Jeżeli ktoś jeszcze to czyta, muszę coś wyjaśnić. To nie ma sensu. Nie będę kontynuowała tego opowiadania. Zrobiłam zbyt dużą przerwę w pisaniu spowodowaną przez brak czasu i problemy z kompem. Przepraszam, ale to opowiadanie się skończyło. Nawet nie mam co do niego pomysłu. Zostaje tylko pytanie: Co z blogiem? Usuwać go, czy pozostawić, jak chcecie? W każdym razie mam pomysł na lepszego, bardziej dokładnego bloga niż ten, ponieważ w tym ... Były zbyt wielkie braki. To wszystko toczyło się zbyt szybko, zapomniałam ,że ona ma 17 lat i musi chodzić do szkoły i załatwiłam to jakimś tam zwolnieniem... Do tego ten wątek kryminalny, chyba się dangera za dużo naczytałam!
W każdym razie jeszcze dziś będzie nowy blog.
Żegnajcie!
You know I'IIt take you to another world...
Gotta be you Only you
wtorek, 5 listopada 2013
sobota, 17 sierpnia 2013
rozdział 16
Spodziewałam się Harry'ego. Pewnie przyszedłby z miną zbitego psiaka i swoimi smutnymi oczętami oczekując przebaczenia. Jeżeli był taki głupi sądząc ,że wybaczę mu po głupim przepraszam to grubo się mylił!
Ale gdy tylko otworzyłam drzwi dosłownie zamarłam.
-Dawno się nie widzieliśmy-uśmiechnął się Nathan opierający się o framugę drzwi.
-Co do diabła...Co ty tu robisz?!-wydusiłam z siebie. Byłam zszokowana. Co ten padalec robił na moim ganku?
-Ugh,nieładne powitanie od tak ładnej dziewczyny-pokiwał na mnie palcem.
-Masz czelność mi coś wytykać po tym co mi zrobiłeś?!-krzyknęłam głośno. Kot sąsiadki siedzący na schodkach domu nastroszył się i pobiegł w krzaki razem z chwilą w której głos wydostał się z mojego gardła.
-Ja? Ja nic nie zrobiłem.
-Wynocha. Idź stąd i nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy- chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem ,ale mocno je przytrzymał, a jego mina natychmiastowo stężała. Napiął wszystkie mięśnie, a na jego twarzy widoczny był grymas.
-Nie sądź ,że tak łatwo zniknę z twojego życia,kochanie-zaśmiał się po czym popchnął drzwi.
Co do cholery? O co mu chodziło?! Zawsze wiedziałam ,że nie jest do końca normalny, ale to?! Przekraczało wszystkie granice. Może to i głupie ,ale zaczynam się go obawiać. Ivy,gdzie jesteś?! Siadłam na kanapie i włączyłam telewizor. To wszystko zdawało się takie nierealne. Nawet to ,że jestem w Londynie to było marzenie ,które spełniłam.To, że jestem piosenkarką. Poznałam One Direction...
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo potrzebuję Harry'ego u swojego boku. Bez niego czułam się jakoś pusto. Odkąd go poznałam widziałam w nim coś ,czego inni nie mieli. Nie potrafiłabym tego określić, może to było ,,to coś'' ,które odnajdują w sobie zakochani i on jest właśnie tym jedynym?
Moja komórka zabrzęczała cicho na stoliku, co oznaczało, że przyszedł sms. Wzięłam telefn do ręki i odczytałam wiadomość zakrywając przy tym usta dłonią.
,,Dla ciebie to normalne, że faceci tracą dla ciebie głowę, prawda Kamila? A gdyby tak coś któremuś z nich się stało?Co byś zrobiła Kami? Powiedz, co by się wtedy stało?"
Jęknęłam cicho. O co chodziło tej osobie? Byłam pewna ,że to Nathan ,jednak ten sms nieźle mnie wystraszył. Nie wiedziałam jak powinnam na to zareagować.
,,Nathan, to nie jest śmieszne"-odpisałam po chwili. Oczywiście, byłam świadoma tego, że ten sms nie miał zbyt wielkiego sensu, ale jak miałabym inaczej zareagować? To było przerażające. Wszystko co on robił nie było zbyt mądre, ale z groźbami mogłabym iść na policję. Bo ewidentnie mi groził. A właściwie moim bliskim. Cały czas trzymałam komórkę w dłoni.
,,Kto tu mówi o tym kretynie?" -odpisał w końcu. Moje ciało zadrżało. Nie ,Nathan? W takim razie kim on był?! Czy to możliwe, że jakiś psychopata mnie śledzi?!
,,Kim ty jesteś?!"-napisałam ,po czym odłożyłam komórkę. Minęło kilkanaście minut i nie dostałam żadnej odpowiedzi. Czułam się naprawdę strasznie, ale miałam wątpliwości co do tajemniczego nadawcy. Nie byłam już taka pewna czy to Nathan, po prostu miałam przeczucie, że to nie on ,dlatego też bałam się jeszcze bardziej.
Spojrzałam przez okno, nie padało już, więc postanowiłam wyjść na spacer. Nie chciałam siedzieć sama w domu jak jakiś odludek. Założyłam na głowę czarnego fullcapa a na oczy okulary przeciwsłoneczne, nie mogłam dać się poznać, ale musiałam gdzieś wyjść do ludzi. Samotne przebywanie samej nie służy, a już na pewno nie po dostaniu sms-owej groźby...
Założyłam torebkę na ramię i wyszłam.Postanowiłam ,że wybiorę się do kina. Nie chciałam w takiej chwili jechać samochodem, a ,że mieszkałam w Londynie ,to do kina miałam blisko. Szłam zatłoczonymi uliczkami miasta oglądając się wokoło. Wszyscy wydawali się podejrzani, każdy mógłby być osobą ,która mi groziła ,przecież nie miałam stuprocentowej pewności, że nadawcą był Nathan...
Wchodząc do kina przed oczami mignął mi obraz czarnowłosego chłopaka z włosami postawionymi na żel. Zayn,pomyślałam wesoło. Jedno mnie zdziwiło. Szedł obejmując w pasie szczupłą blondynkę. Czyżby miał dziewczynę? Nie byłam zazdrosna ,rzecz jasna, ale bardzo chciałam wiedzieć z kim umawia się mulat. Oczywiście, że mogłabym krzyknąć ,,cześć" ,ale nie chciałam ich od siebie odrywać. Słodko razem wyglądali, ale jednak zazdrościłam im, że są tu razem , a ja sama, samiutka jak palec. Westchnęłam głęboko. No, jak tam, reporterzy, mówicie ,że mnie mogę odpędzić się od chłopaków!
Kupiłam bilet na jakiś romans,podobno bardzo dobry. Miałam taką nadzieję, bo nie chciałam tkwić w kinie na tandetnej komedii romantycznej. Na początku chciałam iść na horror, dlatego, że chociaż się ich boję ,to lubię oglądać je na wielkim ekranie w przerażającej atmosferze. Między mną a filmem grozy tkwiło jedno ,,ale". Wolałam nie oglądać niczego strasznego w tej chwili bo i tak nadal drżałam na myśl o tajemniczym nadawcy, który dawał mi sekretne aluzje na temat ,,chłopaków którzy tracą dla mnie głowę". O kogo chodziło tej osobie? Harry?Zayn? Nie miałam pojęcia...
Weszłam na wielką salę kinową i usiadłam na miękkim fotelu w środkowym rzędzie. Po naprawdę długich reklamach zaczął się film, a przede mną usiadła para, którą od razu rozpoznałam. Był to Zayn i ta dziewczyna. Kurczę,straszny zbieg okoliczności, że poszli o tej samej godzinie, na ten sam film,do tego siedzą na miejscach przede mną. To aż...Dziwne?
Blondynka obok Zayna odkręciła głowę w jego stronę , a ja ujrzałam jej twarz.
Perrie!
Uśmiechnęłam się. Ciekawe czy są razem ,czy to tylko randka. W sumie fajnie byłoby gdyby byli parą. Pasują do siebie. Nagle coś w mojej torebce zabrzęczało. W tej chwili ucieszyłam się ,że włączyłam wibracje.
,,Kino, Kami? Nie idziesz do swojego chłoptasia? A może w tej chwili pójdziesz w ramiona chłopaka siedzącego przed twoim nosem?-przeczytałam i jęknęłam cicho. Ta osoba była w kinie... Ona była tutaj i mnie śledziła! To było przerażające! Rozejrzałam się po sali i nie zauważyłam nikogo kogo znałam ani nikogo kto wyglądał podejrzanie. Może oprócz jednej osoby. Siedziała na samym końcu ,za wszystkimi innymi. Był to mężczyzna,nieco niskawy jak na dorosłego.Ubrany w ciemnozielony płaszcz, czarny kapelusz i czarne markowe okulary. Na jego ustach widniał lekki uśmieszek, ale nie oglądał filmu. Patrzył na swoje dłonie w których coś obracał...
Po filmie szybkim krokiem wyszłam z sali kinowej. Byłam przerażona. Co miałabym zrobić w tej sytuacji? Na razie pozostawało tylko czekać i patrzeć na to co wydarzy się dalej. Komórka w mojej dłoni ponownie zawibrowała, a gdy tylko przeczytałam wiadomość ledwo udało mi się nie krzyknąć.
,,Zapytaj przyjaciół ,może oni coś wiedzą. Twój chłoptaś coś wie. Czekaj na mulata. Idź do nich. Teraz, potem będzie już za późno!"
Wybiegłam z kina i podążyłam w stronę domu chłopaków. Czy on właśnie napisał, że jeżeli zaraz tam nie będę to coś im się stanie?! Po kilku minutach nie mogłam już złapać oddechu,ale biegłam ile sił w nogach, chociaż czułam, jakby i one były sparaliżowane.
Po jakichś dziesięciu minutach byłam pod ich domem. Zadzwoniłam dzwonkiem przygryzając dolną wargę.
-Cześć,wchodź-uśmiechnął się Liam otwierając mi drzwi.
-Cześć-wydukałam wchodząc do środka. Wszyscy siedzieli przed telewizorem grając na Xboxie.
-Mam do was sprawę-powiedziałam siadając na oddzielnym fotelu. Wszyscy spojrzeli na mnie z zaciekawieniem a ja niemal czułam jak oblewam się rumieńcem.Bo jak miałam oznajmić tej wesołej grupce ,że ktoś tylko czyha na ich życie?! Byłam zestresowana nawet samą ich reakcją. Nie chciałam ich martwić, ale musiałam powiedzieć im całą prawdę.
-Czy...Czy któryś z was dostawał dzisiaj lub w ostatnim czasie jakieś dziwne albo niemiłe smsy?-zaczęłam cicho.
-Ja-Louis podniósł rękę do góry, po czym dodał wyjmując telefon z którego wyczytał -,,Jeżeli jesteś mądrzejszy od reszty to lepiej trzymaj się z daleka od wszystkiego. Twoi przyjaciele mogą okazać się inni niż myślisz.
Harry spojrzał na mnie po czym przeczytał nieśmiało wiadomość.
,,Wypieprzaj od swojej dziewczyny.Ona jest teraz moja. Jeżeli tego nie zrobisz to po tobie''
Jęknęłam cicho. On groził Harry'emu, mojemu Harry'emu!
-Ktoś mnie prześladuje i wysyła jakieś dziwne smsy, grozi moim bliskim .-wydukałam spuszczając wzrok na swoje stopy.
-Kto?!-Harry podniósł głos zaciskając pięści.
-Nie wiem. Ukrywa to kim jest-westchnęłam cicho.
-Przeczytaj-nakazał Liam, a ja posłusznie wyjęłam telefon z torebki i wszystko przeczytałam.
-To...Chore-Niall ściszył głos.
Telefon Liama leżący na stole zabrzęczał. Chłopak wziął go do ręki i czytając wiadomość wytrzeszczył oczy ze strachu.
-Co tam pisze?-spytałam. Brązowooki spojrzał na mnie smutno i odczytał smsa.
-,,Jeżeli nie chcesz być martwy to trzymaj się z daleka od tego wszystkiego.
-Kami, nie zauważyłaś niczego...Podejrzanego ostatnio?-spytał Lou poważnie,całkiem jak nie on.
-Dziś w kinie był facet w płaszczu ,okularach i kapeluszu. Nie oglądał filmu, ale to nie musiał być on. Praktycznie każdy mógł nam grozić- mój głos zadrżał nerwowo.
----------------------------------------------------------------------
Wiem ,że rozdział miał być wcześniej ale miałam remont i wiele innych spraw na głowie:) Mam nadzieję że się podobało :D
Ale gdy tylko otworzyłam drzwi dosłownie zamarłam.
-Dawno się nie widzieliśmy-uśmiechnął się Nathan opierający się o framugę drzwi.
-Co do diabła...Co ty tu robisz?!-wydusiłam z siebie. Byłam zszokowana. Co ten padalec robił na moim ganku?
-Ugh,nieładne powitanie od tak ładnej dziewczyny-pokiwał na mnie palcem.
-Masz czelność mi coś wytykać po tym co mi zrobiłeś?!-krzyknęłam głośno. Kot sąsiadki siedzący na schodkach domu nastroszył się i pobiegł w krzaki razem z chwilą w której głos wydostał się z mojego gardła.
-Ja? Ja nic nie zrobiłem.
-Wynocha. Idź stąd i nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy- chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem ,ale mocno je przytrzymał, a jego mina natychmiastowo stężała. Napiął wszystkie mięśnie, a na jego twarzy widoczny był grymas.
-Nie sądź ,że tak łatwo zniknę z twojego życia,kochanie-zaśmiał się po czym popchnął drzwi.
Co do cholery? O co mu chodziło?! Zawsze wiedziałam ,że nie jest do końca normalny, ale to?! Przekraczało wszystkie granice. Może to i głupie ,ale zaczynam się go obawiać. Ivy,gdzie jesteś?! Siadłam na kanapie i włączyłam telewizor. To wszystko zdawało się takie nierealne. Nawet to ,że jestem w Londynie to było marzenie ,które spełniłam.To, że jestem piosenkarką. Poznałam One Direction...
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo potrzebuję Harry'ego u swojego boku. Bez niego czułam się jakoś pusto. Odkąd go poznałam widziałam w nim coś ,czego inni nie mieli. Nie potrafiłabym tego określić, może to było ,,to coś'' ,które odnajdują w sobie zakochani i on jest właśnie tym jedynym?
Moja komórka zabrzęczała cicho na stoliku, co oznaczało, że przyszedł sms. Wzięłam telefn do ręki i odczytałam wiadomość zakrywając przy tym usta dłonią.
,,Dla ciebie to normalne, że faceci tracą dla ciebie głowę, prawda Kamila? A gdyby tak coś któremuś z nich się stało?Co byś zrobiła Kami? Powiedz, co by się wtedy stało?"
Jęknęłam cicho. O co chodziło tej osobie? Byłam pewna ,że to Nathan ,jednak ten sms nieźle mnie wystraszył. Nie wiedziałam jak powinnam na to zareagować.
,,Nathan, to nie jest śmieszne"-odpisałam po chwili. Oczywiście, byłam świadoma tego, że ten sms nie miał zbyt wielkiego sensu, ale jak miałabym inaczej zareagować? To było przerażające. Wszystko co on robił nie było zbyt mądre, ale z groźbami mogłabym iść na policję. Bo ewidentnie mi groził. A właściwie moim bliskim. Cały czas trzymałam komórkę w dłoni.
,,Kto tu mówi o tym kretynie?" -odpisał w końcu. Moje ciało zadrżało. Nie ,Nathan? W takim razie kim on był?! Czy to możliwe, że jakiś psychopata mnie śledzi?!
,,Kim ty jesteś?!"-napisałam ,po czym odłożyłam komórkę. Minęło kilkanaście minut i nie dostałam żadnej odpowiedzi. Czułam się naprawdę strasznie, ale miałam wątpliwości co do tajemniczego nadawcy. Nie byłam już taka pewna czy to Nathan, po prostu miałam przeczucie, że to nie on ,dlatego też bałam się jeszcze bardziej.
Spojrzałam przez okno, nie padało już, więc postanowiłam wyjść na spacer. Nie chciałam siedzieć sama w domu jak jakiś odludek. Założyłam na głowę czarnego fullcapa a na oczy okulary przeciwsłoneczne, nie mogłam dać się poznać, ale musiałam gdzieś wyjść do ludzi. Samotne przebywanie samej nie służy, a już na pewno nie po dostaniu sms-owej groźby...
Założyłam torebkę na ramię i wyszłam.Postanowiłam ,że wybiorę się do kina. Nie chciałam w takiej chwili jechać samochodem, a ,że mieszkałam w Londynie ,to do kina miałam blisko. Szłam zatłoczonymi uliczkami miasta oglądając się wokoło. Wszyscy wydawali się podejrzani, każdy mógłby być osobą ,która mi groziła ,przecież nie miałam stuprocentowej pewności, że nadawcą był Nathan...
Wchodząc do kina przed oczami mignął mi obraz czarnowłosego chłopaka z włosami postawionymi na żel. Zayn,pomyślałam wesoło. Jedno mnie zdziwiło. Szedł obejmując w pasie szczupłą blondynkę. Czyżby miał dziewczynę? Nie byłam zazdrosna ,rzecz jasna, ale bardzo chciałam wiedzieć z kim umawia się mulat. Oczywiście, że mogłabym krzyknąć ,,cześć" ,ale nie chciałam ich od siebie odrywać. Słodko razem wyglądali, ale jednak zazdrościłam im, że są tu razem , a ja sama, samiutka jak palec. Westchnęłam głęboko. No, jak tam, reporterzy, mówicie ,że mnie mogę odpędzić się od chłopaków!
Kupiłam bilet na jakiś romans,podobno bardzo dobry. Miałam taką nadzieję, bo nie chciałam tkwić w kinie na tandetnej komedii romantycznej. Na początku chciałam iść na horror, dlatego, że chociaż się ich boję ,to lubię oglądać je na wielkim ekranie w przerażającej atmosferze. Między mną a filmem grozy tkwiło jedno ,,ale". Wolałam nie oglądać niczego strasznego w tej chwili bo i tak nadal drżałam na myśl o tajemniczym nadawcy, który dawał mi sekretne aluzje na temat ,,chłopaków którzy tracą dla mnie głowę". O kogo chodziło tej osobie? Harry?Zayn? Nie miałam pojęcia...
Weszłam na wielką salę kinową i usiadłam na miękkim fotelu w środkowym rzędzie. Po naprawdę długich reklamach zaczął się film, a przede mną usiadła para, którą od razu rozpoznałam. Był to Zayn i ta dziewczyna. Kurczę,straszny zbieg okoliczności, że poszli o tej samej godzinie, na ten sam film,do tego siedzą na miejscach przede mną. To aż...Dziwne?
Blondynka obok Zayna odkręciła głowę w jego stronę , a ja ujrzałam jej twarz.
Perrie!
Uśmiechnęłam się. Ciekawe czy są razem ,czy to tylko randka. W sumie fajnie byłoby gdyby byli parą. Pasują do siebie. Nagle coś w mojej torebce zabrzęczało. W tej chwili ucieszyłam się ,że włączyłam wibracje.
,,Kino, Kami? Nie idziesz do swojego chłoptasia? A może w tej chwili pójdziesz w ramiona chłopaka siedzącego przed twoim nosem?-przeczytałam i jęknęłam cicho. Ta osoba była w kinie... Ona była tutaj i mnie śledziła! To było przerażające! Rozejrzałam się po sali i nie zauważyłam nikogo kogo znałam ani nikogo kto wyglądał podejrzanie. Może oprócz jednej osoby. Siedziała na samym końcu ,za wszystkimi innymi. Był to mężczyzna,nieco niskawy jak na dorosłego.Ubrany w ciemnozielony płaszcz, czarny kapelusz i czarne markowe okulary. Na jego ustach widniał lekki uśmieszek, ale nie oglądał filmu. Patrzył na swoje dłonie w których coś obracał...
Po filmie szybkim krokiem wyszłam z sali kinowej. Byłam przerażona. Co miałabym zrobić w tej sytuacji? Na razie pozostawało tylko czekać i patrzeć na to co wydarzy się dalej. Komórka w mojej dłoni ponownie zawibrowała, a gdy tylko przeczytałam wiadomość ledwo udało mi się nie krzyknąć.
,,Zapytaj przyjaciół ,może oni coś wiedzą. Twój chłoptaś coś wie. Czekaj na mulata. Idź do nich. Teraz, potem będzie już za późno!"
Wybiegłam z kina i podążyłam w stronę domu chłopaków. Czy on właśnie napisał, że jeżeli zaraz tam nie będę to coś im się stanie?! Po kilku minutach nie mogłam już złapać oddechu,ale biegłam ile sił w nogach, chociaż czułam, jakby i one były sparaliżowane.
Po jakichś dziesięciu minutach byłam pod ich domem. Zadzwoniłam dzwonkiem przygryzając dolną wargę.
-Cześć,wchodź-uśmiechnął się Liam otwierając mi drzwi.
-Cześć-wydukałam wchodząc do środka. Wszyscy siedzieli przed telewizorem grając na Xboxie.
-Mam do was sprawę-powiedziałam siadając na oddzielnym fotelu. Wszyscy spojrzeli na mnie z zaciekawieniem a ja niemal czułam jak oblewam się rumieńcem.Bo jak miałam oznajmić tej wesołej grupce ,że ktoś tylko czyha na ich życie?! Byłam zestresowana nawet samą ich reakcją. Nie chciałam ich martwić, ale musiałam powiedzieć im całą prawdę.
-Czy...Czy któryś z was dostawał dzisiaj lub w ostatnim czasie jakieś dziwne albo niemiłe smsy?-zaczęłam cicho.
-Ja-Louis podniósł rękę do góry, po czym dodał wyjmując telefon z którego wyczytał -,,Jeżeli jesteś mądrzejszy od reszty to lepiej trzymaj się z daleka od wszystkiego. Twoi przyjaciele mogą okazać się inni niż myślisz.
Harry spojrzał na mnie po czym przeczytał nieśmiało wiadomość.
,,Wypieprzaj od swojej dziewczyny.Ona jest teraz moja. Jeżeli tego nie zrobisz to po tobie''
Jęknęłam cicho. On groził Harry'emu, mojemu Harry'emu!
-Ktoś mnie prześladuje i wysyła jakieś dziwne smsy, grozi moim bliskim .-wydukałam spuszczając wzrok na swoje stopy.
-Kto?!-Harry podniósł głos zaciskając pięści.
-Nie wiem. Ukrywa to kim jest-westchnęłam cicho.
-Przeczytaj-nakazał Liam, a ja posłusznie wyjęłam telefon z torebki i wszystko przeczytałam.
-To...Chore-Niall ściszył głos.
Telefon Liama leżący na stole zabrzęczał. Chłopak wziął go do ręki i czytając wiadomość wytrzeszczył oczy ze strachu.
-Co tam pisze?-spytałam. Brązowooki spojrzał na mnie smutno i odczytał smsa.
-,,Jeżeli nie chcesz być martwy to trzymaj się z daleka od tego wszystkiego.
-Kami, nie zauważyłaś niczego...Podejrzanego ostatnio?-spytał Lou poważnie,całkiem jak nie on.
-Dziś w kinie był facet w płaszczu ,okularach i kapeluszu. Nie oglądał filmu, ale to nie musiał być on. Praktycznie każdy mógł nam grozić- mój głos zadrżał nerwowo.
----------------------------------------------------------------------
Wiem ,że rozdział miał być wcześniej ale miałam remont i wiele innych spraw na głowie:) Mam nadzieję że się podobało :D
środa, 7 sierpnia 2013
rozdział 15
Właśnie przygotowywałam się do spotkania z Taylor i jej menedżerem. Zdecydowałam , że ubiorę się w szarą sukienkę do kolan , a na to założę beżową marynarkę z podwijanymi rękawami. Oczywiście , mogłabym ubrać się całkiem zwyczajnie , ale zazwyczaj takie właśnie spotkania są bardzo oficjalne. Podpisuje się tam umowy oraz ustala terminy i ilości piosenek.
Tego dnia postanowiłam nie przejmować się fochami Harry'ego. W końcu musi zrozumieć , że na przyszłość powinien mieć do mnie więcej zaufania. W końcu jak mógł uwierzyć w to , co pisał jakiś zupełnie nie sprawdzony szmatławiec ?! Kompletnie go nie rozumiem , gdyby to on znalazł się w mojej sytuacji , na pewno od razu bym go nie oskarżała! Jasne, gdybym na tamtym zdjęciu całowała się z jakimś obcym chłopakiem, zrozumiałym jego zdenerwowanie , lecz on był zapoznany z tym, co Nathan robił.
Koniec! Przecież miałam nie przejmować się dziś Harry'm. Do ręki wzięłam komórkę aby zadzwonić do Marka.
Wyprzedził mnie jednak telefon jej menagera. Odebrałam.
-Słucham?-spytałam.
-Dzień dobry, chciałem panią zawiadomić ,że Taylor się rozchorowała i musimy przełożyć spotkanie.
-No dobrze, ale na kiedy?- spytałam.
Wprost świetnie,pomyślałam. Ostatnio wszystko się waliło. Nieudanie wydania piosenki, to,że Harry uwierzył w te brednie ,no i ta choroba Taylor...
- Za tydzień we wtorek o godzinie 15 pani pasuje?
-Tak,dobrze- powiedziałam .
-W takim razie do widzenia.
-Do widzenia-mruknęłam odkładając słuchawkę. Nie cierpiałam sposobu w którym zwracano się do mnie odkąd zaczęłam poważnie zajmować się muzyką...
Był poniedziałek, 29 października. Dopiero to do mnie dotarło.
-Ivy! -wrzasnęłam głośno z przerażenirm w głosie.
Kilka chwil później moja koleżanka stała tuż przy mnie.
-Co jest?-spytała siadając na salonowej kanapie.
-Wiesz co jest dzisiaj?-spytałam cicho.
-Poniedziałek? -brązowooka była zdezorientowana.Pewnie nawet nie wiedziała co miałam jej do przekazania.
-Poniedziałek którego?
-29 październik- mruknęła zdziwiona. Nadal nie miała pojęcia o co mi chodziło.
-A co jest za tydzień?- spytałam.
-O Matko!-pisnęła- Za tydzień idziemy do szkoły !
-Wiem właśnie! Nie mamy żadnego przygotowania,żadnego! Ja nawet nie pamiętam gdzie jest ta szkoła! -krzyknęłam
-Dobra ,bez paniki ,jutro wszystko pokupujemy- westchnęła
-Rany ,nie byłam w szkole od końca roku szkolnego -zachichotałam.
-Bo zwolnili cię z powodu wytwórni-mruknęła Ivy
-Też prawda -mówiąc to pomaszerowałam do swojego pokoju.Musiałam się przebrać,bo w końcu nie będę chodziła po domu w wizytowej sukience,pomyślałam.
Ubrałam się w czarny top, czerwony zapinany sweterek i dżinsy. Na nogi założyłam czare coversy. Trudno się mówi, miałam nie myśleć o Harry'm ,ale nie lubię niewyjaśnionych spraw, więc postanowiłam ,że pójdę do domu chłopaków.
***
Stałam przed ich domem i zastanawiałam się czy zapukać. Nagle zwątpiłam w swój pomysł,może nie powinnam tu przychodzić? Gdy miałam się już odwrócić coś we mnie drgnęło i zadzwoniłam dzwonkiem. Szczerze mówiąc nadal nie byłam pewna tego ,co robię ,ale wolałam mieć to już za sobą. Nie może być tak źle,pomyślałam.
Otworzył mi Hazz, a wtedy sama nie wiedziałam co robię. Czułam się tak jak gdyby ktoś ukradł mi moje ciało i nim sterował...
-Cześć-powiedziałam twardo, tak,jak gdyby to wcale nie był mój głos.
-Cześć-odparł nieśmiało mój chłopak.
-Nie wpuścisz mnie?
-Yhh, jasne, wchodź .-
Weszłam do holu który dobrze znałam. Karmelowe ściany pasowały do ciemnobrązowych paneli. Mimo to ,że bywałam tu często to w tym momencie każda część domu wydawała mi się obca.
-Przyszłam, bo sądziłam ,że musimy coś sobie wyjaśnić- mruknęłam.
-Chyba wiem co-zaczął.
-Właśnie.
-W sumie to nie wiem po co chcesz o tym gadać, skoro ja już wszystko wiem.-wzruszył ramionami, tak, jakby to go w ogóle nie obchodziło.
-Jesteś pewien?! Sądzisz, że wszystko wiesz,tak?! To po co w ogóle jesteśmy razem,skoro twoim zdaniem cię zdradziłam?! -krzyknęłam.
-Dobrze!Skoro jest inaczej to może powiedź mi skąd te zdjęcia!-oburzył się. Szkoda ,że nie wiedział, jak było naprawdę. Szkoda, że nawet mi nie wierzył. Ale czy to wszystko ma sens skoro mi nie ufa?
-Te zdjęcia są sprzed dwóch miesięcy, a Nathan kłamie, aby oczyścić się z zarzutów i polepszyć reputacje The Wanted!-krzyknęłam mu w twarz.
Twarz Harry'ego stężała, napiął wszystkie mięśnie, po czym głęboko westchnął.
-I mam w to uwierzyć, tak?-spytał
-Sam oceń.-syknęłam ze złością.
Chłopak otworzył usta ,tak jakby chciał coś powiedzieć ale momentalnie je zamknął spuszczając wzrok. Podszedł do mnie ,a jego ręce uniosły się tak,jakby chciał mnie przytulić. Szybko się odsunęłam. Byłam zła i nie chciałam nawet aby mnie przytulił. Nie potrzebowałam chłopaka ,który nie był w stanie mi zaufać.
-Przepraszam,Kami. Przykro mi-powiedział patrząc mi w oczy, a ja pokiwałam tylko przecząco głową.
-Mi też jest przykro, ale jeżeli mi nie ufasz ,to nie sądzę, że coś wyszłoby z ,,nas".-odparłam,po chwili wychodząc. Nie zapomnę wyrazu jego twarzy: zeszklone oczy ze spuszczonym wzrokiem, smutna mina i włosy opadające na czoło. Ale czy potrafiłabym mu wybaczyć? Za jedno,głupie przepraszam?
W tej chwili bardzo cieszyłam się z tego, że mieszkamy tak blisko siebie. Byłam już o krok od domu, a, że była ulewa ,niestety byłam cała mokra. Otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do dużego domu.
-Kami!-pisnęła Ivy po chwili pytając- Jak było?! Co ci powiedział.
-Opowiedziałam mu wszystko. A on,uwierzył- mruknęłam ponuro.
-To wspaniale!-moja przyjaciółka przytuliła mnie mocno.
-Nie sądzę. Nie wiem czy potrafiłabym być z osobą, która mi nie ufa.-odparłam
-Jeszcze o tym porozmawiamy,dobrze? Umówiłam się na randkę z Lou-mimowolnie się uśmiechnęła i biorąc torebkę wyszła z domu.
Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha?! Głupi, durny Nathan ,kiedyś przyczaję się za krzakami i go zamorduję siekierą! To wszystko jest przez niego! Gdyby nie on wszystko byłoby inaczej! Jeżeli bym go zobaczyła na ulicy to rozerwałabym go na strzępy!On udawał ,że mnie kocha, on mówił mediom bzdury o mnie i to właśnie on powiedział ,że jesteśmy razem, choć mam chłopaka. Co będzie następne? Już nie mogę się doczekać kolejnych komplikacji!
Weszłam na górę do sypialni i nasypałam psu nową karmę oraz wymieniłam wodę. Moje włosy były już prawie suche po ulewie, ale ubrania musiałam zmienić.Założyłam na siebie szary podkoszulek, koszulę w czarno-czerwoną kratę i dżinsy.
Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Pomyślałam ,że to pewnie Ivy zapomniała klucza więc szybko zbiegłam op schodach i otworzyłam drzwi. Zamurowało mnie...
_________________________________________
to 1 rozdział po tak długiej przerwie i mam nadzieje ze się wam podoba :) 3 komentarze =nowy rozdział :)
Tego dnia postanowiłam nie przejmować się fochami Harry'ego. W końcu musi zrozumieć , że na przyszłość powinien mieć do mnie więcej zaufania. W końcu jak mógł uwierzyć w to , co pisał jakiś zupełnie nie sprawdzony szmatławiec ?! Kompletnie go nie rozumiem , gdyby to on znalazł się w mojej sytuacji , na pewno od razu bym go nie oskarżała! Jasne, gdybym na tamtym zdjęciu całowała się z jakimś obcym chłopakiem, zrozumiałym jego zdenerwowanie , lecz on był zapoznany z tym, co Nathan robił.
Koniec! Przecież miałam nie przejmować się dziś Harry'm. Do ręki wzięłam komórkę aby zadzwonić do Marka.
Wyprzedził mnie jednak telefon jej menagera. Odebrałam.
-Słucham?-spytałam.
-Dzień dobry, chciałem panią zawiadomić ,że Taylor się rozchorowała i musimy przełożyć spotkanie.
-No dobrze, ale na kiedy?- spytałam.
Wprost świetnie,pomyślałam. Ostatnio wszystko się waliło. Nieudanie wydania piosenki, to,że Harry uwierzył w te brednie ,no i ta choroba Taylor...
- Za tydzień we wtorek o godzinie 15 pani pasuje?
-Tak,dobrze- powiedziałam .
-W takim razie do widzenia.
-Do widzenia-mruknęłam odkładając słuchawkę. Nie cierpiałam sposobu w którym zwracano się do mnie odkąd zaczęłam poważnie zajmować się muzyką...
Był poniedziałek, 29 października. Dopiero to do mnie dotarło.
-Ivy! -wrzasnęłam głośno z przerażenirm w głosie.
Kilka chwil później moja koleżanka stała tuż przy mnie.
-Co jest?-spytała siadając na salonowej kanapie.
-Wiesz co jest dzisiaj?-spytałam cicho.
-Poniedziałek? -brązowooka była zdezorientowana.Pewnie nawet nie wiedziała co miałam jej do przekazania.
-Poniedziałek którego?
-29 październik- mruknęła zdziwiona. Nadal nie miała pojęcia o co mi chodziło.
-A co jest za tydzień?- spytałam.
-O Matko!-pisnęła- Za tydzień idziemy do szkoły !
-Wiem właśnie! Nie mamy żadnego przygotowania,żadnego! Ja nawet nie pamiętam gdzie jest ta szkoła! -krzyknęłam
-Dobra ,bez paniki ,jutro wszystko pokupujemy- westchnęła
-Rany ,nie byłam w szkole od końca roku szkolnego -zachichotałam.
-Bo zwolnili cię z powodu wytwórni-mruknęła Ivy
-Też prawda -mówiąc to pomaszerowałam do swojego pokoju.Musiałam się przebrać,bo w końcu nie będę chodziła po domu w wizytowej sukience,pomyślałam.
Ubrałam się w czarny top, czerwony zapinany sweterek i dżinsy. Na nogi założyłam czare coversy. Trudno się mówi, miałam nie myśleć o Harry'm ,ale nie lubię niewyjaśnionych spraw, więc postanowiłam ,że pójdę do domu chłopaków.
***
Stałam przed ich domem i zastanawiałam się czy zapukać. Nagle zwątpiłam w swój pomysł,może nie powinnam tu przychodzić? Gdy miałam się już odwrócić coś we mnie drgnęło i zadzwoniłam dzwonkiem. Szczerze mówiąc nadal nie byłam pewna tego ,co robię ,ale wolałam mieć to już za sobą. Nie może być tak źle,pomyślałam.
Otworzył mi Hazz, a wtedy sama nie wiedziałam co robię. Czułam się tak jak gdyby ktoś ukradł mi moje ciało i nim sterował...
-Cześć-powiedziałam twardo, tak,jak gdyby to wcale nie był mój głos.
-Cześć-odparł nieśmiało mój chłopak.
-Nie wpuścisz mnie?
-Yhh, jasne, wchodź .-
Weszłam do holu który dobrze znałam. Karmelowe ściany pasowały do ciemnobrązowych paneli. Mimo to ,że bywałam tu często to w tym momencie każda część domu wydawała mi się obca.
-Przyszłam, bo sądziłam ,że musimy coś sobie wyjaśnić- mruknęłam.
-Chyba wiem co-zaczął.
-Właśnie.
-W sumie to nie wiem po co chcesz o tym gadać, skoro ja już wszystko wiem.-wzruszył ramionami, tak, jakby to go w ogóle nie obchodziło.
-Jesteś pewien?! Sądzisz, że wszystko wiesz,tak?! To po co w ogóle jesteśmy razem,skoro twoim zdaniem cię zdradziłam?! -krzyknęłam.
-Dobrze!Skoro jest inaczej to może powiedź mi skąd te zdjęcia!-oburzył się. Szkoda ,że nie wiedział, jak było naprawdę. Szkoda, że nawet mi nie wierzył. Ale czy to wszystko ma sens skoro mi nie ufa?
-Te zdjęcia są sprzed dwóch miesięcy, a Nathan kłamie, aby oczyścić się z zarzutów i polepszyć reputacje The Wanted!-krzyknęłam mu w twarz.
Twarz Harry'ego stężała, napiął wszystkie mięśnie, po czym głęboko westchnął.
-I mam w to uwierzyć, tak?-spytał
-Sam oceń.-syknęłam ze złością.
Chłopak otworzył usta ,tak jakby chciał coś powiedzieć ale momentalnie je zamknął spuszczając wzrok. Podszedł do mnie ,a jego ręce uniosły się tak,jakby chciał mnie przytulić. Szybko się odsunęłam. Byłam zła i nie chciałam nawet aby mnie przytulił. Nie potrzebowałam chłopaka ,który nie był w stanie mi zaufać.
-Przepraszam,Kami. Przykro mi-powiedział patrząc mi w oczy, a ja pokiwałam tylko przecząco głową.
-Mi też jest przykro, ale jeżeli mi nie ufasz ,to nie sądzę, że coś wyszłoby z ,,nas".-odparłam,po chwili wychodząc. Nie zapomnę wyrazu jego twarzy: zeszklone oczy ze spuszczonym wzrokiem, smutna mina i włosy opadające na czoło. Ale czy potrafiłabym mu wybaczyć? Za jedno,głupie przepraszam?
W tej chwili bardzo cieszyłam się z tego, że mieszkamy tak blisko siebie. Byłam już o krok od domu, a, że była ulewa ,niestety byłam cała mokra. Otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do dużego domu.
-Kami!-pisnęła Ivy po chwili pytając- Jak było?! Co ci powiedział.
-Opowiedziałam mu wszystko. A on,uwierzył- mruknęłam ponuro.
-To wspaniale!-moja przyjaciółka przytuliła mnie mocno.
-Nie sądzę. Nie wiem czy potrafiłabym być z osobą, która mi nie ufa.-odparłam
-Jeszcze o tym porozmawiamy,dobrze? Umówiłam się na randkę z Lou-mimowolnie się uśmiechnęła i biorąc torebkę wyszła z domu.
Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha?! Głupi, durny Nathan ,kiedyś przyczaję się za krzakami i go zamorduję siekierą! To wszystko jest przez niego! Gdyby nie on wszystko byłoby inaczej! Jeżeli bym go zobaczyła na ulicy to rozerwałabym go na strzępy!On udawał ,że mnie kocha, on mówił mediom bzdury o mnie i to właśnie on powiedział ,że jesteśmy razem, choć mam chłopaka. Co będzie następne? Już nie mogę się doczekać kolejnych komplikacji!
Weszłam na górę do sypialni i nasypałam psu nową karmę oraz wymieniłam wodę. Moje włosy były już prawie suche po ulewie, ale ubrania musiałam zmienić.Założyłam na siebie szary podkoszulek, koszulę w czarno-czerwoną kratę i dżinsy.
Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Pomyślałam ,że to pewnie Ivy zapomniała klucza więc szybko zbiegłam op schodach i otworzyłam drzwi. Zamurowało mnie...
_________________________________________
to 1 rozdział po tak długiej przerwie i mam nadzieje ze się wam podoba :) 3 komentarze =nowy rozdział :)
poniedziałek, 29 lipca 2013
WIELKI POWRÓT!
UWAGA, WRACAAAM!!!!
Z ulgą a sercu ogłaszam wielki powrót! :D Przez jakiś czas nie tu nie było. Dostęp do internetu miała, tylko w telefonie mamy , ale przez brata limit ciągle był wyczerpany, ale teraz obiecuję ,że rozdziały będą duuużo częstsze :)sobota, 11 maja 2013
rozdział 14 cz 2.
Nathan przegiął . A ja miałam już kompletnie go dosyć . Wkopał się z buciorami do mojego życia, jak gdybym była mu coś winna, a chyba nie muszę wcale przypominać , że wszystko to , przez co cierpiałam, to była jego wina. Kiedy wreszcie on da mi spokój?! Wyciągnęłam komórkę, żeby zadzwonić do Harry'ego i być pewną że w to wszystko nie uwierzył.
-Hej,gdzie jesteś?-spytałam nie wiedzieć czemu dziwnie zdenerwowana.
-Daleko-usłyszałam chłodny jak nigdy głos Hazzy.
Cholera.Jednak uwierzył.
-Czytałes ...Czytałeś gazetę,tak?
-Oh, domyślałaś się ?!
Prychnęłam. Aż tak bardzo mi nie ufał?! Myślałam, że wiedział , że nie byłam zdolna do takich rzeczy.
-Słuchaj Hazz. To co przeczytałeś , to bzdury i... - Nie skończyłam bo chłopak mi przerwał.
- Oczywiście , zdjęcia też nie są prawdziwe , tak '!-po wypowiedzeniu tych słów bez pożegnania
się rozłączył .
Jak on mógł uwierzyć w te brednie wyssane z palca. A poza tym, o jakim zdjęciu mówił Harry?
Podeszłam jeszcze raz do stolika , aby przyjrzeć się znowu danemu tematowi. Otworzyłam magazyn na stronie 5 gdzie zaczynał się wywiad.
Przecież nie ma tu żadnego zdjęcia-pomyślałam przewracając kartkę na drugą stronę.
I wtedy doznałam szoku. Zobaczylam zdiecie mnie i Nathana całujących się za kulisami jakiegoś talk-show.To zdięcie było zrobione dwa miesiące temu .Nie moglam na to patrzec , widok jego tak blisko przyprawial mnie o szczere mdłości. Do tego na zdieciu w dolnym rogu wypisana byla data, ktora przypadala 2 dni temu
-Jak miło-pomyślałam.Nate znów próbuje zniszczyć mnie swoimi kłamstwami. W końcu to on musi być tym ,,popularnym''.
W tej samej chwili zadzwonił telefon. Podniosłam komórkę i odebrałam połączenie.
-Halo?
- Dzień dobry tu manager Taylor Swift, Dean Ravens. Dzwonię w sprawie duetu pani i mojej klientki. Chciałbym zaproponować pani wspólną piosenkę lub nawet płytę.-powiedział mężczyzna.Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam.
-oh, to wspaniała propozycja ! Kiedy mogłabym liczyć na spotkanie z Taylor?- spytałam od razu .
-Pasuje pani termin jutro o godzinie 15 w londyńskiej siedzibie wytwórni " sony music "?
-Tak, oczywiście !-odparłam entuzjastycznie
- Dobrze , w takim razie do zobaczenia jutro .
-Do widZenia.
Nie sądziłam że zadzwoni do mnie sam manager Taylor Swift. Od razu sądziłam żenasza współpraca będzie udana.
Mimo wszystko pozostawał mi problem dotyczący harrego...
____________
Rany wyłącznie mi , rozdział pisany na tel i wiem że sstrasznie krótkie ale klawiatura w laptopie zepsuta. . Mam nadzieje że jakoś to załatwię ;***
-Hej,gdzie jesteś?-spytałam nie wiedzieć czemu dziwnie zdenerwowana.
-Daleko-usłyszałam chłodny jak nigdy głos Hazzy.
Cholera.Jednak uwierzył.
-Czytałes ...Czytałeś gazetę,tak?
-Oh, domyślałaś się ?!
Prychnęłam. Aż tak bardzo mi nie ufał?! Myślałam, że wiedział , że nie byłam zdolna do takich rzeczy.
-Słuchaj Hazz. To co przeczytałeś , to bzdury i... - Nie skończyłam bo chłopak mi przerwał.
- Oczywiście , zdjęcia też nie są prawdziwe , tak '!-po wypowiedzeniu tych słów bez pożegnania
się rozłączył .
Jak on mógł uwierzyć w te brednie wyssane z palca. A poza tym, o jakim zdjęciu mówił Harry?
Podeszłam jeszcze raz do stolika , aby przyjrzeć się znowu danemu tematowi. Otworzyłam magazyn na stronie 5 gdzie zaczynał się wywiad.
Przecież nie ma tu żadnego zdjęcia-pomyślałam przewracając kartkę na drugą stronę.
I wtedy doznałam szoku. Zobaczylam zdiecie mnie i Nathana całujących się za kulisami jakiegoś talk-show.To zdięcie było zrobione dwa miesiące temu .Nie moglam na to patrzec , widok jego tak blisko przyprawial mnie o szczere mdłości. Do tego na zdieciu w dolnym rogu wypisana byla data, ktora przypadala 2 dni temu
-Jak miło-pomyślałam.Nate znów próbuje zniszczyć mnie swoimi kłamstwami. W końcu to on musi być tym ,,popularnym''.
W tej samej chwili zadzwonił telefon. Podniosłam komórkę i odebrałam połączenie.
-Halo?
- Dzień dobry tu manager Taylor Swift, Dean Ravens. Dzwonię w sprawie duetu pani i mojej klientki. Chciałbym zaproponować pani wspólną piosenkę lub nawet płytę.-powiedział mężczyzna.Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie usłyszałam.
-oh, to wspaniała propozycja ! Kiedy mogłabym liczyć na spotkanie z Taylor?- spytałam od razu .
-Pasuje pani termin jutro o godzinie 15 w londyńskiej siedzibie wytwórni " sony music "?
-Tak, oczywiście !-odparłam entuzjastycznie
- Dobrze , w takim razie do zobaczenia jutro .
-Do widZenia.
Nie sądziłam że zadzwoni do mnie sam manager Taylor Swift. Od razu sądziłam żenasza współpraca będzie udana.
Mimo wszystko pozostawał mi problem dotyczący harrego...
____________
Rany wyłącznie mi , rozdział pisany na tel i wiem że sstrasznie krótkie ale klawiatura w laptopie zepsuta. . Mam nadzieje że jakoś to załatwię ;***
czwartek, 18 kwietnia 2013
rozdział 14 cz 1
Oczami Ivy 10 minut wcześniej
Nigdzie nie mogłam znaleźć mojej komórki. Wiem ,że wzięłam ją do chłopaków. Na pewno to zrobiłam! Biegałam po całym domu , ale nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Do sprawdzenia został już tylko pokój Harry'ego. Weszłam tam, i rozejrzałam się dookoła. Nie wiem, jak to możliwe ,że na szafkach jest tak czysto, a na podłodze walają się jakieś rzeczy.
W pewnym momencie stanęłam na leżącym na podłodze długopisie i poślizgnęłam się spadając do tyłu. Zacisnęłam powieki, z wiedzą ,że za chwilę będę leżała na panelach podłogi. Co mnie zdziwiło, ból nie nastawał, więc delikatnie otworzyłam oczy.
Okazało się ,że to Louis złapał mnie w porę.
-Oh. Dzięki-uśmiechnęłam się lekko i wstałam już o własnych siłach po czym dodałam- w sumie na pewno nie mogłoby być tu mojego telefonu.
-Taa może i jest tu czysto, nie licząc podłogi ,czyli walających się po niej nielicznych akcesori, których nie mam pojęcia skąd Hazza bierze, ale nie masz pojęcia jakie rzeczy on tu gromadzi-odpowiedział mi parskając śmiechem.
-A tak właściwie... Przepraszam ,że cię o to pytam ,ale co z tobą i Eleanor?-spytałam
-Zerwaliśmy ze sobą.-odpowiedział spokojnie, czego się po nim nie spodziewałam. W końcu gdy wcześniej Danielle się go o to zapytała, to bardzo się zdenerwował.
-Zerwaliście i...?
-No nic. Zerwaliśmy ze sobą, to była nasza wspólna decyzja. Jest w porządku.
-To dobrze-ucieszyłam się. Już nie z tego, że zerwał z nią, bo mi się podobał, tylko dlatego, że jest szczęśliwy, a to jest najważniejsze.
-Mhmm... Widocznie nie pasowaliśmy do siebie. Ale czy możemy o tym już nie rozmawiać? -spytał
-Jasne nie ma sprawy, ale i tak , znajdziesz sobie kogoś, więc się nie martw.
-Może już znalazłem...-ściszył swój głos. Ciekawe kogo miał na myśli. Mam tylko nadzieję, że nikogo sobie jeszcze nie znalazł. Bo mimo to, że pogodziłam się z tym ,że jest z El (a od kilku chwil wiem ,że już nie) to nadal mi się podoba.
-Masz na myśli kogoś konkretnego?-wypaliłam. O ja głupia! Po co to w ogóle mówiłam?! | Teraz jest możliwość tego ,że się domyśli!
Nagle stało się coś, czego się w ogóle nie spodziewałam. Louis przyparł mnie do ściany całym swoim ciałem i złączył nasze usta w pocałunku. Całował mnie swoimi miękkimi wargami namiętnie a zarazem z pasją. Poczułam się wtedy jakbym wygrała na loterii. Teraz nic się nie liczyło oprócz Louisa. Wszystko było w tej chwili takie idealne.
Jednak niedługo potem nasze wargi oderwały się od siebie. Moim zdaniem zbyt szybko. Potrzebowałam więcej.
-Jest problem.-powiedziałam stanowczo.
-Bo cię kocham.
-A problem jest w tym, że ja myślałam ,że nigdy tak prawdziwie się nie zakocham-to brzmiało jak wers głównej bohaterki z jakiegoś romansu.
Nie mogłam uwierzyć- Louis mnie kocha?! Moją głowę opanowała radość i straszne zdziwienie. To wszystko stało się tak niespodziewanie. Podniosłam głowę wyżej, by spojrzeć mu prosto w oczy. Zawsze myślałam, że wolę chłopaków o brązowych włosach ale wpatrując się w niebieskie tęczówki Lou , zrozumiałam jedno- to nie jest tylko zauroczenie. Ja naprawdę się zakochałam. A on odwzajemnia moje uczucia. Przez chwilę nic nie mówiliśmy. Po prostu staliśmy uśmiechając się do siebie szeroko.
Oczami Kamili
Jejku, wreszcie! Okazało się, że Ivy i Lou (prawdopodobnie) są razem! Wreszcie Ivy ma kogoś u swojego boku, a takiej osoby potrzebowała. Zawsze wiedziałam, że podoba jej się Lou ,a teraz nie ma z tym problemów, bo i on widocznie ją lubi. I to w ten sposób. Wolnym krokiem zeszłam ze schodów , żeby wziąść gazetę , którą kupiłam rano, jeszcze przed pójściem od wytwórni. Siadając na kanapie wzięłam ją w ręce i oparłam się o miękką poduszkę.
W jednej chwili mój dobry humor prysł za pomocą jednej okładki kolorowego szmatławca.
Nagłówek brzmiał
Nathan potwierdza związek z Kamilą!!!
Wkurzona otworzyłam pierwszą stronę gazety. Jak to
potwierdza związek ze mną?! Ten idiota powinien iść do psychiatryka, ja mam
chłopaka!
Zaczęłam czytać.
Nathan Sykes po aferze ze swoją byłą dziewczyną Kamilą Lisowską nie był
widywany z The Wanted przez jakiś czas. Jak sam mówi : ,,Zabolało mnie to co
media potrafią zrobić z ludźmi. Do tego show biznes jest okrutny, ale co media
mogą o tym wiedzieć , skoro to oni obsmarowują publicznie ludzi. Dla innych to
jest nic, ale mnie hejty przez fanów Kamili naprawdę dotknęły''. Widocznie
chłopak bardzo to przeżył.A Kamila? Nie skomentowała jeszcze zdarzeń z ostatniego czasu.
Jednakże udało nam się porozmawiać z Nathanem, który był wtedy wyjątkowo szczęśliwy
, co było widać na pierwszy rzut oka przez beztroską minę chłopaka.
-Cześć Nate! W ostatnim czasie dużo się działo nie uważasz?
-Tak ,to był dość burzliwy okres mojego życia. Problemy ze
związkiem, niewyjaśnione sprawy z trasą koncertową zespołu…
-Jesteśmy ciekawi, czy ty i Kamila się pogodziliście?
-Tak, Kami i ja mamy bardzo dobre relacje- chłopak
uśmiechnął się na samą wzmiankę naszej reporterki o dziewczynie.
-Jesteście razem?
-2 x TAK! Znowu jesteśmy razem i zdecydowaliśmy, że będziemy
dalej to ciągnąć.Od teraz koniec z rozdrapywaniem starych ran.
-Pytanie najważniejsze i ostateczne. Czy jesteś teraz szczęśliwy?
-Tak i to bardzo. Właściwie to jesteśmy szczęśliwi razem.
Jedna sprawa nadal pozostaje niewyjaśniona. Co z One Direction i The Wanted? W końcu Kamili od dłuższego czasu nie widziano w towarzystwie nikogo z TW ,nawet Nathana, za to pojawiły się zdjęcia Kamili z całym One Direction i jeszcze jedną dziewczyną ,której nie znamy w pizzerii. Wcześniej przechodnie widzieli Kamę z Harry'm Stylesem w kawiarni. W internecie jest naprawdę mnóstwo ich wspólnych zdjęć! Czy wy też czujecie ,że coś jest nie tak? Poczekajmy ,może prawda sama wyjdzie na jaw dzięki kolejnym wywiadom.
Cisnęłam gazetą o ścianę. Miałam go serdecznie dosyć, czy on w ogóle ma serce? Nie sądzę... Jak mógł powiedzieć publicznie coś takiego?! W tym momencie miałam ochotę go zabić z zimną krwią. On jest okropny!
W tym momencie uświadomiłam sobie bardzo istotną rzecz. Harry powinien być teraz w domu. Może... Może on to przeczytał, i w to uwierzył?! Łzy same cisnęły mi się do oczu. Chciałam coś zrobić, coś takiego , co zaboli też Nathana. On akurat zna się bardzo dobrze na ranieniu innych ludzi, tak jak mnie, teraz. Niszczy mnie od środka.
Nie mogłam znieść myśli, a właściwe lęku przed tym, że Harry to przeczytał. Modliłam się w duchu o to, aby tego nie zrobił. Albo po prostu w to nie uwierzył.Do cholery,czemu ten Nathan wciska się w moje życie?! Nie jesteśmy już razem. I to się nie zmieni. Wszystko się ułożyło,aż tu nagle on wciska się z juniorami w poukładane sprawy.
Zaczynam się zastanawiać jak mogę sobie z tym poradzić.
______________________
Hej po wielkiej przerwie! Przepraszam, za czas ale zepsuł mi się laptop i piszę z tek. Wgl rozdział nieudany bo szykowalam wielką aferę.. Ale nic, di nasteonego ! :)
W tym momencie uświadomiłam sobie bardzo istotną rzecz. Harry powinien być teraz w domu. Może... Może on to przeczytał, i w to uwierzył?! Łzy same cisnęły mi się do oczu. Chciałam coś zrobić, coś takiego , co zaboli też Nathana. On akurat zna się bardzo dobrze na ranieniu innych ludzi, tak jak mnie, teraz. Niszczy mnie od środka.
Nie mogłam znieść myśli, a właściwe lęku przed tym, że Harry to przeczytał. Modliłam się w duchu o to, aby tego nie zrobił. Albo po prostu w to nie uwierzył.Do cholery,czemu ten Nathan wciska się w moje życie?! Nie jesteśmy już razem. I to się nie zmieni. Wszystko się ułożyło,aż tu nagle on wciska się z juniorami w poukładane sprawy.
Zaczynam się zastanawiać jak mogę sobie z tym poradzić.
______________________
Hej po wielkiej przerwie! Przepraszam, za czas ale zepsuł mi się laptop i piszę z tek. Wgl rozdział nieudany bo szykowalam wielką aferę.. Ale nic, di nasteonego ! :)
sobota, 23 marca 2013
rozdział 13
3 KOMY= NOWY ROZDZIAŁ\
Oczkami Louiska
Siedziałem na kanapie już od godziny. Wstałem wcześniej, a w nocy nie mogłem w ogóle zasnąć. Ta jedna osoba nie dawała mi spokoju ,mianowicie- Eleanor. Dan sądziła, że przecież nie mamy powodu aby ze sobą skończyć. Ja mam i to dużo. Chociażby ta zazdrość o fanki, jak gdyby były ważniejsze od niej... Jasne, one też były ważne, ale zawsze stawiałem ją na pierwszym miejscu mimo wszystko. Ale ona nie potrafiła zrozumieć. Gdyby była w mojej sytuacji może wiedziałaby dlaczego się tak zachowuje, ale przecież skoro jesteśmy razem... No dobra, chyba jesteśmy razem, bo ja nie wiem czy nadal chcę to ciągnąć i zdaje mi się, że El też nie jest tego pewna. Pytałem się o to Harry'ego, czy powinienem to skończyć czy jeszcze mocniej się starać. Jednak jego odpowiedź niezbyt mi pomogła. Powiedział mi, że muszę posłuchać głosu serca
A CO ZROBIĆ SKORO JA GO NIE SŁYSZĘ?!
-Lou, wszystko ok?- usłyszałem głos Kamili zza siebie.
-Jeśli tak to można nazwać-mruknąłem niezadowolony. Brunetka wskoczyła na kanapę siadając po turecku.
-Hę?
-Co?-podniosłem brwi
-Ehh... Zdecydowałeś się?-spytała
-Nie-odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Zazwyczaj nie miałem problemów z takimi sprawami. Teraz jednak był wyjątek , z którym nie umiałem sobie poradzić.
-To jak masz zamiar to załatwić?-westchnęła
-Tego też nie wiem
-Louu! Próbuje ci pomóc. Powiedz mi chociaż jak wydaje ci się ,że powinieneś zrobić.
-Wiesz,to jest tak, że niby byliśmy razem i eee...No byliśmy razem ale ona ... iI ja... I właśnie przez to się oddalaliśmy... No i... Tak właśnie- zacząłem paplać bez sensu. Nawet nie wiedziałem kiedy dziewczyna przestając mnie słuchać przerwała moje gaworzenie.
-Może trochę jaśniej? No bo nic mi to nie mówi- spojrzała na mnie znacząco.
-Myślę ,że to nie ma sensu, nie no właściwie to ma ale nie wiem jak długo będę w stanie wytrzymywać jej ciągłe fochy o to ,że jest mniej ważna !-w końcu udało mi się powiedzieć coś, co choć odrobinkę miało w sobie sensu.
-No wreszcie-podniosła ręce do góry zmotywowana Kami. Naprawdę jestem jej wdzięczny za to,że chociaż próbuje mi pomóc. To bardzo miłe. Sądzę ,że ona i Harry dobrze się dobrali., pasują do siebie. Przynajmniej oni mają więcej szczęścia.
-To....
-To co?- zdezorientowała się brunetka
-Bo wiesz, ja wiem już, że nie chcę tego dalej ciągnąć. Ty już o tym wiesz, więc...-zacząłem gestykulując.
-Louis proszę cię wal prosto z mostu! Ja nie wiem o co ci chodzi!
-No jak ja mam to zakończyć?! Jeszcze coś, małe coś ale do niej czuję i nie chcę jej zranić! Ale nie wiem jak się do tego zabrać no i...-przerwał mi dzwonek do drzwi- no i otworzę- dodałem zeskakując z kanapy
Otwierając je bardzo się zdziwiłem. Nie miałem pojęcia, że to była El.
-Hej Lou, moglibyśmy porozmawiać osobiście?-spytała nieśmiało.
-Jasne , wchodź, otworzyłem szeroko drzwi aby weszła.
-To ja was zostawię a tak przy okazji jestem Kamila.- brunetka uśmiechnęła się lekko do Eleanor.
-Miło mi cię poznać, Eleanor-podały sobie ręce po czym Kami pobiegła na górę.
Usiedliśmy na kanapie. Dziewczyna odkręciła się do mnie twarzą i spojrzała mi głęboko w oczy. Widać , że nie tylko ja byłem zestresowany tą rozmową.
-Lou widzisz... Długo zastanawiałam się nad tym, co jest między nami, i nie wiem czy powinniśmy być razem.
Czyli ona też chce to zakończyć? Fakt , trochę zabolało, ale przecież ja również chciałem to zrobić. Nie mam do niej żadnego żalu, ale jednak poczułem delikatne ukłucie w sercu.
-Chyba czas już się skończył na naprawę starych błędów.-usiadłem na kanapie co brunetka również uczyniła. Przysunęła się do mnie opierając się o moje ramie.
-A mogło się to skończyć inaczej.-zauważyłem, że po jej policzku spłynęła łza. Ja też miałem ochotę się rozpłakać. Albo cofnąć czas Być znowu dzieckiem i wrócić do ciepłej kuchni i zapachu jeszcze niegotowego obiadu w Doncaster. Wtedy wszystko było łatwe, nie trzeba było się o nic martwić. Ale teraz jestem tu. Z Eleanor którą jakaś cząstka mojego serca nadal kocha i nie potrafi się opanować od płaczu. I z tą samą Eleanor z którą chcę skończyć.
-Mogło. A jednak się nie udało- odpowiedziałem po krótkiej chwili ciszy.
-I wszystko na marne?-spojrzała na mnie zeszklonym wzrokiem.
-Nic nie poszło na marne. Bo kiedyś ,,to '' było najważniejsze na świecie. Nic poza tym się nie liczyło , a więc chyba było warto to ciągnąć i o to walczyć. Ale teraz... To wszystko straciło barwy.-byłem bliski płaczu. Chroniąc się przed tym zacisnąłem zęby. Ale jestem tylko człowiekiem i nie potrafię wszystkiego. Po mojej twarzy również spłynęła słona łza.
-Cieszę się ,że tak o tym myślisz. Też tak uważam i szkoda ,że to się kończy.
-Czemu na nasz związek mówimy ,,to''?-zaśmiałem się przez łzy.
-Bo tak jest łatwiej...
-Ale i tak się obwiniam. Może inaczej wszystko by się potoczyło , gdybym bardziej się starał?- spojrzałem na jej smutną twarz , która obróciła się w moją stronę.
-Nie mów tak. Ja sama nie jestem bez winy. Mogłam nie być taka wredna i zrozumieć kilka rzeczy zamiast zaciekle z nimi walczyć.
-Nie byłaś wredna. Po prostu chciałaś zniszczyć przeszkody, to nic złego.-odparłem.
-Wiesz co?
-Hmm?-spojrzałem na nią pytającym wzrokiem
-Kocham cię.
-Ja cię też .
-Ale...-zaczęła
-To nic nie zmienia, tak?-poczułem kolejne łzy na moich chłodnych policzkach.
-Tak...-szepnęła.-Lou pamiętaj , nadal cię kocham a ty ... Pokochasz kogoś innego , może ja też znajdę tyle szczęścia. Na razie próbujmy się przyzwyczaić do tej zmiany. A teraz , już pójdę, bo nie potrafię jeszcze na ciebie patrzeć w ten sposób który jest mi obcy.-ostatni raz przytuliła mnie mocno i wstając z kanapy wyszła spokojnym krokiem. Tak po prostu , nie zostawiając po sobie śladu. Oprócz jednego. Pozostawionego głęboko w moim sercu.
Otarłem łzy dłońmi.
,,Przecież tego chciałeś''-mówiłem sobie w myślach. To takie dziwne, Jeszcze chwilę temu nasz związek jeszcze istniał. Był takim , jakim był , ale nadal istniał. A teraz nie ma go wcale . Nie ma tu El.
Z perspektywy Kamili.
Byłam przed drzwiami studia nagraniowego w którym miałam zaprezentować mojemu producentowi i menagerowi moją nową piosenkę , napisaną przeze mnie.
Weszłam do pomieszczenia w którym czekał na mne Sam (menager ) i Fred , czyli producent.
-No Kama, to pokaż co nam wyskrobałaś-uśmiechnął się mężczyzna po czterdziestce z do połowy siwymi włosami siedzący obok Sama.
-Ok- odsapnęłam po długim marszu do studia. Ostatnio rzadko jeździłam samochodami i coraz częściej przemieszczałam się piechotą. Nie chciałam być jak te nadęte paniusie jeżdżące limuzyną do sklepu za rogiem.
Podeszłam do mikrofonu zaczynając śpiewać dość lekką melodię.
,, I go to another place./ Idę do innego miejsca
And I want be alone../ I chcę być sama
I don't know nothing about you/ Nic o tobie nie wiem
And you don't know my character/ I ty nie znasz mojego chaarkteru
I thought before that you are ordinary boy/Wcześniej myślałam ,że jesteś normalnym chłopakiem
that you nothing will bring to my life/,że nic nie wniesiesz do mojego życia
But now.../Ale teraz
I can say that you are perfect to me/ Mogę powiedzieć że jesteś dla mnie idealny
You can change my life/Możesz zmienić moje życie
You have big impact on me ./Masz na mnie wielki wpływ
And when I think that nothing can not stop tears/ I kiedy myślę że nic nie umie zatrzymać moich łez
But you goes to me and says normal ,,hello''/Ale ty podchodzisz do mnie i mówisz normalne cześć
And I am happy/ I jestem szczęśliwa
Sorry Sorry I don't wanna to impose /Przepraszam, przepraszam , nie chcę się narzucać
But you are only person at which all be good/ Ale jesteś jedyną osobą przy której wszystko jest dobrze
And bad memories die / I złe wspomnienia umierają
Oh I love you like I love anyone else ever/ Oh kocham cię jak nikogo innego nigdy nie kochałam
Because nobody isn't like you/ Ponieważ nie jest jak ty
(...)
- Co o tym myślicie? -spytałam uśmiechnięta odrywając się od mikrofonu.
-Całkiem niezłe.-zaczął Fred
-Ale?
-Nie możesz jeszcze jej wydać.
-Niby czemu?!-oburzyłam się
-Bo wtedy musiałabyś wydać od razu nową płytę.
-Coo!? Ale na nią brakuje mi jeszcze singla i dwóch piosenek!
-Właśnie-pokiwał głową Sam
-Nie można tego jakoś ominąć?-spytałam z nadzieją w głosie. Przecież na wymyślenie dwóch piosenek i singla z teledyskiem potrzeba masy czasu! Zanim wszystko wykonam , wieki miną.
-Nie. Sama mówiłaś,że nie chcesz pomocy, bo sama chcesz tworzyć. Skoro tak dobrze ci idzie , to jeśli się pośpieszysz , do początku listopada piosenka powinna zostać wydana. Teledysk to nie problem.
-Zanim powstaną te piosenki...-zaczęłam ale Fred ponownie miał coś do powiedzenia. Nigdy go nie lubiłam, Był wredny,cyniczny i zadufany w sobie jak mało kto. Jeśli coś mu nie pasowało, to to eliminował. Nasze charaktery kompletnie się od siebie różniły. Ja byłam bezczelna,ale bardzo przyjacielska gdy ktoś odwdzięczał mi się tym samym a on , gdy próbowałam nawiązać z nim kontakt zaczynał mieć do mnie jakieś pretensje.
-Nie mam nic więcej do powiedzenia.-powiedział stanowczo
-A JA MAM! CIEKAWE CZY TOBIE UDAŁOBY SIĘ TO ZROBIĆ! I PRZESTAŃ MI W KOŃCU PRZERYWAĆ! I NIE WYWYŻSZAJ SIĘ BO WCALE NIE JESTEŚ JAKĄŚ WAŻNĄ OSOBISTOŚCIĄ! CZŁOWIEKU, ZACHOWUJ SIĘ NORMALNIE!-krzyknęłam i wybiegłam z sali. Miałam już po dziurki w nosie nawet przebywania w jednym pomieszczeniu z tym pajacem. Nie wiem , skąd on bierze te zakazy, i zasady. Inni muzycy nie mają tylu przeszkód. Może on sam je wymyśla?!
Gdy byłam już pod budynkiem założyłam czapkę na głowę i wsunęłam ciemne okulary na nos patrząc na ziemie. Miałam nadzieję , że nikt mnie nie rozpozna. Tym razem nie miałam ochoty iść pół godziny piechotą, chciałam znaleźć się jak najszybciej w domu. Chwilę potem siedziałam już w samochodzie mojego kierowcy - Marka.
- No cześć Maark! Jak ja cię dawno nie widziałam!
-Hej , Kami! No i jak sprawy stoją z Harry'm? -uśmiechnął się cwaniacko.
-Wiesz... Jesteśmy razem!-uśmiechnęłam się szeroko.
-UUuu-zawył mój przyjaciel. -A co ty taka przygnębiona stałaś pod wytwórnią?
-Ten debil Fred znowu miał jakieś wąty i nie mogę wydać piosenki bo on chcę od razu płytę-mruknęłam zdenerwowana.
-Czyli norma u niego.-podniósł brwi po czym dodał- Ale wiesz ,zawsze można go czymś przekupić-zaśmiał się.
-Chodzi ci o ten bunt,że wcześniej chciałam zrobić beznadziejną piosenkę na tą akcje na którą on nie ma wpływu?
-Dokładnie-kąciki jego ust wzniosły się ku górze.
-Ale dobiegł koniec akcji i już nie da rady tego zrobić...
-No tak...-odparł wyraźnie zamyślony
-No dobra ja lecę, paapa -uśmiechnęłam się do niego pogodnie
-Pa-odpowiedział a ja ruszyłam w stronę domu chłopaków. Ostatnio całe dnie u siebie spędzamy. Wymieniliśmy się nawet kluczami do naszych domów, na wszelki wypadek i ten pomysł jest naprawdę świetny.
Weszłam do domu i zdejmując buty weszłam na górę a dokładnie do pokoju Harry'ego. Była godzina 13. Otworzyłam drzwi i mnie zamurowało. Myślałam, że to tylko sen. Dokładniej był to widok...
_______________________________________________________________
Sorki że po takiej przerwie ale przez jakiś czas nie miałam dostępu do netu a poza tym jak wam się podobał rozdział? Ciekawi co zobaczy Kama?
A I MAM ZAGADKĘ NA KTÓRĄ BEZ WAHANIA ZGADUJCIE ODPOWIEDŹ!
mianowicie - Co zobaczyła Kamila wchodząc do pokoju Hazzy? Pamiętajcie ! 3 KOMU= NOWY ROZDZIAŁ
Oczkami Louiska
Siedziałem na kanapie już od godziny. Wstałem wcześniej, a w nocy nie mogłem w ogóle zasnąć. Ta jedna osoba nie dawała mi spokoju ,mianowicie- Eleanor. Dan sądziła, że przecież nie mamy powodu aby ze sobą skończyć. Ja mam i to dużo. Chociażby ta zazdrość o fanki, jak gdyby były ważniejsze od niej... Jasne, one też były ważne, ale zawsze stawiałem ją na pierwszym miejscu mimo wszystko. Ale ona nie potrafiła zrozumieć. Gdyby była w mojej sytuacji może wiedziałaby dlaczego się tak zachowuje, ale przecież skoro jesteśmy razem... No dobra, chyba jesteśmy razem, bo ja nie wiem czy nadal chcę to ciągnąć i zdaje mi się, że El też nie jest tego pewna. Pytałem się o to Harry'ego, czy powinienem to skończyć czy jeszcze mocniej się starać. Jednak jego odpowiedź niezbyt mi pomogła. Powiedział mi, że muszę posłuchać głosu serca
A CO ZROBIĆ SKORO JA GO NIE SŁYSZĘ?!
-Lou, wszystko ok?- usłyszałem głos Kamili zza siebie.
-Jeśli tak to można nazwać-mruknąłem niezadowolony. Brunetka wskoczyła na kanapę siadając po turecku.
-Hę?
-Co?-podniosłem brwi
-Ehh... Zdecydowałeś się?-spytała
-Nie-odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Zazwyczaj nie miałem problemów z takimi sprawami. Teraz jednak był wyjątek , z którym nie umiałem sobie poradzić.
-To jak masz zamiar to załatwić?-westchnęła
-Tego też nie wiem
-Louu! Próbuje ci pomóc. Powiedz mi chociaż jak wydaje ci się ,że powinieneś zrobić.
-Wiesz,to jest tak, że niby byliśmy razem i eee...No byliśmy razem ale ona ... iI ja... I właśnie przez to się oddalaliśmy... No i... Tak właśnie- zacząłem paplać bez sensu. Nawet nie wiedziałem kiedy dziewczyna przestając mnie słuchać przerwała moje gaworzenie.
-Może trochę jaśniej? No bo nic mi to nie mówi- spojrzała na mnie znacząco.
-Myślę ,że to nie ma sensu, nie no właściwie to ma ale nie wiem jak długo będę w stanie wytrzymywać jej ciągłe fochy o to ,że jest mniej ważna !-w końcu udało mi się powiedzieć coś, co choć odrobinkę miało w sobie sensu.
-No wreszcie-podniosła ręce do góry zmotywowana Kami. Naprawdę jestem jej wdzięczny za to,że chociaż próbuje mi pomóc. To bardzo miłe. Sądzę ,że ona i Harry dobrze się dobrali., pasują do siebie. Przynajmniej oni mają więcej szczęścia.
-To....
-To co?- zdezorientowała się brunetka
-Bo wiesz, ja wiem już, że nie chcę tego dalej ciągnąć. Ty już o tym wiesz, więc...-zacząłem gestykulując.
-Louis proszę cię wal prosto z mostu! Ja nie wiem o co ci chodzi!
-No jak ja mam to zakończyć?! Jeszcze coś, małe coś ale do niej czuję i nie chcę jej zranić! Ale nie wiem jak się do tego zabrać no i...-przerwał mi dzwonek do drzwi- no i otworzę- dodałem zeskakując z kanapy
Otwierając je bardzo się zdziwiłem. Nie miałem pojęcia, że to była El.
-Hej Lou, moglibyśmy porozmawiać osobiście?-spytała nieśmiało.
-Jasne , wchodź, otworzyłem szeroko drzwi aby weszła.
-To ja was zostawię a tak przy okazji jestem Kamila.- brunetka uśmiechnęła się lekko do Eleanor.
-Miło mi cię poznać, Eleanor-podały sobie ręce po czym Kami pobiegła na górę.
Usiedliśmy na kanapie. Dziewczyna odkręciła się do mnie twarzą i spojrzała mi głęboko w oczy. Widać , że nie tylko ja byłem zestresowany tą rozmową.
-Lou widzisz... Długo zastanawiałam się nad tym, co jest między nami, i nie wiem czy powinniśmy być razem.
Czyli ona też chce to zakończyć? Fakt , trochę zabolało, ale przecież ja również chciałem to zrobić. Nie mam do niej żadnego żalu, ale jednak poczułem delikatne ukłucie w sercu.
-Chyba czas już się skończył na naprawę starych błędów.-usiadłem na kanapie co brunetka również uczyniła. Przysunęła się do mnie opierając się o moje ramie.
-A mogło się to skończyć inaczej.-zauważyłem, że po jej policzku spłynęła łza. Ja też miałem ochotę się rozpłakać. Albo cofnąć czas Być znowu dzieckiem i wrócić do ciepłej kuchni i zapachu jeszcze niegotowego obiadu w Doncaster. Wtedy wszystko było łatwe, nie trzeba było się o nic martwić. Ale teraz jestem tu. Z Eleanor którą jakaś cząstka mojego serca nadal kocha i nie potrafi się opanować od płaczu. I z tą samą Eleanor z którą chcę skończyć.
-Mogło. A jednak się nie udało- odpowiedziałem po krótkiej chwili ciszy.
-I wszystko na marne?-spojrzała na mnie zeszklonym wzrokiem.
-Nic nie poszło na marne. Bo kiedyś ,,to '' było najważniejsze na świecie. Nic poza tym się nie liczyło , a więc chyba było warto to ciągnąć i o to walczyć. Ale teraz... To wszystko straciło barwy.-byłem bliski płaczu. Chroniąc się przed tym zacisnąłem zęby. Ale jestem tylko człowiekiem i nie potrafię wszystkiego. Po mojej twarzy również spłynęła słona łza.
-Cieszę się ,że tak o tym myślisz. Też tak uważam i szkoda ,że to się kończy.
-Czemu na nasz związek mówimy ,,to''?-zaśmiałem się przez łzy.
-Bo tak jest łatwiej...
-Ale i tak się obwiniam. Może inaczej wszystko by się potoczyło , gdybym bardziej się starał?- spojrzałem na jej smutną twarz , która obróciła się w moją stronę.
-Nie mów tak. Ja sama nie jestem bez winy. Mogłam nie być taka wredna i zrozumieć kilka rzeczy zamiast zaciekle z nimi walczyć.
-Nie byłaś wredna. Po prostu chciałaś zniszczyć przeszkody, to nic złego.-odparłem.
-Wiesz co?
-Hmm?-spojrzałem na nią pytającym wzrokiem
-Kocham cię.
-Ja cię też .
-Ale...-zaczęła
-To nic nie zmienia, tak?-poczułem kolejne łzy na moich chłodnych policzkach.
-Tak...-szepnęła.-Lou pamiętaj , nadal cię kocham a ty ... Pokochasz kogoś innego , może ja też znajdę tyle szczęścia. Na razie próbujmy się przyzwyczaić do tej zmiany. A teraz , już pójdę, bo nie potrafię jeszcze na ciebie patrzeć w ten sposób który jest mi obcy.-ostatni raz przytuliła mnie mocno i wstając z kanapy wyszła spokojnym krokiem. Tak po prostu , nie zostawiając po sobie śladu. Oprócz jednego. Pozostawionego głęboko w moim sercu.
Otarłem łzy dłońmi.
,,Przecież tego chciałeś''-mówiłem sobie w myślach. To takie dziwne, Jeszcze chwilę temu nasz związek jeszcze istniał. Był takim , jakim był , ale nadal istniał. A teraz nie ma go wcale . Nie ma tu El.
Z perspektywy Kamili.
Byłam przed drzwiami studia nagraniowego w którym miałam zaprezentować mojemu producentowi i menagerowi moją nową piosenkę , napisaną przeze mnie.
Weszłam do pomieszczenia w którym czekał na mne Sam (menager ) i Fred , czyli producent.
-No Kama, to pokaż co nam wyskrobałaś-uśmiechnął się mężczyzna po czterdziestce z do połowy siwymi włosami siedzący obok Sama.
-Ok- odsapnęłam po długim marszu do studia. Ostatnio rzadko jeździłam samochodami i coraz częściej przemieszczałam się piechotą. Nie chciałam być jak te nadęte paniusie jeżdżące limuzyną do sklepu za rogiem.
Podeszłam do mikrofonu zaczynając śpiewać dość lekką melodię.
,, I go to another place./ Idę do innego miejsca
And I want be alone../ I chcę być sama
I don't know nothing about you/ Nic o tobie nie wiem
And you don't know my character/ I ty nie znasz mojego chaarkteru
I thought before that you are ordinary boy/Wcześniej myślałam ,że jesteś normalnym chłopakiem
that you nothing will bring to my life/,że nic nie wniesiesz do mojego życia
But now.../Ale teraz
I can say that you are perfect to me/ Mogę powiedzieć że jesteś dla mnie idealny
You can change my life/Możesz zmienić moje życie
You have big impact on me ./Masz na mnie wielki wpływ
And when I think that nothing can not stop tears/ I kiedy myślę że nic nie umie zatrzymać moich łez
But you goes to me and says normal ,,hello''/Ale ty podchodzisz do mnie i mówisz normalne cześć
And I am happy/ I jestem szczęśliwa
Sorry Sorry I don't wanna to impose /Przepraszam, przepraszam , nie chcę się narzucać
But you are only person at which all be good/ Ale jesteś jedyną osobą przy której wszystko jest dobrze
And bad memories die / I złe wspomnienia umierają
Oh I love you like I love anyone else ever/ Oh kocham cię jak nikogo innego nigdy nie kochałam
Because nobody isn't like you/ Ponieważ nie jest jak ty
(...)
- Co o tym myślicie? -spytałam uśmiechnięta odrywając się od mikrofonu.
-Całkiem niezłe.-zaczął Fred
-Ale?
-Nie możesz jeszcze jej wydać.
-Niby czemu?!-oburzyłam się
-Bo wtedy musiałabyś wydać od razu nową płytę.
-Coo!? Ale na nią brakuje mi jeszcze singla i dwóch piosenek!
-Właśnie-pokiwał głową Sam
-Nie można tego jakoś ominąć?-spytałam z nadzieją w głosie. Przecież na wymyślenie dwóch piosenek i singla z teledyskiem potrzeba masy czasu! Zanim wszystko wykonam , wieki miną.
-Nie. Sama mówiłaś,że nie chcesz pomocy, bo sama chcesz tworzyć. Skoro tak dobrze ci idzie , to jeśli się pośpieszysz , do początku listopada piosenka powinna zostać wydana. Teledysk to nie problem.
-Zanim powstaną te piosenki...-zaczęłam ale Fred ponownie miał coś do powiedzenia. Nigdy go nie lubiłam, Był wredny,cyniczny i zadufany w sobie jak mało kto. Jeśli coś mu nie pasowało, to to eliminował. Nasze charaktery kompletnie się od siebie różniły. Ja byłam bezczelna,ale bardzo przyjacielska gdy ktoś odwdzięczał mi się tym samym a on , gdy próbowałam nawiązać z nim kontakt zaczynał mieć do mnie jakieś pretensje.
-Nie mam nic więcej do powiedzenia.-powiedział stanowczo
-A JA MAM! CIEKAWE CZY TOBIE UDAŁOBY SIĘ TO ZROBIĆ! I PRZESTAŃ MI W KOŃCU PRZERYWAĆ! I NIE WYWYŻSZAJ SIĘ BO WCALE NIE JESTEŚ JAKĄŚ WAŻNĄ OSOBISTOŚCIĄ! CZŁOWIEKU, ZACHOWUJ SIĘ NORMALNIE!-krzyknęłam i wybiegłam z sali. Miałam już po dziurki w nosie nawet przebywania w jednym pomieszczeniu z tym pajacem. Nie wiem , skąd on bierze te zakazy, i zasady. Inni muzycy nie mają tylu przeszkód. Może on sam je wymyśla?!
Gdy byłam już pod budynkiem założyłam czapkę na głowę i wsunęłam ciemne okulary na nos patrząc na ziemie. Miałam nadzieję , że nikt mnie nie rozpozna. Tym razem nie miałam ochoty iść pół godziny piechotą, chciałam znaleźć się jak najszybciej w domu. Chwilę potem siedziałam już w samochodzie mojego kierowcy - Marka.
- No cześć Maark! Jak ja cię dawno nie widziałam!
-Hej , Kami! No i jak sprawy stoją z Harry'm? -uśmiechnął się cwaniacko.
-Wiesz... Jesteśmy razem!-uśmiechnęłam się szeroko.
-UUuu-zawył mój przyjaciel. -A co ty taka przygnębiona stałaś pod wytwórnią?
-Ten debil Fred znowu miał jakieś wąty i nie mogę wydać piosenki bo on chcę od razu płytę-mruknęłam zdenerwowana.
-Czyli norma u niego.-podniósł brwi po czym dodał- Ale wiesz ,zawsze można go czymś przekupić-zaśmiał się.
-Chodzi ci o ten bunt,że wcześniej chciałam zrobić beznadziejną piosenkę na tą akcje na którą on nie ma wpływu?
-Dokładnie-kąciki jego ust wzniosły się ku górze.
-Ale dobiegł koniec akcji i już nie da rady tego zrobić...
-No tak...-odparł wyraźnie zamyślony
-No dobra ja lecę, paapa -uśmiechnęłam się do niego pogodnie
-Pa-odpowiedział a ja ruszyłam w stronę domu chłopaków. Ostatnio całe dnie u siebie spędzamy. Wymieniliśmy się nawet kluczami do naszych domów, na wszelki wypadek i ten pomysł jest naprawdę świetny.
Weszłam do domu i zdejmując buty weszłam na górę a dokładnie do pokoju Harry'ego. Była godzina 13. Otworzyłam drzwi i mnie zamurowało. Myślałam, że to tylko sen. Dokładniej był to widok...
_______________________________________________________________
Sorki że po takiej przerwie ale przez jakiś czas nie miałam dostępu do netu a poza tym jak wam się podobał rozdział? Ciekawi co zobaczy Kama?
A I MAM ZAGADKĘ NA KTÓRĄ BEZ WAHANIA ZGADUJCIE ODPOWIEDŹ!
mianowicie - Co zobaczyła Kamila wchodząc do pokoju Hazzy? Pamiętajcie ! 3 KOMU= NOWY ROZDZIAŁ
Subskrybuj:
Posty (Atom)