu to dość nieudolnie.Wyszedł mu tylko blady uśmiech w który prawdopodobnie nikt mu nie uwierzył.Po tym poszedł przygaszony z opuszczoną głową i dłońmi w kieszeniach na górę.Wszystkich zmartwiło jego zachowanie.
-Wiecie co się stało Zaynowi?-spytał Harry.Wszyscy pokiwali głowami i Kamila nieco wystraszona odparła
-To może ja pójdę sprawdzić o co chodzi.-usta ścisnęła w cienką linię i pomaszerowała schodami na piętro
Ponownie oczami Kamili
Ja wiedziałam co się stało Zaynowi,nie był zadowolony z tego co usłyszał.Szczerze to trochę bałam się tej rozmowy,nie chciałam aby chłopakowi było przykro.Nie wiedziałam za bardzo,jak się do tego zabrać,chciałam aby zabrzmiało to delikatnie i z wyczuciem.Tymczasem z każdym schodkiem robiło mi się ze strachu coraz bardziej niedobrze.Otwierając drzwi do pokoju chłopaka nie wiedziałam czego miałam się spodziewać.Zastałam go siedzącego na łóżku.Wpatrywał się w czubki swoich butów.
-Zayn...Wszystko w porządku?-spytałam
-Szczerze?Nie.Nic nie jest w porządku.Teraz jesteś z nim,wybrałaś go.
-Przecież mówiłam ci już,że...-nie dał mi dokończyć.
-Że kochasz mnie jak brata.Tylko,że mnie ten układ jakoś nie satysfakcjonuje.
-A co mam zrobić,żeby satysfakcjonował?
-Nic.Nic nie da się zrobić.Teraz już nic.-odpowiedział patrząc na mnie swoimi smutnymi oczami,rzez które miałam ochotę rozpłakać się jak dziecko.Właśnie.Dziecko.Nie mające żadnyh problemów i zazdrosne o lalkę koleżanki.Wtedy życie było łatwiejsze,to właśnie teraz wszystko się komplikuje.
-Zayn dobrze wiesz,że mi też nie jest łatwo.Nie bądź na mnie zły.
-Nie jestem na ciebie zły.To nie jest twoja wina.Nieważne.W każdym razie i tak jest już wszystko stracone.
-Nie myśl o tym w ten sposób.
-Nie potrafię inaczej.Teraz też możesz iść do nich i bawić się razem z nimi.Ja sobie jakoś poradzę-ostatnie słowa wyszeptał.
-Jesteś pewny?
-Tak-odpowiedział a ja wyszłam z pokoju zamykając drzwi.
Zeszłam na dół gdzie spostrzegłam już tylko Harrego,Ivy i Louisa.
-Nie wiem jak wy,ale jest po 4 a ja ledwo chodzę.-zaczęła Ivy zapewne próbując zmienić temat,aby nie padło pytanie o Zayna.
-No ja też-westchnął Louis.
Dzięki Bogu zapomnieli się spytać.Inaczej wyglądało by to podejrzanie,bo znając życie zaczęłabym się jąkać i nie miałabym pojęcia jak im odpowiedzieć.
-Ej,a w ogóle to gdzie my będziemy spać?-spytałam.
-No ty możesz ze mną-uśmiechnął się cwaniacko Harry a ja parsknęłam śmiechem.
-A ja?-spytała Ewka
-Ty możesz przenocować u mnie-uśmiechnął się lekko Louis.
Po chwili przypomniała mi się dość istotna rzecz.
-Ivy,czy ty wzięłaś moją piżamę?
-Mhmm...Coś wzięłam.Zaraz ci przyniosę.-uśmiechnęła się idąc do przedpokoju.Po niedługiej chwili wróciła z czerwoną torebką i kładąc ją na kanapie otworzyła ją wyciągając moje ubrania.Nie była to jednak piżama.Tylko jakaś koszulka i krótkie spodenki.Jak zwykle ,ona musiała coś pokręcić...
-Ewka!-pisnęłam
-No co?-dziewczyna zdezorientowała się.
-To nie jest moja piżama,tylko moje ubrania!
-Jak to?Kolor się zgadza,leżała też chyba w tym samym miejscu co zwykle.-zaczęła się usprawiedliwiać.No coż,trudno ale ja nie chcę spać w swoich ubraniach!Głośno westchnęłam.
-Oj , coś ci pożyczę.-powiedział Harry.
-Dzięki-uśmiechnęłam się do niego ciepło po czym dodałam-Nie wiem jak wy ale ja już się kładę.
-Ja też-powiedzieli w tym samym czasie Louis i Ivy przez co wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Razem z Harrym skierowałam się na górę.Pierwszy raz byłam w jego pokoju.Miał jasnoniebieskie ściany i ciemnobrązowe panele.Nad dużym dwuosobowym łóżkiem znajdowało się okno co ładnie się komponowało.Pokój miał oddzielną łazienkę.
-Ładnie tu masz-spojrzałam na Harrego który stał za mną podając mi przy okazji jakąś koszulkę do spania.
-Dzięki-uśmiechnął się do mnie
-Too ja idę się przebrać-dodałam wchodząc do łazienki.Założyłam za dużą szarą koszulkę na siebie i przeglądając się w lustrze stwierdziłam,że jest dobrze.Wchodząc do pokoju zobaczyłam Hazze leżącego już na łóżku,okrytego śnieżnobiałą kołdrą.Uśmiechnęłam się na ten widok.Po chwili sama do niego dołączyłam kładąc się obok.Oparłam głowę o jego ramię a po niedługim czasie zasnęłam.
_______________________________________________________________________________
Przepraszam,że tak długo,miał być na początku tygodnia ale się nie wyrobiłam!!! Dzisiaj miałam 2 sprawdziany więc... -,- MATMA TO ZŁOOOOOOOOO!!!!!! Jak podobał się rozdział?Szczere opinie,nie zepsułam go??? Początkowo miał być krótszy ale jakoś tak samo mi się wydłużyło :)
3 komentarze=nowy rozdział :)
-A więc,czy mogę zaprosić swoją dziewczynę na nasz pierwszy spacer o północy?-ukazał dołeczki.
-Oczywiście-zachichotałam
-Tylko...Może najpierw się przebierzemy?-zaśmiał się.No tak,właściwie to całkowicie zapomniałam,że jesteśmy mokrzy.Dopiero teraz,gdy Hazza mi to uświadomił poczułam na sobie lekki ciepły owiewający moje ciało wietrzyk.
-No fakt,zupełnie o tym zapomniałam-puknęłam się w czoło.-To poczekaj chwilę w salonie,ja pójdę się przebrać,a później pójdziemy do ciebie i ty się przebierzesz.
-Okay-krótko mi odpowiedział.Weszliśmy do domu. Hazza rozsiadł się wygodnie na kanapie a ja pobiegłam na górę,gdzie jeszcze zanim weszłam do swojego pokoju Ewka zatrzymała mnie łapiąc za ramiona.
-Oj moja panno ty musisz mi się grubo tłumaczyć,coś ty robiła tam na dole z tym lokowatym chłopakiem!-krzyknęła na co mało nie przewróciłam się z nagłego napadu śmiechu.
-Ivy!Nie teraz,Harry czeka-spojrzałam na nią uśmiechnięta i przebiegłam przez nią do swojego pokoju.
-Harry,Harry,Harry,teraz to na biedną,opuszczoną przyjaciółkę to w ogóle się nie ma czasu...-usłyszałam jej grymas zza drzwi
-Ivy!-ponownie krzyknęłam,po czym podeszłam do szafy.Wyjęłam z niej różową koszulkę i czarne rurki.Nie powinno być mi zimno,w końcu jest dopiero początek września!Na stopy włożyłam czarne coversy .Zadowolona z siebie przejrzałam się w lustrze i uznałam,że wyglądam całkiem znośnie.Skierowałam się na dół gdzie zauważyłam jak Harry grzebie w telefonie.
-Już!-pisnęłam na co lokowaty podniósł głowę zarzucając przy tym swoimi zacnymi lokami.Jak ja je uwielbiam!
Chłopak uśmiechnął się na mój widok i wstał z kanapy.Wyszliśmy z domu i zaczęliśmy iśc w kierunku domu chłopaków.
W tym samym czasie oczami Ivy.
Podeszłam do okna gdzie zauważyłam Kamilę i Harrego stojących pod domem.Lokowaty objął ją w pasie i poszli.Zapewne do domu chłopaków.
Jak ja im zazdroszczę...Takie z nich nasze zakochańce. Każdy od początku wiedział,że będą razem i prawdopodobniej już są.Te ich spojrzenia na siebie były naprawdę piękne.Pełne takiej tęsknoty.Na szczęście teraz wszystko się już ułożyło i nie muszą się już martwić co będzie dalej.No,może oprócz Zayna,biedy wolę nie widzieć jego reakcji na wieść że Kama i Hazza są parą...
Właściwie...Jest wieczór,po co zaprzątam sobie głowę związkami i zakochaniami moich przyjaciół?Ehh...
Odpowiedz jest prosta.Tęskno mi do bycia zakochanym.Tak właściwie to już jestem.W Louisie.Ale oczywiście coś musiało pójść nie tak,przecież on jest z Eleanor.Najprawdopodobniej są razem szczęśliwi.W końcu już od dawna podobał mi się właśnie on.Teraz miałam okazję poznać całe One Direction na żywo i moje wcześniejsze przypuszczenia okazały się prawdziwe.Bo Louis...On nie podoba mi się tylko za wygląd ale i za charakter...Jest naprawdę cudowny.Ma to poczucie humoru które właśnie w nim ceniłam ale nie jest dzieciakiem.Umie zrozumieć człowieka.Gdy Kami z Harrym byli razem w pizzeri my przesiadywaliśmy u chłopaków.Dużo z nimi rozmawiałam ale prawie cały czas gadałam z Louisem.
On jest cudowny.Ale w tej sprawie jak i w wielu innych mogłam liczyć na mój jakże ,,ukochany'' fart.Louis jest zajęty.A ja...Ja wytrzymam.Zayn też wytrzyma.Oboje będziemy musieli sobie z tym radzić.On i tak ma gorzej.Chłopakiem Kamili jest jego przyjaciel a dziewczyną Louisa jest kompletnie nieznana mi osoba.Może i tym lepiej.Ale ja jakoś nie czuję się przez to szczęśliwsza.Nagle coś zabrzęczało w mojej kieszeni.Wyjęłam z niej komórkę i odczytałam nową wiadomość od Louisa.
,,Hej,co robisz?''
,,Nudzę się a ty?''-odpisałam mu pospiesznie.Kurczę,śmiałam się,kiedy Kamila powiedziała mi o Harrym a dokładniej o tym,że jest w nim zakochana,a co ja teraz robię.Dokładnie to co ona.Obie zachowywałyśmy się jak dzieci.W tym,że ona już przestała a ja nadal jestem ślepo zakochana w zajętym chłopaku.Według Kami Harry był nieosiągalny.To nie prawda,przecież on wtedy nie miał dziewczyny.A Lou ma...
,,Ja siedzę aktualnie na tt :) Skoro się nudzisz,może wpadniesz do nas?:D ''
Spojrzałam na zaegarek na wyświetlaczu.Za pięć północ.
,,Tak późno?!''-napisałam śmiejąc się w duchu.
,,Ojj,nam też się nudzi a żaden nie ma zamiaru spać.Najwyżej u nas przenocujesz.A KAMA WŁAŚNIE PRZYSZŁA Z HARRYM POD RĘKEE!!!''-zaśmiałam się czytając tego esemesa.
,,Wiem!:D Jak wychodzili z domu to się przytulali :) No dobra,tylko się spakuje.Mógłbyś podjechać za 15 minut?''
,,Okay ;)''-odpisał mi po chwili.Po chwili przypomniało mi się ,że przecież Kama,też u nich jest!
,,A Kama też nocuje?''-wysłałam esemesa
,,Nie wiem ale dla pewności jej też weź rzeczy :) ''
Okay,czyli pakowanie za dwóch.Położyłam swoją czerwoną torebkę na łóżko i wepchałam do niej nasze piżamy i inne potrzebne rzeczy.Niektóre z nich ledwo zmieściły się w kieszeni torebki ale udało mi się je wepchać.Na koszulkę zarzuciłam czarną bluzę a na nogi włożyłam fioletowe płaskie buty.Byłam już gotowa do wyjścia,akurat spostrzegłam,że piętnaście minut właśnie minęło.
Pospiesznie zeszłam na dół przeskakując po dwa schodki aby dotrzeć szybciej.Wyszłam z domu zamykając drzwi i przypatrując przy okazji czy Lou już przyjechał.
Wystające kosmyki włosów przerzuciłam za ucho,aby nie przeszkadzało.
-Kurczę,nie ma go.-pomyślałam
Nagle usłyszałam gwizdanie zza siebie i ktoś od tyłu złapał mnie za kark.
-Aaa!-wrzasnęłam
-Jestem bandytą,porywam cię-usłyszałam śmiejący się znany mi głos Louisa.
-Wariacie,chciałeś mnie zabić?-krzyknęłam zanosząc się śmiechem.Boże,ten to umie u człowieka zawał wywołać!
-Nie,ale wiesz,może trochę-zaśmiał się pogodnie szczerząc się szeroko.
-Osz ty!-trzepnęłam go w ramie na co chłopak ponownie wybuchł śmiechem,tym razem nie wiem po co,no bo...No ej ja chciałam być przekonująca!
-No dobra,choć-powiedział resztkami sił które pozostały mu po śmiechu,przy którym o mało co się nie przewalił.
Założył mi rękę na ramię i skierowaliśmy się do czarnego auta chłopaka.Poczułam jego perfumy i muszę powiedzieć,że zapach jest naprawdę ładny,taki kojący...
-Masz ładne perfumy-Ajć!Wymsknęło mi się.
-Dzięki,ty też masz ładne.-odpowiedział pewnie ale na jego policzkach zauważyłam łagodne rumieńce.
Gdy wsiedliśmy już do auta ponownie poczułam ten zapach,tyle ,że wyostrzony.Jego perfumy rozprzestrzenione były po całym samochodzie co dawało naprawdę wspaniałe wrażenie.
Jaka ze mnie idiotka,może mam mu jeszcze powiedzieć prosto z most-podobasz mi się?!Chociaż w sumie przecież nie zacznę go unikać.Jestem silna i wytrzymam.Jakkolwiek będzie nie dam się i wytrzymam.Dłoń lekko ścisnęłam w pięść.
-W sumie...Nie zadałem ci najważniejszego pytania.-po jego słowach spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Mieszkasz od teraz w Londynie,czy przyjechałaś odwiedzić Kamilę?Szczerze to wolałbym tę pierwszą opcję.-powiedział po chwili cały czas wpatrując się prosto na drogę.
-Wiesz,jeśli nie będę sprawiała Kamili kłopotów to pewnie zamieszkam.Przecież za rok będę pełnoletnia,to chyba mogę wyprowadzić się z Polski,co nie?-odpowiedziałam mu.
-Jasne.A gdzie Ci się lepiej mieszkało,w Anglii czy jednak w Polsce?
-Hmm...Muszę powiedzieć,że Polska jest naprawdę cudowna ale ma też swoje wady tak samo jak Anglia...A Londyn też jest wspaniały!Tylko tu...Jest tak inaczej.Dużo inaczej.Nie chodzi mi o rozwijanie się kraju ,tylko o samo miejsce.Raczej nie potrafię wybrać,gdzie jest mi lepiej.
-W sumie też racja.Ja jeszcze nigdy nie byłem w Polsce.
-No wiesz co!A właściwie to wiecie!No powinnam na powitanie zrobić focha no bo błagam!Nawet nie wiecie ile w Polsce macie fanów!-pisnęłam na końcu.
-Jasne,że wiemy,słyszeliśmy o tej akcji na twitterze. Lepszą zrobiłyście reklamę Polsce niż jakikolwiek premier !-zaśmiał się pogodnie.
-W sumie to racja.Pamiętam jak tweetowałyśmy z Kamą.-ja też się zaśmiałam.Wspomnienia powracają.I są naprawdę piękne.Nawet nie spostrzegłam jak Louis parkował.Wyszliśmy z auta wchodząc do domu.
W środku spostrzegliśmy uśmiechniętych od ucha do ucha chłopaków żywiołowo o czymś dyskutujących.Tylko Zayn siedzący na fotelu był cichy a jego mina wyrażała grymas.Oni może i tego nie zauważali ale ja tak i było mi go strasznie żal.Biedny.Właśnie widział jak do domu przychodzi Harry z Kamilą w której nie tylko on jest zakochany.Mulat ścisnął pięść kładąc ją na oparciu miękkiego fotela.Obejrzałam się za siebie.Louis zamknął drzwi a ja skierowałam się razem z nim na kanapę.
-O czym tak dyskutujecie?-zaśmiałam się udając,że nie zauważyłam zachowania Zayna.Musiałam udawać.W końcu chłopak nie wie,że Kamila powiedziała mi o jego wyznaniu.I wolę,żeby tak zostało.
-O naszej trasie.-odpowiedział Niall.
-To jest tak.Mieliśmy zacząć od Hiszpani ale przez akcję na twitterze zaczniemy od Polski.
-Wiecie kto jest z Polski?-Liam zrobił dziwną minę,przymrużył jedno oko ,podniósł brwi a usta skrzywił w dzióbek co wyglądało naprawdę zabawnie.
-Nie?-odpowiedział utrzymując tą minę Liam
-Kamila i ja!-pisnęłam po czym dodałam oburzona-I my brałyśmy udział w tej akcji na twitterze!
-Serio?Nie wiedziałem.-odezwał się wreszcie Zayn co szczerze mnie ucieszyło.Nie może wiecznie siedzieć w ciszy użalając się nad sobą.Nawet ja tak się nie zachowuje,a chciałabym móc tak po prostu usiąść na kamieniu w środku lasu słuchając ,,more than this'' i popłakać.Ale ja tak nie postępuje bo...Muszę być silna cokolwiek się stanie.Przynajmniej próbuje bo obiecałam to sobie.
-Wow,brałyście udział w największej akcji na twitterze?-spytał Niall
-Nom-podniosłam dumnie głowę.
W tym momencie ze schodów zeszli Harry i Kamila uśmiechnięci od ucha do ucha.
-O cześć Ivy!-uśmiechnęła się radośnie dziewczyna a lokowaty tylko pomachał po czym oboje wyszli.A Zayn ściskając pięści jeszcze mocniej odłączył się od reszty i pobiegł na górę z obojętną miną.Ale to i tak nie sprawiało,że ból w jego oczach stawał się mniej widoczny.Przeciwnie.Zauważyć można go było jeszcze łatwiej.
Oczami Kamili
Sama nie zdawałam sobie sprawy co dzieje się wokół mnie.Czułam się,jakbym żyła w bajce.Wolne tempo.Ja jestem księżniczką a Harry moim księciem.Było pięknie.Nie mogłam uwierzyć,że to się dzieje naprawdę,że to nie jest sen.
Westchnęłam uśmiechając się gdy Hazza wziął moją dłoń i splótł nasze palce.Czułam się naprawdę szczęśliwa.Wreszcie jest tak jak miało być.
Szliśmy w absolutnej ciemności,tylko gwiazdy na niebie lekko oświetlały nasze twarze.Harry wziął ze sobą koszyk z kocem i przekąskami.
Hmmm....Piknik pod gwiazdami.W sumie to brzmi nawet romantycznie.Było ciemno,więc żaden paparazzi nie zagrodzi nam drogi.I dobrze.Ci ludzie nawet nie zdają sobie sprawy jak bardzo ranią osoby,pisząc o nich nieprawdziwe informacje dołączając do nich zdjęcia które niestety je potwierdzają choć naprawdę historia z gazet nie ma w sobie ani krzty prawdy. Nagle Harry stanął.Nie wiedziałam co się dzieje,więc spojrzałam na niego pytającym wzrokiem a on tylko wskazał palcem na niebo z uśmiechem wypisanym na twarzy.
Ja również podniosłam głowę,gdzie zobaczyłam spadającą gwiazdę.
-Pomyśl życzenie-szepnął mi do ucha obejmując mnie od tyłu.
I żeby ta chwila trwała wiecznie...-pomyślałam.
Ponownie podniosłam głowę,tym razem po to,żeby zobaczyć twarz Harrego.Wyraz jego oczu-nie do opisania.W jego zielonym uroczym spojrzeniu widać było iskierki radości.Po prostu Irresistible(tytuł piosenki chłopaków <3)
-O czym pomyślałeś?-spytałam
-Nie powiem,bo się nie spełni-odpowiedział a kąciki jego ust uniosły się ku górze.
-A ty?-po chwili dodał
-Nie powiem bo się nie spełni-zaśmiałam się cytując jego własne słowa.Szczerze to zastanawiało mnie to o czym pomyślał.Ale wolałam nie naciskać,w końcu sama nie chciałam mu powiedzieć.Bo gdyby się spełniło raczej nie byłoby wesoło nam obojgu.
Po chwili mój chłopak(rany,jak to pięknie brzmi) okręcił mnie twarzą do siebie i złączył nasze usta w dość długim pocałunku.
Uwielbiałam sposób w jaki się całowaliśmy.Nasze wargi napierały na siebie w takie delikatny ale jednak namiętny sposób.Nie można nazwać tego pojedynczą nazwą,bo tego nie da się opisać.
Gdy doszliśmy już do łąki,a właściwie nie wiem co to dokładnie było -łąka o wzniesieniu,takim,na którym w zimę dzieci zjeżdżają na sankach a za nią park, obrośnięty drzewami.Harry rozłożył koc a ja rozłożyłam nam na nim przekąski.Było naprawdę pięknie.
Położyliśmy się na kocu. Wtedy słowa nie były potrzebne.Byliśmy po prostu szczęśliwi i cieszyliśmy się swoim towarzystwem.Długo rozmawialiśmy,całowaliśmy się i później zjedliśmy to co przynieśliśmy.W pewnym momencie Harry wyjął małe czerwone pudełeczko.
-Otwórz-uśmiechnął się wyczekująco.Posłusznie wykonałam jego nakaz i popchnęłam ku górze wieczko.W środku znajdował się złoty śliczny naszyjnik z literką H.
,,Harry''pomyślałam.
-Jest piękny,dziękuje-przytuliłam się do niego mocno wtulając twarz w jego ramiona.Jego miękkie loczki opadały na moją twarz a ja ponownie poczułam jego przyciągające perfumy.Dłońmi pogłaskał mnie po plecach przez co poczułam przechodzące po moim ciele przyjemne dreszcze.
,,You 'II never love yourself half as much as I love you
You 'II never treat yourself right, darling' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you,maybe you'II love yourself,
Like I love you.''-zanucił mi fragmet ,,Little Things''-nucił a ja wsłuchiwałam się w jego spokojny głos.
Wzięłam naszyjnik w palce i podałam mu go aby mi założył.Odwróciłam się a po chwili poczułam jak wisiorek już zwisa mi na szyi.
Cmoknęłam go w usta a w tym samym momencie poczułam na nosie krople wody.Po chwili poczułam drugą, i trzecią.
-Chyba zaczyna padać-spojrzał w niebo Harry.
-To jest jakaś klątwa,czy co,że teraz już będziemy cały czas mokrzy?-zaśmiałam się opierając się o lokowatego który również się zaśmiał.Wstaliśmy popierając się o siebie.Złożyłam koc i wepchałam do koszyka.Cóż,koniec z pikniku...Skierowaliśmy się w stronę domu.
Ponownie oczami Ivy
Siedzieliśmy grając w jakieś planszówki,oglądając śmieszne filmiki na you tube i śpiewając piosenki.Nagle do domu pod rękę weszli zdyszani,roześmiani Harrego i Kamili.Karry-od razu przyszło mi na myśl,dzięki długiemu przesiadywaniu z chłopakami.
-Karry is real!-krzyknął Louis wskazując palcem na przybyłych.Faktycznie,wyglądali jak para.
Moja Kama wreszcie się przyznała,no no.-zaśmiałam się w myślach.Cieszę się,że znalazła kogoś właściwego.Jestem pewna,że Harry nie zrani jej tak jak Nathan,to nie ten typ chłopaka.Uśmiechnęłam się do nich ciepło poprawiając się na kanapie.
-Chcielibyście coś nam powiedzieć?-spojrzałam na nich pytająco zakładając ręce na piersi a nogę na nogę.
-Ekmm...Bo my...-zawiesił się Harry
-Jesteśmy razem-dokończyła za niego Kamila.Uśmiechnęłam się ale po chwili przypomniałam sobie o Zayn'ie. Spojrzałam na mulata.Uśmiech z jego twarzy natychmiastowo znikł a jego oczy nie odróżniały się już takimi iskierkami jak przed chwilą.
Liam i reszta wstali przytulając naszą nową parę razem ze mną.Za to nieco zakłopotany Zayn wstał zakłopotany z kanapy drapiąc się po głowie.
-Szczęścia życzę-powiedział cicho próbując się uśmiechnąć ale wyszło mu to dość nieudolnie.Wyszedł mu tylko blady uśmiech w który prawdopodobnie nikt mu nie uwierzył.Po tym poszedł przygaszony z opuszczoną głową i dłońmi w kieszeniach na górę.Wszystkich zmartwiło jego zachowanie.
-Wiecie co się stało Zaynowi?-spytał Harry.Wszyscy pokiwali głowami i Kamila nieco wystraszona odparła
-To może ja pójdę sprawdzić o co chodzi.-usta ścisnęła w cienką linię i pomaszerowała schodami na piętro
Ponownie oczami Kamili
Ja wiedziałam co się stało Zaynowi,nie był zadowolony z tego co usłyszał.Szczerze to trochę bałam się tej rozmowy,nie chciałam aby chłopakowi było przykro.Nie wiedziałam za bardzo,jak się do tego zabrać,chciałam aby zabrzmiało to delikatnie i z wyczuciem.Tymczasem z każdym schodkiem robiło mi się ze strachu coraz bardziej niedobrze.Otwierając drzwi do pokoju chłopaka nie wiedziałam czego miałam się spodziewać.Zastałam go siedzącego na łóżku.Wpatrywał się w czubki swoich butów.
-Zayn...Wszystko w porządku?-spytałam
-Szczerze?Nie.Nic nie jest w porządku.Teraz jesteś z nim,wybrałaś go.
-Przecież mówiłam ci już,że...-nie dał mi dokończyć.
-Że kochasz mnie jak brata.Tylko,że mnie ten układ jakoś nie satysfakcjonuje.
-A co mam zrobić,żeby satysfakcjonował?
-Nic.Nic nie da się zrobić.Teraz już nic.-odpowiedział patrząc na mnie swoimi smutnymi oczami,rzez które miałam ochotę rozpłakać się jak dziecko.Właśnie.Dziecko.Nie mające żadnyh problemów i zazdrosne o lalkę koleżanki.Wtedy życie było łatwiejsze,to właśnie teraz wszystko się komplikuje.
-Zayn dobrze wiesz,że mi też nie jest łatwo.Nie bądź na mnie zły.
-Nie jestem na ciebie zły.To nie jest twoja wina.Nieważne.W każdym razie i tak jest już wszystko stracone.
-Nie myśl o tym w ten sposób.
-Nie potrafię inaczej.Teraz też możesz iść do nich i bawić się razem z nimi.Ja sobie jakoś poradzę-ostatnie słowa wyszeptał.
-Jesteś pewny?
-Tak-odpowiedział a ja wyszłam z pokoju zamykając drzwi.
Zeszłam na dół gdzie spostrzegłam już tylko Harrego,Ivy i Louisa.
-Nie wiem jak wy,ale jest po 4 a ja ledwo chodzę.-zaczęła Ivy zapewne próbując zmienić temat,aby nie padło pytanie o Zayna.
-No ja też-westchnął Louis.
Dzięki Bogu zapomnieli się spytać.Inaczej wyglądało by to podejrzanie,bo znając życie zaczęłabym się jąkać i nie miałabym pojęcia jak im odpowiedzieć.
-Ej,a w ogóle to gdzie my będziemy spać?-spytałam.
-No ty możesz ze mną-uśmiechnął się cwaniacko Harry a ja parsknęłam śmiechem.
-A ja?-spytała Ewka
-Ty możesz przenocować u mnie-uśmiechnął się lekko Louis.
Po chwili przypomniała mi się dość istotna rzecz.
-Ivy,czy ty wzięłaś moją piżamę?
-Mhmm...Coś wzięłam.Zaraz ci przyniosę.-uśmiechnęła się idąc do przedpokoju.Po niedługiej chwili wróciła z czerwoną torebką i kładąc ją na kanapie otworzyła ją wyciągając moje ubrania.Nie była to jednak piżama.Tylko jakaś koszulka i krótkie spodenki.Jak zwykle ,ona musiała coś pokręcić...
-Ewka!-pisnęłam
-No co?-dziewczyna zdezorientowała się.
-To nie jest moja piżama,tylko moje ubrania!
-Jak to?Kolor się zgadza,leżała też chyba w tym samym miejscu co zwykle.-zaczęła się usprawiedliwiać.No coż,trudno ale ja nie chcę spać w swoich ubraniach!Głośno westchnęłam.
-Oj , coś ci pożyczę.-powiedział Harry.
-Dzięki-uśmiechnęłam się do niego ciepło po czym dodałam-Nie wiem jak wy ale ja już się kładę.
-Ja też-powiedzieli w tym samym czasie Louis i Ivy przez co wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Razem z Harrym skierowałam się na górę.Pierwszy raz byłam w jego pokoju.Miał jasnoniebieskie ściany i ciemnobrązowe panele.Nad dużym dwuosobowym łóżkiem znajdowało się okno co ładnie się komponowało.Pokój miał oddzielną łazienkę.
-Ładnie tu masz-spojrzałam na Harrego który stał za mną podając mi przy okazji jakąś koszulkę do spania.
-Dzięki-uśmiechnął się do mnie
-Too ja idę się przebrać-dodałam wchodząc do łazienki.Założyłam za dużą szarą koszulkę na siebie i przeglądając się w lustrze stwierdziłam,że jest dobrze.Wchodząc do pokoju zobaczyłam Hazze leżącego już na łóżku,okrytego śnieżnobiałą kołdrą.Uśmiechnęłam się na ten widok.Po chwili sama do niego dołączyłam kładąc się obok.Oparłam głowę o jego ramię a po niedługim czasie zasnęłam.
_______________________________________________________________________________
Przepraszam,że tak długo,miał być na początku tygodnia ale się nie wyrobiłam!!! Dzisiaj miałam 2 sprawdziany więc... -,- MATMA TO ZŁOOOOOOOOO!!!!!! Jak podobał się rozdział?Szczere opinie,nie zepsułam go??? Początkowo miał być krótszy ale jakoś tak samo mi się wydłużyło :)
3 komentarze=nowy rozdział :)