sobota, 23 marca 2013

rozdział 13

3 KOMY= NOWY ROZDZIAŁ\
Oczkami Louiska
Siedziałem na kanapie już od godziny. Wstałem wcześniej, a w nocy nie mogłem w ogóle zasnąć. Ta jedna osoba nie dawała mi spokoju ,mianowicie- Eleanor. Dan sądziła, że przecież nie mamy powodu aby ze sobą skończyć. Ja mam i to dużo. Chociażby ta zazdrość o fanki, jak gdyby były ważniejsze od niej... Jasne, one też były ważne, ale zawsze stawiałem ją na pierwszym miejscu mimo wszystko.  Ale ona nie potrafiła zrozumieć. Gdyby była w mojej sytuacji może wiedziałaby dlaczego się tak zachowuje, ale przecież skoro jesteśmy razem... No dobra, chyba jesteśmy razem, bo ja nie wiem czy nadal chcę to ciągnąć i zdaje mi się, że El też nie jest tego pewna. Pytałem się o to Harry'ego, czy powinienem to skończyć czy jeszcze mocniej się starać. Jednak jego odpowiedź niezbyt mi pomogła. Powiedział mi, że muszę posłuchać głosu serca
                              A CO ZROBIĆ SKORO JA GO NIE SŁYSZĘ?!
-Lou, wszystko ok?- usłyszałem głos Kamili zza siebie.
-Jeśli tak to można nazwać-mruknąłem niezadowolony. Brunetka wskoczyła na kanapę siadając po turecku.
-Hę?
-Co?-podniosłem brwi
-Ehh... Zdecydowałeś się?-spytała
-Nie-odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Zazwyczaj nie miałem problemów z takimi sprawami.  Teraz jednak był wyjątek , z którym nie umiałem sobie poradzić.
-To jak masz zamiar to załatwić?-westchnęła
-Tego też nie wiem
-Louu! Próbuje ci pomóc. Powiedz mi chociaż jak wydaje ci się ,że powinieneś zrobić.
-Wiesz,to jest tak, że niby byliśmy razem i eee...No byliśmy razem ale ona ... iI ja... I właśnie przez to się oddalaliśmy... No i... Tak właśnie- zacząłem paplać bez sensu. Nawet nie wiedziałem kiedy dziewczyna przestając mnie słuchać przerwała moje gaworzenie.
-Może trochę jaśniej? No bo nic mi to nie mówi- spojrzała na mnie znacząco.
-Myślę ,że to nie ma sensu, nie no właściwie to ma ale nie wiem jak długo będę w stanie wytrzymywać jej ciągłe fochy o to ,że jest mniej ważna !-w końcu udało mi się powiedzieć coś, co choć odrobinkę miało w sobie sensu.
-No wreszcie-podniosła ręce do góry zmotywowana Kami. Naprawdę jestem jej wdzięczny za to,że chociaż próbuje mi pomóc. To bardzo miłe. Sądzę ,że ona i Harry dobrze się dobrali., pasują do siebie. Przynajmniej oni mają więcej szczęścia.
-To....
-To co?- zdezorientowała się brunetka
-Bo wiesz, ja wiem już, że nie chcę tego dalej ciągnąć. Ty już o tym wiesz, więc...-zacząłem gestykulując.
-Louis proszę cię wal prosto z mostu! Ja nie wiem o co ci chodzi!
-No jak ja mam to zakończyć?! Jeszcze coś, małe coś ale do niej czuję i nie chcę jej zranić! Ale nie wiem jak się do tego zabrać no i...-przerwał mi dzwonek do drzwi- no i otworzę- dodałem zeskakując z kanapy
Otwierając je bardzo się zdziwiłem. Nie miałem pojęcia, że to była El.
-Hej Lou, moglibyśmy porozmawiać osobiście?-spytała nieśmiało.
-Jasne , wchodź, otworzyłem szeroko drzwi aby weszła.
-To ja was zostawię a tak przy okazji jestem Kamila.- brunetka uśmiechnęła się lekko do Eleanor.
-Miło mi cię poznać, Eleanor-podały sobie ręce po czym Kami pobiegła na górę.
Usiedliśmy na kanapie. Dziewczyna odkręciła się do mnie twarzą i spojrzała mi głęboko w oczy. Widać , że nie tylko ja byłem zestresowany tą rozmową.
-Lou widzisz... Długo zastanawiałam się nad tym, co jest między nami, i nie wiem czy powinniśmy być razem.
Czyli ona też chce to zakończyć? Fakt , trochę zabolało, ale przecież ja również chciałem to zrobić. Nie mam do niej żadnego żalu, ale jednak poczułem delikatne ukłucie w sercu.
-Chyba czas już się skończył na naprawę starych błędów.-usiadłem na kanapie co brunetka również       uczyniła. Przysunęła się do mnie opierając się o moje ramie.
-A mogło się to skończyć inaczej.-zauważyłem, że po jej policzku spłynęła łza. Ja też miałem ochotę się rozpłakać. Albo cofnąć czas Być znowu dzieckiem i wrócić do ciepłej kuchni i zapachu jeszcze niegotowego obiadu w Doncaster. Wtedy wszystko było łatwe, nie trzeba było się  o nic martwić. Ale teraz jestem tu. Z Eleanor którą jakaś cząstka mojego serca nadal kocha i nie potrafi się opanować od płaczu. I z tą samą Eleanor z którą chcę skończyć.
-Mogło. A jednak się nie udało- odpowiedziałem po krótkiej chwili ciszy.
-I wszystko na marne?-spojrzała na mnie zeszklonym wzrokiem.
-Nic nie poszło na marne. Bo kiedyś ,,to '' było najważniejsze na świecie. Nic poza tym się nie liczyło , a więc chyba było warto to ciągnąć i o to walczyć. Ale teraz... To wszystko straciło barwy.-byłem bliski płaczu. Chroniąc się przed tym zacisnąłem zęby. Ale jestem tylko człowiekiem i nie potrafię wszystkiego. Po mojej twarzy również spłynęła słona łza.
-Cieszę się ,że tak o tym myślisz. Też tak uważam i szkoda ,że to się kończy.
-Czemu na nasz związek mówimy ,,to''?-zaśmiałem się przez łzy.
-Bo tak jest łatwiej...
-Ale i tak się obwiniam. Może inaczej wszystko by się potoczyło , gdybym bardziej się starał?- spojrzałem na jej smutną twarz , która obróciła się w moją stronę.
-Nie mów tak. Ja sama nie jestem bez winy. Mogłam nie być taka wredna i zrozumieć kilka rzeczy zamiast zaciekle z nimi walczyć.
-Nie byłaś wredna. Po prostu chciałaś zniszczyć przeszkody, to nic złego.-odparłem.
-Wiesz co?
-Hmm?-spojrzałem na nią pytającym wzrokiem
-Kocham cię.
-Ja cię też .
-Ale...-zaczęła
-To nic nie zmienia, tak?-poczułem kolejne łzy na moich chłodnych policzkach.
-Tak...-szepnęła.-Lou pamiętaj , nadal cię kocham a ty ... Pokochasz kogoś innego , może ja też znajdę tyle szczęścia. Na razie próbujmy się przyzwyczaić do tej zmiany. A teraz , już pójdę, bo nie potrafię jeszcze na ciebie patrzeć w ten sposób  który jest mi obcy.-ostatni raz przytuliła mnie mocno i wstając  z kanapy wyszła spokojnym krokiem. Tak po prostu , nie zostawiając po sobie śladu. Oprócz jednego. Pozostawionego głęboko w moim sercu.
Otarłem łzy dłońmi.
,,Przecież tego chciałeś''-mówiłem sobie w myślach. To takie dziwne, Jeszcze chwilę temu nasz związek jeszcze  istniał. Był takim , jakim był , ale nadal istniał. A teraz nie ma go wcale . Nie ma tu El.
Z perspektywy Kamili. 
Byłam przed drzwiami studia nagraniowego w którym miałam zaprezentować mojemu  producentowi i menagerowi moją nową piosenkę , napisaną przeze mnie.
Weszłam do pomieszczenia w którym czekał na mne Sam (menager ) i Fred , czyli producent.
-No Kama, to pokaż co nam wyskrobałaś-uśmiechnął się mężczyzna po czterdziestce z do połowy siwymi włosami siedzący obok Sama.
 -Ok- odsapnęłam po długim marszu do studia. Ostatnio rzadko jeździłam samochodami i coraz częściej przemieszczałam się piechotą. Nie chciałam być jak te nadęte paniusie jeżdżące limuzyną do sklepu za rogiem.
Podeszłam do mikrofonu zaczynając śpiewać dość lekką melodię.
,, I go to another place./ Idę do innego miejsca
And I want be alone../ I chcę być sama
I don't know nothing about you/ Nic o tobie nie wiem
And you don't know my character/ I ty nie znasz mojego chaarkteru
I thought before that you are ordinary boy/Wcześniej myślałam ,że jesteś normalnym chłopakiem
that you nothing will bring to my life/,że nic nie wniesiesz do mojego życia
But now.../Ale teraz

I can say that you are perfect to me/ Mogę powiedzieć że jesteś dla mnie idealny
You can change my life/Możesz zmienić moje życie
You have big impact on me ./Masz na mnie wielki wpływ
And when I think that nothing can not stop tears/ I kiedy myślę że nic nie umie zatrzymać moich łez
But you goes to me and says normal ,,hello''/Ale ty podchodzisz do mnie i mówisz normalne cześć
And I am happy/ I jestem szczęśliwa

Sorry Sorry I don't wanna to impose /Przepraszam, przepraszam , nie chcę się narzucać
But you are only person at which  all be good/ Ale jesteś jedyną osobą przy której wszystko jest dobrze
And bad memories die / I złe wspomnienia umierają
Oh I love you like  I love anyone else ever/ Oh kocham cię jak nikogo innego nigdy nie kochałam
Because nobody isn't like you/ Ponieważ nie jest jak ty
(...)
- Co o tym myślicie? -spytałam uśmiechnięta odrywając się od mikrofonu.
-Całkiem niezłe.-zaczął Fred
-Ale?
-Nie możesz jeszcze jej wydać.
-Niby czemu?!-oburzyłam się
-Bo wtedy musiałabyś wydać od razu nową płytę.
-Coo!? Ale na nią brakuje mi jeszcze singla i dwóch piosenek!
-Właśnie-pokiwał głową Sam
-Nie można tego jakoś ominąć?-spytałam z nadzieją w głosie. Przecież na wymyślenie dwóch piosenek i singla z teledyskiem potrzeba masy czasu! Zanim wszystko wykonam , wieki miną.
-Nie. Sama mówiłaś,że nie chcesz pomocy, bo sama chcesz tworzyć. Skoro tak dobrze ci idzie , to jeśli się pośpieszysz , do początku listopada piosenka powinna zostać wydana. Teledysk to nie problem.
-Zanim powstaną te piosenki...-zaczęłam ale Fred ponownie miał coś do powiedzenia. Nigdy go nie lubiłam, Był wredny,cyniczny i zadufany w sobie jak mało kto. Jeśli coś mu nie pasowało, to to eliminował. Nasze charaktery kompletnie się od siebie różniły. Ja byłam bezczelna,ale bardzo przyjacielska gdy ktoś odwdzięczał mi się tym samym a on , gdy próbowałam nawiązać z nim kontakt zaczynał mieć do mnie jakieś pretensje.
-Nie mam nic więcej do powiedzenia.-powiedział stanowczo
-A JA MAM! CIEKAWE CZY TOBIE UDAŁOBY SIĘ TO ZROBIĆ! I PRZESTAŃ MI W KOŃCU PRZERYWAĆ! I NIE WYWYŻSZAJ SIĘ BO WCALE NIE JESTEŚ JAKĄŚ WAŻNĄ OSOBISTOŚCIĄ! CZŁOWIEKU, ZACHOWUJ SIĘ NORMALNIE!-krzyknęłam i wybiegłam z sali. Miałam już po dziurki w nosie nawet przebywania w jednym pomieszczeniu z tym pajacem. Nie wiem , skąd on bierze te zakazy, i zasady. Inni muzycy nie mają tylu przeszkód. Może on sam je wymyśla?!
Gdy byłam już pod budynkiem założyłam czapkę na głowę  i wsunęłam ciemne okulary na nos patrząc na ziemie. Miałam nadzieję , że nikt mnie nie rozpozna. Tym razem nie miałam ochoty iść pół godziny piechotą, chciałam znaleźć się jak najszybciej w domu. Chwilę potem siedziałam już w samochodzie mojego kierowcy - Marka.
- No cześć Maark! Jak ja cię dawno nie widziałam!
-Hej , Kami! No i jak sprawy stoją z Harry'm? -uśmiechnął się cwaniacko.
-Wiesz... Jesteśmy razem!-uśmiechnęłam się szeroko.
-UUuu-zawył mój przyjaciel. -A co ty taka przygnębiona stałaś pod wytwórnią?
-Ten debil Fred znowu miał jakieś wąty i nie mogę wydać piosenki bo on chcę od razu płytę-mruknęłam zdenerwowana.
-Czyli norma u niego.-podniósł brwi po czym dodał- Ale wiesz ,zawsze można go czymś przekupić-zaśmiał się.
-Chodzi ci o ten bunt,że wcześniej chciałam zrobić beznadziejną piosenkę na tą akcje na którą on nie ma wpływu?
-Dokładnie-kąciki jego ust wzniosły się ku górze.
-Ale dobiegł koniec akcji i już nie da rady tego zrobić...
-No tak...-odparł wyraźnie zamyślony
-No dobra ja lecę, paapa -uśmiechnęłam się do niego pogodnie
-Pa-odpowiedział a ja ruszyłam w stronę domu chłopaków. Ostatnio całe dnie u siebie spędzamy. Wymieniliśmy się nawet kluczami do naszych domów, na wszelki wypadek i ten pomysł jest naprawdę świetny.
Weszłam do domu i zdejmując buty weszłam  na górę a dokładnie do pokoju  Harry'ego. Była godzina 13. Otworzyłam drzwi i mnie zamurowało. Myślałam, że to tylko sen. Dokładniej był to widok...
_______________________________________________________________
Sorki że po takiej przerwie ale przez jakiś czas nie miałam dostępu do netu a poza tym jak wam się podobał rozdział? Ciekawi co zobaczy Kama?
A I MAM ZAGADKĘ NA KTÓRĄ BEZ WAHANIA ZGADUJCIE ODPOWIEDŹ!
mianowicie - Co zobaczyła Kamila wchodząc do pokoju Hazzy? Pamiętajcie ! 3 KOMU= NOWY ROZDZIAŁ

wtorek, 5 marca 2013

rozdział 12

           Obudziłam się leniwie otwierając oczy. Koło siebie zobaczyłam śpiącego jeszcze Louisa. Mój Boże... Nie mogę uwierzyć,że leży koło mnie. W łóżku. (bez skojarzeń!) Szkoda tylko,że nie wie co czuję.Jestem tylko jego przyjaciółką ,tylko przyjaciółką,ale czemu akurat musiałam zakochać się w nim?Niestety znam odpowiedź.Bo wszystko mnie w nim przyciąga:poczucie humoru,sposób w jakim próbuje być poważny,radosny uśmiech ,te niebieskie oczy w których się rozpływam i te wszystkie małe rzeczy..I tak powinnam być zła na siebie,bo jak zwykle zakochuje się w niewłaściwej osobie, on ma Eleanor,a ja głupia,w otoczeniu przystojnych singli zakochuje się w osobie która jest szczęśliwa z kimś innym.Może to głupie,że wciąż o tym myślę ale nie mogę dać sobie z tym spokoju.Nie chcąc go budzić na paluszkach wyszłam z pokoju a później zbiegłam po schodach na dół.Co mnie zdziwiło,nikogo tam nie spotkałam.Czyżby nikt z nich się jeszcze nie obudził? To przecież nie może być prawda! Kurcze, kolejne osoby z którymi będę musiała się użerać przy budzeniu tak jak z Kamilą. Nie rozumiem tego. Po co ona łazi spać o 4 nad ranem a dobrze wie,że miałyśmy się spotkać?!I budź ją biedny człowieku...Ehh... Na początku pomyślałam,żeby zrobić wszystkim śniadanie ale po chwili postanowiłam,że po co będę się zbytecznie wysilać skoro można ich po prostu obudzić.
Na pierwszy ogień poszedł Daddy.Delikatnie otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju.
-Poooobudkaaaaaaa!!!-wrzasnęłam na co przestraszony chłopak stanął na baczność.
-Aa!-krzyknął po czym powiedział
-Czy chcesz żebym dostał zawału?!
-Nie,chcę żebyś się obudził!Rany chyba tylko ja potrafię normalnie wstawać!-zaśmiałam się zostawiając nadal przerażonego chłopaka samego w pokoju.
Czas na Kamilę i Harrego.Cichutko weszłam na paluszkach do pokoju w którym ujrzałam wtuloną w siebie parę. Pasują do siebie -pomyślałam. Zakochańce-uśmiechnęłam się do siebie podchodząc bliżej. Budzić ich? Zrobię to jakoś delikatnie.Chciałabym mieć takie szczęście jak oni.Od pierwszego wejrzenia spodobali się sobie i nagle BUM! Są parą.Może i nie znają się jakoś specjalnie długo ale to nie byłoby potrzebne żeby się kochali. Zaczęłam łaskotać Kamilę. Gdy tylko dziewczyna zaczynała się budzić trzepnęła mnie w głowę a swoją starannie razem z rękami przykryła miękką kołdrą.O nie! Tak to nie będzie! Pożałuje tego!
-Czas na pobudkę! Czas na pobudkę! Czas na pobudkę! -zaczęłam się wydzierać próbując zedrzeć z niej kołdrę ale dziewczyna zaczęła mnie tylko spychać nogami z łóżka. Mało bym z niego nie spadła , gdyby nie to, że przytrzymałam się kołdry którą z kolei ściskali w dłoniach ona i Harry. Ja im jeszcze pokaże! Muszą się chyba w końcu obudzić, no nie?
-Czas na pobudkę!- wrzasnęłam o raz kolejny kładąc się na środku łóżka rozdzielając przy tym parę. Tym razem Harry zasłonił się kołdrą i zaczął próbować mnie zepchnąć. Po prostu doskonale się dobrali! Żadne nie chcę się obudzić chociaż dosłownie wydzieram im się prosto do ucha.Zaczęłam się rozpychać pomiędzy nimi żeby zapchać ich z łóżka. Znowu zero reakcji.
Tym razem po prostu postanowiłam że bez okazji będę się wydzierać. Po prawie minucie oboje w tym samym czasie usiedli na łóżku i z grymasem powtórzyli moje ,,czas na pobudkę!''.
-Uff !Nareszcie! -ucieszyłam się.
-Kto idzie ze mną budzić Zayna? I później Nialla.
-Nialla nie trzeba jak się rozpychałaś ,zresztą ja nie wiem jak mogłaś nie usłyszeć, to on na dole krzyczał do Liama gdzie są jego żelki. Ale budzić idę!
-Ja też! Do budzenia Zayn'a potrzeba całej armii!- zaśmiał się Hazza.
Wyszliśmy  z pokoju i wkroczyliśmy do sypialni Zayn'a. Chłopak spał sobie spokojnie bez wiedzy,że ktoś go zaraz brutalnie obudzi. Haha, tak wiem,jestem okrutna.
Razem z Kamą i Hazzą podeszliśmy do łóżka. Zaczęłyśmy targać go za ręce ale Mulat nawet nie drgnął.
-Cóż będzie miał straaszną pobudkę - zaśmiała się złowieszczo Kamila. Zerwałyśmy z niego kołdrę a Kami otworzyła okno na roścież.
-Teraz wystarczy otworzyć drzwi. Hałas z dołu i otwarte okno raczej poskutkują, nawet na niego- uśmiechnął się Hazza.
Oczami Louisa 
Nie wiem za jakie grzechy ale darcie się Ivy było słychać w całym domu! Później dołączyła do nich Kamila ,czyli poszli budzić Zayna. Gdyby nie to, że byłem umówiony z El sam bym do nich dołączył,ale cóż muszę się jakoś przygotować. I nie dać im tej satysfakcji obudzenia mnie-uśmiechnąłem się w duchu. Podeszłem do szafy z której po chwili wyjąłem koszulkę  w paski i czerwone spodnie. Musiałem w końcu jakoś wyglądać. Ostatnio między mną a Eleanor nie było za dobrze. Dziewczyna coraz bardziej odczuwała hejty. A do tego gdziekolwiek wyszliśmy zaczepiało nas mnóstwo fanek : czy to w parku,kinie ,restauracji. Próbuje chodzić z nią w jakieś mniej uczęszczane przez ludzi miejsca,ale to nic nie daje. Eleanor złości się na mnie, uważa,że skupiam się wyłącznie na karierze a ona mnie już wcale nie obchodzi,a to nie prawda! To ie moja wina,że jestem rozpoznawalny. Decydując się na związek ze mną doskonale wiedziała w co się pakuje.
Gdy już się ubrałem, trochę weselszy zeszłem na dół, gdzie zobaczyłam Zayn'a ganiającego Harry'ego i dziewczyny. Norma. W kuchni Liam i Niall robili śniadanie. Co nie było całkowitym gotowaniem.Liam smarował masłem kanapki,a gdy nie patrzył Niall podbierał szynkę i sałatę. Chcąc zobaczyć jak im idzie weszłem do kuchni rozglądając się wokoło. Na blacie leżały ...MARCHEWKI!!!!!!!
-MARCHEWUNIE MOJE WY NIUNIE JAK JA WAS DAWNO NIE WIDZIAŁEM!!!-zacząłem się wydzierać na co Liam wybuchnął śmiechem, a Niall pokiwał tylko rozumnie głową mówiąc\-Rozumiem cię mój przyjacielu, rano też się tak czułem ale Liam wyrwał mi nutelle!- udawał , że płacze.
2 GODZINY PÓŹNIEJ OCZAMI ELEANOR( odmiana jest huehe) 
Powoli dochodziłam do kawiarenki w której umówiłam się z Louisem.Właśnie
                                                  Louis...
Na samą myśl o nim mam ochotę się rozpłakać. Z każdym dniem oddalamy się od siebie coraz bardziej. Każdy hejt, każda fanka która odgradza nas od siebie w parku daje mi do myślenia. Czy już zawsze tak będzie? Czy już zawsze będę musiała to wszystko znosić? Te wszystkie plotki zdjęcia w internecie za które mnie osądzają. To wszystko jest zbyt trudne dla mnie i nie potrafię sobie tego wszystkiego poukładać.
-El!-usłyszałam tak znany mi głos mojego chłopaka. Gdy podniosłam głowę zobaczyłam przed sobą kolejną rzecz która mnie przy nim utrzymuje. Ten uśmiech ,te wesołe oczy a zaraz powie coś takiego, co rozwieje wszystkie moje wątpliwości czy powinniśmy być nadal razem i będę się zastanawiała czemu w ogóle chciałam to wszystko skończyć. Czyli norma.
-Hej ! -uśmiechnął się do mnie promiennie
-Cześć Loui-odwzajemniłam uśmiech . Chłopak objął mnie ramionami a ja wtuliłam głowę w jego ramiona. Poczułam się tak przyjemnie, tak jak kiedyś. Wróciły wszystkie wspomnienia. Gdy się od siebie oderwaliśmy weszliśmy do kawiarni siadając przy naszym ulubionym stoliku.
Od razu podeszła do nas kelnerka, młoda blondynka, jak już wcześniej zauważyliśmy zabujana w Harry'm.
- To co zawsze?-spytała ze swoim już chyba wyćwiczonym uśmiechem. Był tak szeroki,że obejmował prawie całą twarz.
-Tak-odpowiedział Lou.
-Łał, przychodzimy tu tak często,że jesteśmy rozpoznawalni-zaśmiałam się
-Nie chodzi o częstość ale o osoby-uśmiechnął się do mnie cwaniacko.
-Taak Lou bo tylko ty robisz kelnerowi awanturę ,że dzieci mają serwetki w marchewki a ty masz jakieś białe gówno-zaczęłam się śmiać a mój chłopak robiąc obrażoną minę odpowiedział mi szybko
-Bo ja jestem starszy od dzieci i mam pierwszeństwo czyli ,że mam marchewki!
-Tak,tak Louisku tyle ,że zapamiętaj ,że tu nie serwują marchewek.-uśmiechnęłam się na wspomnienie o zamówieniu jakiego mój chłopak kiedyś dokonał.
-Nie ja zamówiłam ,,moslche czekoholową''-zaśmiał się
-Byłam wtedy po wizycie u dentysty ! Mogłam jeść,ale mówić nie za bardzo!-zaczęłam się usprawiedliwiać.
W tej chwili podeszła kelnerka z naszymi zamówieniami czyli dwa razy cappuccino czekoladowe z bitą śmietaną i posypką owocową.
Upiłam łyk pysznego napoju. Gdy tylko odwróciłam głowę zobaczyłam podchodzącą do nas fankę.Wyglądała na około 16 lat i była niebieskooką szatynką.
-Hej ,jestem Alice-uśmiechnęła się do nas pogodnie-mogę prosić o autograf?
Louis spojrzał na mnie a ja kiwnęłam głową. Co jak co ,ale ja nie mogę być przeszkodą,żeby nie dawał autografu fance. Directioners są naprawdę wspaniałe, ale większość zwykłych fanek mnie hejtuje, tak samo jak Danielle.
-To ja pójdę do toalety-szepnęłam
Skierowałam się do białych drzwi na końcu sali.
Ale gdy wróciłam nie byłam już taka szczęśliwa jak wcześniej. Wokół Louisa był cały tłum fanek. Przed kawiarnią stali reporterzy. Jakaś dziewczyna podeszła do mnie.
-Jeśli nie dasz spokoju Louisowi to cię zniszczę-krzyknęła mi w twarz uciekła. Kretynka-pomyślałam. Ale i tak było mi przykro. Czy miłość jest karalna? W moim przypadku tak.Kocham Louisa i odpłacam za to zniszczoną psychiką.]
Anty fani. Reporterzy. Fani. Brak czasu. Modest! Magament. -Te rzeczy doprowadzały mnie do szału. W kontrakcie chłopaków jest zapisane nie tylko jak oni mają się zachowywać lecz również jak ja mam się zachowywać. Na przykład nie mogę pić ,imprezować,być niechlują,bla bla bla itd.
Podeszłam do tłumu i stanęłam na palcach. Louis zauważył mnie a ja pokiwałam tylko głową i wyszłam. Miałam ochotę po prostu się rozpłakać,usiąść na chodniku i zalać się łzami. Nie mieszkałam daleko więc po kilku minutach drogi byłam już w domu,gdzie idąc do swojej sypialni położyłam się na łóżko. Włączyłam płytę Take My Home i włączyłam ,,Over Again'' To takie pomocne kiedy piosenka opisuje stan w jakim się znajdujesz.
Czemu chcę to wszystko zakończyć? Znowu to samo pytanie które mnie przytłacza. Nigdy nie chciałam tego kończyć ale nie daje już sobie z tym rady. Zbyt wiele trudności na tej drodze. Ale kiedy chcę powiedzieć tylko kilka tych prostych słów
                            ,,To jest już koniec''
To wspomnienia wracają. Bo moim problemem jest to,że nie potrafię zapomnieć...
                                              Louis...
Powinien być już zamkniętym rozdziałem ale ja nie potrafię tego skończyć... Za każdym razem próbuje przypominają mi się wspomnienia...

,,Nie wiedziałam co on chce zrobić podchodząc tam.Złapał się obydwoma rękami za poręcz wieży i  mocno ją ściskając krzyknął z całych sił w płucach
-Kocham Eleanor Calder!-tak,to on był tym jedynym.Ludzie którzy to usłyszeli zaczęli gwizdać a ja podeszłam do niego tylko i przytulając pocałowałam namiętnie''

Po przypomnieniu sobie tego płakałam już jak małe dziecko przytulając poduszkę do piersi.To było jak komedia romantyczna a to nie był koniec.

Siedziałam sobie z Danniele na kremowej kanapie przy wejściu na scenę do angielskiego programu w którym występowali One Direction.Lekko  przysypiałam,byłam bardzo zmęczona. W pewnej chwili Dan zaczęła mnie szturchać.
-El!Słuchaj ,mówią o tobie!-uśmiechnęła się szeroko.
Spojrzałam na nich.
-Louis Miley Cyrus czy Selena Gomez?-spytała reporterka
-Powiedziałbym,że Eleanor Calder -uśmiechnął się słodko mój chłopak.
-A jaka ona jest?-zaczęła dopytywać się blondynka
-El jest naprawdę cudowna. Jest kochana, wspiera mnie i mam w niej naprawdę wielkie oparcie.Jesteśmy do siebie dość podobni ,dlatego świetnie się dopełniamy.Zawsze jestem szczęśliwy gdy tylko ją ujrzę,to jest nie do opisania.Jestem w niej szaleńczo zakochany..Nie wymarzyłbym sobie lepszej dziewczyny więc mogę powiedzieć,że Eleanor jest moim ideałem.
Wyłączyłam muzykę.Ja nie potrafię.Nie umiem. Nie umiem być z nim ale nie umiem być bez niego.Zaczęłam szlochać. Mój makijaż już całkowicie się rozmazał,a mój cieniutki sweterek był cały mokry od łez. Nie mogę uwierzyć w to co się dzieje. A Louis? On nawet nie zareagował gdy odeszłam.Tylko smutno na mnie spojrzał i wrócił do rozdawaniu autografów.Czasem mam wrażenie,że to minie,że muszę to przeczekać ale... Na przykład tamta dziewczyna która groziła mi w kawiarni.Kolejne wspomnienia przyszły do mojej głowy.
Wakacje na Hawajach były cudownie.Zero tego wszystkiego ,gdzieniegdzie podejdzie fanka,ale to  nie to co działo się w Londynie.Tam jest ich naprawdę dużo. Słońce ogrzewało moją twarz. Siedziałam z Louisem na plaży przed lodziarnią. Jedliśmy kolorowe lody.Było naprawdę miło. Całe dnie spędzone na plaży,całe noce na festynach i ogniskach we dwójkę. ''
I kolejne łzy spływały po mojej twarzy.
Ale po jeszcze kilku pięknych wspomnieniach czas na te złe,które chcę wymazać ze swojej pamięci

,,-Nie zawsze będę czekała za tłumem Louis!-krzyknęłam na niego
-Oh,oczywiście!Przecież zawsze mogę się przedostać przez tłum i powiedzieć im że mają nie przychodzić-krzyknął w odpowiedzi
-Ja tego nie oczekiwałam i nie oczekuje! Może choć trochę się mną wreszcie zainteresujesz?
-Ale  sugerujesz!Dobrze wiesz,że to moja praca!I kurwa tak!Nawet nie wiesz ,jak jesteś dla mnie ważna,ale oni też są ważni,bo nic bym bez nich nie osiągnął!A do tego ty się tak bardzo mną przejmujesz!Ale na warunkach!Może po prostu mam rzucić to wszystko bo księżniczka Eleanor tak sobie zażyczyła?!
-Daj mi spokój.-odpowiedział machając ręką.I wyszedł.
Innym razem hejterzy obrażali mnie na -Przestań!Do jasnej cholery dobrze wiesz,że mi też jest ciężko,a ty tego nie ułatwiasz!Myślisz,że gdy chcę żebyś skończył,to robię to dla siebie!? Idioto,ja to robiłam dla nas!Bo przecież mi ma być fajnie jak rozmawiasz z fankami i mnie zostawiasz !?
twitterze. Innym jakaś dziewczyna podeszła do mnie i mnie
zwyzywała... Ja już sobie nie daje rady-opadłam na poduszkę.
Oczami Kamili (godz 16)
-Nieee!!!Oddawwaaaaj!!!-usłyszałam wrzaski nad głową.
Oho,chyba przysnęło mi się. Otworzyłam oczy a nad sobą zobaczyłam chło...Debili którzy chcieli pomazać mi twarz markerem!!! Louis w swojej dłoni trzymał czerwony marker a Zayn niebieski.Reszty nie było.Nie wiedziałam gdzie się się podziewali ale szczerze w tej chwili bardziej interesowała mnie ta dwójka którą miałam ochotę zabić.
Gdy wytrzeszczyłam oczy wybuchnęli śmiechem. Na pierwszy ogień poszedł Louis.  Zwinnym ruchem odebrałam mu marker i krzycząc zdrajcy! rzuciłam się na niego.Zaczęłam go łaskotać,a na moje szczęście Pan Marchewa miał łaskotki.Gdy wstał po torturach odbijając się od kanapy z piskiem wskoczyłam mu na barana.
-Aaaaaaaa!!!Ona mnie chcę zabić!-zaczął wrzeszczeć Lou.
-Buhahaha-zaśmiałam się złowieszczo czochrając mu włosy.W odpowiedzi chłopak zaczął podskakiwać  a ja wrzeszczeć.I KTO TU CHCE KOGO ZABIĆ?!
Po chwili chłopak opanował się na widok,że się jeszcze nie poddałam.Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Harrego.
-Harryyy!!!Twoja dziewczyna mnie ujeżdżaaa!!!
-Zasłużyłeś sobie na to marchewa!-odkrzyknęłam w odpowiedzi.
-Ale Zayn też chciał cię pomalować!
-Ale jego też czeka kara i niech on już lepiej szykuje tą swoją fryzurę buhhahaaha!!!-zaśmiałam się złowieszczo
-Harry,kochanie zdejmij ją ze mnie.
-KOCHANIE?!CO JA SŁYSZĘ,HARRY TY MNIE ZDRADZASZ!!!!-zaczęłam ponownie wrzeszczeć nadal siedząc mu na plecach.
-Taaa.....To doskonale wskazuje jak bardzo ty tu pasujesz-zaśmiał się Hazza i poszedł do kuchni.
W momencie nieuwagi Louis zepchnął mnie ze swoich pleców a ja biedna wylądowałam tyłkiem na podłodze.
-Tym razem ci odpuszczę-powiedziałam patrząc na uśmiechniętego od ucha do ucha Louisa z mordem w oczach.Szczerze to dopiero teraz przypomniało mi się to ,jak przedwcześnie wrócił z randki z El.Wyglądał na przybitego ,może się pokłócili?Będę musiała spytać go o to później,może będę mogła mu w czymś pomóc.Kurcze!Szybko zapomniałam o tym,że jeszcze przed chwilą byłam na niego zła,no nic.
Weszłam do kuchni gdzie Hazz robił sobie kawę.Objęłam go od tyłu czując przyjemny zapach jego perfum przyciskając palce do jego koszuli.Przynajmniej z nami nie ma problemów i mam nadzieję ,że już nie będzie.Położyłam głowę na jego ramieniu ,zauważyłam,że się uśmiechnął.
-Gołąbeczki,nie chcę wam przeszkadzać,ale wyszykujcie się,bo Dan  przychodzi.-przerwał nam Liam
-Twoja dziewczyna?-spytałam odrywając się od Harrego.
-Tak-uśmiechnął się pogodnie Liam.
-I'm Lanielle shipper!!-pisnęłam śmiejąc się gdy odchodził.
Chwilę potem usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Tak szybko?-pomyślałam.
Drzwi otworzył Liam a nagle wszyscy zbiegli na dół,żeby zobaczyć gościa.
Wszycy się powitali z Dan oprócz mnie ,ja poczekałam do końca, gdy wszyscy się oddalili podeszłam do dziewczyny Liama.
-Hej ,my się jeszcze nie znamy, jestem Kamila.
-Miło mi cię poznać jestem Danielle-uśmiechnęła się pogodnie. Nawet nie zauważyłam Ivy która stała za mną. Gdzie oni wszyscy byli kiedy Lou z Zaynem chcieli mi zmasakrować twarz? Dziewczyny również się przywitali i wszyscy ruszyliśmy do salonu.
 Gdy już usiedliśmy na kanapie Dan zaczęła
-Ekmm.... Louis? Rozmawiałam z El, co się stało?
-Ahaaa..... I co? Co ci powiedziała-odpowiedział zupełnie obojętnie spuszczając wzrok.
-Pokłóciliście się?
-Może.
-Ej no Louis! Jeśli masz jakiś problem to powiedz, bo moim zdaniem masz już u mnie przechlapane bo nic nie powiedziałeś-poparłam Dan.
-Racja -wtrącił się Liam.
-Tak.Tak ,pokłóciliśmy się.Chcecie dowiedzieć się czegoś więcej?-odparł w końcu lekko zmartwiony chłopak.Co mogło się stać w kawiarni?Czemu w ogóle się pokłócili? Wiem,Louis podoba się Ivy ale obie życzymy tej parze szczęścia .Tak mi się wydaje.
-No opowiedz co się stało-Harry położył mu rękę na ramieniu.
-No przecież mówię ,że się pokłóciliśmy i nic więcej!-warknął podnosząc głos.
-Lou my chcemy dobrze-szepnęła Ivy na tyle głośno abyśmy usłyszeli. Chłopak zmierzył ją wzrokiem i westchnął głęboko. Wyglądało to tak jakby rozważał czy powinien się zwierzyć czy jednak pozostać w milczeniu.
-No dobra...-mruknął-Na początku było normalnie, poszliśmy do kawiarni,rozmawialiśmy, a gdy podeszła pierwsza fanka El poszła do toalety. Gdy wróciła koło mnie zebrał się tłum a ona tylko pokiwała głową i wyszła, jak gdyby nie mogła zrozumieć czemu to robię...-powiedział z każdym słowem mówiąc coraz głośniej.
-Ahhh....A więc o to chodziło.-westchnęła wyrywając się z zamyślenia Danielle.
-A co ci mówiła?-spytał jej Louis.
-Że jeszcze nie zrozumiałeś.-wymamrotała brunetka dodając- Ale nadal jesteście razem,tak?
-No jesteśmy, ale zastanawiam się czy to w ogóle ma jeszcze jakiś sens-odparł Lou.
-Czekaj.Czyli ty nie jesteś pewny czy...-Loui przerwał Liamowi
-No nie jestem a z tego co widzę to ona też.

Później długo o tym rozmawialiśmy,a gdy Dan poszła położyliśmy się spać. Tak nam minął dzień, ale nadal martwię się co z Lou, dzisiaj nie zdawał się być smutny ale zdezorientowany i zamyślony,większość dnia chodził z opuszczoną głową co przecież jest do niego niepodobne!
Oczami El (rano)
Obudził mnie alarm ustawiony w mojej komórce. Większość wczorajszego dnia spędziłam nad rozmyślaniem nad tym co jest między mną a Louisem. Prawda jest taka ,że kocham go ale raczej nie chcę z nim być, zbyt wiele przez niego wycierpiałam a on zbyt mocno odczuwa moje odpychanie go i te ,,przemyślenia''.Ale co miałam zrobić,gdy naprawdę nie wiedziałam czy powinniśmy być nadal razem?
________________________--
Hejołł!! :D Po dłuuższej przerwie wróciłam :) Mam pytanko, czy ktoś wgl czyta te moje wypociny haha ? :D W każdym razie mam nadzieję że się podobało a na następny nie będzie trzeba aż tak długo czekać :D