Spodziewałam się Harry'ego. Pewnie przyszedłby z miną zbitego psiaka i swoimi smutnymi oczętami oczekując przebaczenia. Jeżeli był taki głupi sądząc ,że wybaczę mu po głupim przepraszam to grubo się mylił!
Ale gdy tylko otworzyłam drzwi dosłownie zamarłam.
-Dawno się nie widzieliśmy-uśmiechnął się Nathan opierający się o framugę drzwi.
-Co do diabła...Co ty tu robisz?!-wydusiłam z siebie. Byłam zszokowana. Co ten padalec robił na moim ganku?
-Ugh,nieładne powitanie od tak ładnej dziewczyny-pokiwał na mnie palcem.
-Masz czelność mi coś wytykać po tym co mi zrobiłeś?!-krzyknęłam głośno. Kot sąsiadki siedzący na schodkach domu nastroszył się i pobiegł w krzaki razem z chwilą w której głos wydostał się z mojego gardła.
-Ja? Ja nic nie zrobiłem.
-Wynocha. Idź stąd i nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy- chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem ,ale mocno je przytrzymał, a jego mina natychmiastowo stężała. Napiął wszystkie mięśnie, a na jego twarzy widoczny był grymas.
-Nie sądź ,że tak łatwo zniknę z twojego życia,kochanie-zaśmiał się po czym popchnął drzwi.
Co do cholery? O co mu chodziło?! Zawsze wiedziałam ,że nie jest do końca normalny, ale to?! Przekraczało wszystkie granice. Może to i głupie ,ale zaczynam się go obawiać. Ivy,gdzie jesteś?! Siadłam na kanapie i włączyłam telewizor. To wszystko zdawało się takie nierealne. Nawet to ,że jestem w Londynie to było marzenie ,które spełniłam.To, że jestem piosenkarką. Poznałam One Direction...
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo potrzebuję Harry'ego u swojego boku. Bez niego czułam się jakoś pusto. Odkąd go poznałam widziałam w nim coś ,czego inni nie mieli. Nie potrafiłabym tego określić, może to było ,,to coś'' ,które odnajdują w sobie zakochani i on jest właśnie tym jedynym?
Moja komórka zabrzęczała cicho na stoliku, co oznaczało, że przyszedł sms. Wzięłam telefn do ręki i odczytałam wiadomość zakrywając przy tym usta dłonią.
,,Dla ciebie to normalne, że faceci tracą dla ciebie głowę, prawda Kamila? A gdyby tak coś któremuś z nich się stało?Co byś zrobiła Kami? Powiedz, co by się wtedy stało?"
Jęknęłam cicho. O co chodziło tej osobie? Byłam pewna ,że to Nathan ,jednak ten sms nieźle mnie wystraszył. Nie wiedziałam jak powinnam na to zareagować.
,,Nathan, to nie jest śmieszne"-odpisałam po chwili. Oczywiście, byłam świadoma tego, że ten sms nie miał zbyt wielkiego sensu, ale jak miałabym inaczej zareagować? To było przerażające. Wszystko co on robił nie było zbyt mądre, ale z groźbami mogłabym iść na policję. Bo ewidentnie mi groził. A właściwie moim bliskim. Cały czas trzymałam komórkę w dłoni.
,,Kto tu mówi o tym kretynie?" -odpisał w końcu. Moje ciało zadrżało. Nie ,Nathan? W takim razie kim on był?! Czy to możliwe, że jakiś psychopata mnie śledzi?!
,,Kim ty jesteś?!"-napisałam ,po czym odłożyłam komórkę. Minęło kilkanaście minut i nie dostałam żadnej odpowiedzi. Czułam się naprawdę strasznie, ale miałam wątpliwości co do tajemniczego nadawcy. Nie byłam już taka pewna czy to Nathan, po prostu miałam przeczucie, że to nie on ,dlatego też bałam się jeszcze bardziej.
Spojrzałam przez okno, nie padało już, więc postanowiłam wyjść na spacer. Nie chciałam siedzieć sama w domu jak jakiś odludek. Założyłam na głowę czarnego fullcapa a na oczy okulary przeciwsłoneczne, nie mogłam dać się poznać, ale musiałam gdzieś wyjść do ludzi. Samotne przebywanie samej nie służy, a już na pewno nie po dostaniu sms-owej groźby...
Założyłam torebkę na ramię i wyszłam.Postanowiłam ,że wybiorę się do kina. Nie chciałam w takiej chwili jechać samochodem, a ,że mieszkałam w Londynie ,to do kina miałam blisko. Szłam zatłoczonymi uliczkami miasta oglądając się wokoło. Wszyscy wydawali się podejrzani, każdy mógłby być osobą ,która mi groziła ,przecież nie miałam stuprocentowej pewności, że nadawcą był Nathan...
Wchodząc do kina przed oczami mignął mi obraz czarnowłosego chłopaka z włosami postawionymi na żel. Zayn,pomyślałam wesoło. Jedno mnie zdziwiło. Szedł obejmując w pasie szczupłą blondynkę. Czyżby miał dziewczynę? Nie byłam zazdrosna ,rzecz jasna, ale bardzo chciałam wiedzieć z kim umawia się mulat. Oczywiście, że mogłabym krzyknąć ,,cześć" ,ale nie chciałam ich od siebie odrywać. Słodko razem wyglądali, ale jednak zazdrościłam im, że są tu razem , a ja sama, samiutka jak palec. Westchnęłam głęboko. No, jak tam, reporterzy, mówicie ,że mnie mogę odpędzić się od chłopaków!
Kupiłam bilet na jakiś romans,podobno bardzo dobry. Miałam taką nadzieję, bo nie chciałam tkwić w kinie na tandetnej komedii romantycznej. Na początku chciałam iść na horror, dlatego, że chociaż się ich boję ,to lubię oglądać je na wielkim ekranie w przerażającej atmosferze. Między mną a filmem grozy tkwiło jedno ,,ale". Wolałam nie oglądać niczego strasznego w tej chwili bo i tak nadal drżałam na myśl o tajemniczym nadawcy, który dawał mi sekretne aluzje na temat ,,chłopaków którzy tracą dla mnie głowę". O kogo chodziło tej osobie? Harry?Zayn? Nie miałam pojęcia...
Weszłam na wielką salę kinową i usiadłam na miękkim fotelu w środkowym rzędzie. Po naprawdę długich reklamach zaczął się film, a przede mną usiadła para, którą od razu rozpoznałam. Był to Zayn i ta dziewczyna. Kurczę,straszny zbieg okoliczności, że poszli o tej samej godzinie, na ten sam film,do tego siedzą na miejscach przede mną. To aż...Dziwne?
Blondynka obok Zayna odkręciła głowę w jego stronę , a ja ujrzałam jej twarz.
Perrie!
Uśmiechnęłam się. Ciekawe czy są razem ,czy to tylko randka. W sumie fajnie byłoby gdyby byli parą. Pasują do siebie. Nagle coś w mojej torebce zabrzęczało. W tej chwili ucieszyłam się ,że włączyłam wibracje.
,,Kino, Kami? Nie idziesz do swojego chłoptasia? A może w tej chwili pójdziesz w ramiona chłopaka siedzącego przed twoim nosem?-przeczytałam i jęknęłam cicho. Ta osoba była w kinie... Ona była tutaj i mnie śledziła! To było przerażające! Rozejrzałam się po sali i nie zauważyłam nikogo kogo znałam ani nikogo kto wyglądał podejrzanie. Może oprócz jednej osoby. Siedziała na samym końcu ,za wszystkimi innymi. Był to mężczyzna,nieco niskawy jak na dorosłego.Ubrany w ciemnozielony płaszcz, czarny kapelusz i czarne markowe okulary. Na jego ustach widniał lekki uśmieszek, ale nie oglądał filmu. Patrzył na swoje dłonie w których coś obracał...
Po filmie szybkim krokiem wyszłam z sali kinowej. Byłam przerażona. Co miałabym zrobić w tej sytuacji? Na razie pozostawało tylko czekać i patrzeć na to co wydarzy się dalej. Komórka w mojej dłoni ponownie zawibrowała, a gdy tylko przeczytałam wiadomość ledwo udało mi się nie krzyknąć.
,,Zapytaj przyjaciół ,może oni coś wiedzą. Twój chłoptaś coś wie. Czekaj na mulata. Idź do nich. Teraz, potem będzie już za późno!"
Wybiegłam z kina i podążyłam w stronę domu chłopaków. Czy on właśnie napisał, że jeżeli zaraz tam nie będę to coś im się stanie?! Po kilku minutach nie mogłam już złapać oddechu,ale biegłam ile sił w nogach, chociaż czułam, jakby i one były sparaliżowane.
Po jakichś dziesięciu minutach byłam pod ich domem. Zadzwoniłam dzwonkiem przygryzając dolną wargę.
-Cześć,wchodź-uśmiechnął się Liam otwierając mi drzwi.
-Cześć-wydukałam wchodząc do środka. Wszyscy siedzieli przed telewizorem grając na Xboxie.
-Mam do was sprawę-powiedziałam siadając na oddzielnym fotelu. Wszyscy spojrzeli na mnie z zaciekawieniem a ja niemal czułam jak oblewam się rumieńcem.Bo jak miałam oznajmić tej wesołej grupce ,że ktoś tylko czyha na ich życie?! Byłam zestresowana nawet samą ich reakcją. Nie chciałam ich martwić, ale musiałam powiedzieć im całą prawdę.
-Czy...Czy któryś z was dostawał dzisiaj lub w ostatnim czasie jakieś dziwne albo niemiłe smsy?-zaczęłam cicho.
-Ja-Louis podniósł rękę do góry, po czym dodał wyjmując telefon z którego wyczytał -,,Jeżeli jesteś mądrzejszy od reszty to lepiej trzymaj się z daleka od wszystkiego. Twoi przyjaciele mogą okazać się inni niż myślisz.
Harry spojrzał na mnie po czym przeczytał nieśmiało wiadomość.
,,Wypieprzaj od swojej dziewczyny.Ona jest teraz moja. Jeżeli tego nie zrobisz to po tobie''
Jęknęłam cicho. On groził Harry'emu, mojemu Harry'emu!
-Ktoś mnie prześladuje i wysyła jakieś dziwne smsy, grozi moim bliskim .-wydukałam spuszczając wzrok na swoje stopy.
-Kto?!-Harry podniósł głos zaciskając pięści.
-Nie wiem. Ukrywa to kim jest-westchnęłam cicho.
-Przeczytaj-nakazał Liam, a ja posłusznie wyjęłam telefon z torebki i wszystko przeczytałam.
-To...Chore-Niall ściszył głos.
Telefon Liama leżący na stole zabrzęczał. Chłopak wziął go do ręki i czytając wiadomość wytrzeszczył oczy ze strachu.
-Co tam pisze?-spytałam. Brązowooki spojrzał na mnie smutno i odczytał smsa.
-,,Jeżeli nie chcesz być martwy to trzymaj się z daleka od tego wszystkiego.
-Kami, nie zauważyłaś niczego...Podejrzanego ostatnio?-spytał Lou poważnie,całkiem jak nie on.
-Dziś w kinie był facet w płaszczu ,okularach i kapeluszu. Nie oglądał filmu, ale to nie musiał być on. Praktycznie każdy mógł nam grozić- mój głos zadrżał nerwowo.
----------------------------------------------------------------------
Wiem ,że rozdział miał być wcześniej ale miałam remont i wiele innych spraw na głowie:) Mam nadzieję że się podobało :D
sobota, 17 sierpnia 2013
środa, 7 sierpnia 2013
rozdział 15
Właśnie przygotowywałam się do spotkania z Taylor i jej menedżerem. Zdecydowałam , że ubiorę się w szarą sukienkę do kolan , a na to założę beżową marynarkę z podwijanymi rękawami. Oczywiście , mogłabym ubrać się całkiem zwyczajnie , ale zazwyczaj takie właśnie spotkania są bardzo oficjalne. Podpisuje się tam umowy oraz ustala terminy i ilości piosenek.
Tego dnia postanowiłam nie przejmować się fochami Harry'ego. W końcu musi zrozumieć , że na przyszłość powinien mieć do mnie więcej zaufania. W końcu jak mógł uwierzyć w to , co pisał jakiś zupełnie nie sprawdzony szmatławiec ?! Kompletnie go nie rozumiem , gdyby to on znalazł się w mojej sytuacji , na pewno od razu bym go nie oskarżała! Jasne, gdybym na tamtym zdjęciu całowała się z jakimś obcym chłopakiem, zrozumiałym jego zdenerwowanie , lecz on był zapoznany z tym, co Nathan robił.
Koniec! Przecież miałam nie przejmować się dziś Harry'm. Do ręki wzięłam komórkę aby zadzwonić do Marka.
Wyprzedził mnie jednak telefon jej menagera. Odebrałam.
-Słucham?-spytałam.
-Dzień dobry, chciałem panią zawiadomić ,że Taylor się rozchorowała i musimy przełożyć spotkanie.
-No dobrze, ale na kiedy?- spytałam.
Wprost świetnie,pomyślałam. Ostatnio wszystko się waliło. Nieudanie wydania piosenki, to,że Harry uwierzył w te brednie ,no i ta choroba Taylor...
- Za tydzień we wtorek o godzinie 15 pani pasuje?
-Tak,dobrze- powiedziałam .
-W takim razie do widzenia.
-Do widzenia-mruknęłam odkładając słuchawkę. Nie cierpiałam sposobu w którym zwracano się do mnie odkąd zaczęłam poważnie zajmować się muzyką...
Był poniedziałek, 29 października. Dopiero to do mnie dotarło.
-Ivy! -wrzasnęłam głośno z przerażenirm w głosie.
Kilka chwil później moja koleżanka stała tuż przy mnie.
-Co jest?-spytała siadając na salonowej kanapie.
-Wiesz co jest dzisiaj?-spytałam cicho.
-Poniedziałek? -brązowooka była zdezorientowana.Pewnie nawet nie wiedziała co miałam jej do przekazania.
-Poniedziałek którego?
-29 październik- mruknęła zdziwiona. Nadal nie miała pojęcia o co mi chodziło.
-A co jest za tydzień?- spytałam.
-O Matko!-pisnęła- Za tydzień idziemy do szkoły !
-Wiem właśnie! Nie mamy żadnego przygotowania,żadnego! Ja nawet nie pamiętam gdzie jest ta szkoła! -krzyknęłam
-Dobra ,bez paniki ,jutro wszystko pokupujemy- westchnęła
-Rany ,nie byłam w szkole od końca roku szkolnego -zachichotałam.
-Bo zwolnili cię z powodu wytwórni-mruknęła Ivy
-Też prawda -mówiąc to pomaszerowałam do swojego pokoju.Musiałam się przebrać,bo w końcu nie będę chodziła po domu w wizytowej sukience,pomyślałam.
Ubrałam się w czarny top, czerwony zapinany sweterek i dżinsy. Na nogi założyłam czare coversy. Trudno się mówi, miałam nie myśleć o Harry'm ,ale nie lubię niewyjaśnionych spraw, więc postanowiłam ,że pójdę do domu chłopaków.
***
Stałam przed ich domem i zastanawiałam się czy zapukać. Nagle zwątpiłam w swój pomysł,może nie powinnam tu przychodzić? Gdy miałam się już odwrócić coś we mnie drgnęło i zadzwoniłam dzwonkiem. Szczerze mówiąc nadal nie byłam pewna tego ,co robię ,ale wolałam mieć to już za sobą. Nie może być tak źle,pomyślałam.
Otworzył mi Hazz, a wtedy sama nie wiedziałam co robię. Czułam się tak jak gdyby ktoś ukradł mi moje ciało i nim sterował...
-Cześć-powiedziałam twardo, tak,jak gdyby to wcale nie był mój głos.
-Cześć-odparł nieśmiało mój chłopak.
-Nie wpuścisz mnie?
-Yhh, jasne, wchodź .-
Weszłam do holu który dobrze znałam. Karmelowe ściany pasowały do ciemnobrązowych paneli. Mimo to ,że bywałam tu często to w tym momencie każda część domu wydawała mi się obca.
-Przyszłam, bo sądziłam ,że musimy coś sobie wyjaśnić- mruknęłam.
-Chyba wiem co-zaczął.
-Właśnie.
-W sumie to nie wiem po co chcesz o tym gadać, skoro ja już wszystko wiem.-wzruszył ramionami, tak, jakby to go w ogóle nie obchodziło.
-Jesteś pewien?! Sądzisz, że wszystko wiesz,tak?! To po co w ogóle jesteśmy razem,skoro twoim zdaniem cię zdradziłam?! -krzyknęłam.
-Dobrze!Skoro jest inaczej to może powiedź mi skąd te zdjęcia!-oburzył się. Szkoda ,że nie wiedział, jak było naprawdę. Szkoda, że nawet mi nie wierzył. Ale czy to wszystko ma sens skoro mi nie ufa?
-Te zdjęcia są sprzed dwóch miesięcy, a Nathan kłamie, aby oczyścić się z zarzutów i polepszyć reputacje The Wanted!-krzyknęłam mu w twarz.
Twarz Harry'ego stężała, napiął wszystkie mięśnie, po czym głęboko westchnął.
-I mam w to uwierzyć, tak?-spytał
-Sam oceń.-syknęłam ze złością.
Chłopak otworzył usta ,tak jakby chciał coś powiedzieć ale momentalnie je zamknął spuszczając wzrok. Podszedł do mnie ,a jego ręce uniosły się tak,jakby chciał mnie przytulić. Szybko się odsunęłam. Byłam zła i nie chciałam nawet aby mnie przytulił. Nie potrzebowałam chłopaka ,który nie był w stanie mi zaufać.
-Przepraszam,Kami. Przykro mi-powiedział patrząc mi w oczy, a ja pokiwałam tylko przecząco głową.
-Mi też jest przykro, ale jeżeli mi nie ufasz ,to nie sądzę, że coś wyszłoby z ,,nas".-odparłam,po chwili wychodząc. Nie zapomnę wyrazu jego twarzy: zeszklone oczy ze spuszczonym wzrokiem, smutna mina i włosy opadające na czoło. Ale czy potrafiłabym mu wybaczyć? Za jedno,głupie przepraszam?
W tej chwili bardzo cieszyłam się z tego, że mieszkamy tak blisko siebie. Byłam już o krok od domu, a, że była ulewa ,niestety byłam cała mokra. Otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do dużego domu.
-Kami!-pisnęła Ivy po chwili pytając- Jak było?! Co ci powiedział.
-Opowiedziałam mu wszystko. A on,uwierzył- mruknęłam ponuro.
-To wspaniale!-moja przyjaciółka przytuliła mnie mocno.
-Nie sądzę. Nie wiem czy potrafiłabym być z osobą, która mi nie ufa.-odparłam
-Jeszcze o tym porozmawiamy,dobrze? Umówiłam się na randkę z Lou-mimowolnie się uśmiechnęła i biorąc torebkę wyszła z domu.
Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha?! Głupi, durny Nathan ,kiedyś przyczaję się za krzakami i go zamorduję siekierą! To wszystko jest przez niego! Gdyby nie on wszystko byłoby inaczej! Jeżeli bym go zobaczyła na ulicy to rozerwałabym go na strzępy!On udawał ,że mnie kocha, on mówił mediom bzdury o mnie i to właśnie on powiedział ,że jesteśmy razem, choć mam chłopaka. Co będzie następne? Już nie mogę się doczekać kolejnych komplikacji!
Weszłam na górę do sypialni i nasypałam psu nową karmę oraz wymieniłam wodę. Moje włosy były już prawie suche po ulewie, ale ubrania musiałam zmienić.Założyłam na siebie szary podkoszulek, koszulę w czarno-czerwoną kratę i dżinsy.
Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Pomyślałam ,że to pewnie Ivy zapomniała klucza więc szybko zbiegłam op schodach i otworzyłam drzwi. Zamurowało mnie...
_________________________________________
to 1 rozdział po tak długiej przerwie i mam nadzieje ze się wam podoba :) 3 komentarze =nowy rozdział :)
Tego dnia postanowiłam nie przejmować się fochami Harry'ego. W końcu musi zrozumieć , że na przyszłość powinien mieć do mnie więcej zaufania. W końcu jak mógł uwierzyć w to , co pisał jakiś zupełnie nie sprawdzony szmatławiec ?! Kompletnie go nie rozumiem , gdyby to on znalazł się w mojej sytuacji , na pewno od razu bym go nie oskarżała! Jasne, gdybym na tamtym zdjęciu całowała się z jakimś obcym chłopakiem, zrozumiałym jego zdenerwowanie , lecz on był zapoznany z tym, co Nathan robił.
Koniec! Przecież miałam nie przejmować się dziś Harry'm. Do ręki wzięłam komórkę aby zadzwonić do Marka.
Wyprzedził mnie jednak telefon jej menagera. Odebrałam.
-Słucham?-spytałam.
-Dzień dobry, chciałem panią zawiadomić ,że Taylor się rozchorowała i musimy przełożyć spotkanie.
-No dobrze, ale na kiedy?- spytałam.
Wprost świetnie,pomyślałam. Ostatnio wszystko się waliło. Nieudanie wydania piosenki, to,że Harry uwierzył w te brednie ,no i ta choroba Taylor...
- Za tydzień we wtorek o godzinie 15 pani pasuje?
-Tak,dobrze- powiedziałam .
-W takim razie do widzenia.
-Do widzenia-mruknęłam odkładając słuchawkę. Nie cierpiałam sposobu w którym zwracano się do mnie odkąd zaczęłam poważnie zajmować się muzyką...
Był poniedziałek, 29 października. Dopiero to do mnie dotarło.
-Ivy! -wrzasnęłam głośno z przerażenirm w głosie.
Kilka chwil później moja koleżanka stała tuż przy mnie.
-Co jest?-spytała siadając na salonowej kanapie.
-Wiesz co jest dzisiaj?-spytałam cicho.
-Poniedziałek? -brązowooka była zdezorientowana.Pewnie nawet nie wiedziała co miałam jej do przekazania.
-Poniedziałek którego?
-29 październik- mruknęła zdziwiona. Nadal nie miała pojęcia o co mi chodziło.
-A co jest za tydzień?- spytałam.
-O Matko!-pisnęła- Za tydzień idziemy do szkoły !
-Wiem właśnie! Nie mamy żadnego przygotowania,żadnego! Ja nawet nie pamiętam gdzie jest ta szkoła! -krzyknęłam
-Dobra ,bez paniki ,jutro wszystko pokupujemy- westchnęła
-Rany ,nie byłam w szkole od końca roku szkolnego -zachichotałam.
-Bo zwolnili cię z powodu wytwórni-mruknęła Ivy
-Też prawda -mówiąc to pomaszerowałam do swojego pokoju.Musiałam się przebrać,bo w końcu nie będę chodziła po domu w wizytowej sukience,pomyślałam.
Ubrałam się w czarny top, czerwony zapinany sweterek i dżinsy. Na nogi założyłam czare coversy. Trudno się mówi, miałam nie myśleć o Harry'm ,ale nie lubię niewyjaśnionych spraw, więc postanowiłam ,że pójdę do domu chłopaków.
***
Stałam przed ich domem i zastanawiałam się czy zapukać. Nagle zwątpiłam w swój pomysł,może nie powinnam tu przychodzić? Gdy miałam się już odwrócić coś we mnie drgnęło i zadzwoniłam dzwonkiem. Szczerze mówiąc nadal nie byłam pewna tego ,co robię ,ale wolałam mieć to już za sobą. Nie może być tak źle,pomyślałam.
Otworzył mi Hazz, a wtedy sama nie wiedziałam co robię. Czułam się tak jak gdyby ktoś ukradł mi moje ciało i nim sterował...
-Cześć-powiedziałam twardo, tak,jak gdyby to wcale nie był mój głos.
-Cześć-odparł nieśmiało mój chłopak.
-Nie wpuścisz mnie?
-Yhh, jasne, wchodź .-
Weszłam do holu który dobrze znałam. Karmelowe ściany pasowały do ciemnobrązowych paneli. Mimo to ,że bywałam tu często to w tym momencie każda część domu wydawała mi się obca.
-Przyszłam, bo sądziłam ,że musimy coś sobie wyjaśnić- mruknęłam.
-Chyba wiem co-zaczął.
-Właśnie.
-W sumie to nie wiem po co chcesz o tym gadać, skoro ja już wszystko wiem.-wzruszył ramionami, tak, jakby to go w ogóle nie obchodziło.
-Jesteś pewien?! Sądzisz, że wszystko wiesz,tak?! To po co w ogóle jesteśmy razem,skoro twoim zdaniem cię zdradziłam?! -krzyknęłam.
-Dobrze!Skoro jest inaczej to może powiedź mi skąd te zdjęcia!-oburzył się. Szkoda ,że nie wiedział, jak było naprawdę. Szkoda, że nawet mi nie wierzył. Ale czy to wszystko ma sens skoro mi nie ufa?
-Te zdjęcia są sprzed dwóch miesięcy, a Nathan kłamie, aby oczyścić się z zarzutów i polepszyć reputacje The Wanted!-krzyknęłam mu w twarz.
Twarz Harry'ego stężała, napiął wszystkie mięśnie, po czym głęboko westchnął.
-I mam w to uwierzyć, tak?-spytał
-Sam oceń.-syknęłam ze złością.
Chłopak otworzył usta ,tak jakby chciał coś powiedzieć ale momentalnie je zamknął spuszczając wzrok. Podszedł do mnie ,a jego ręce uniosły się tak,jakby chciał mnie przytulić. Szybko się odsunęłam. Byłam zła i nie chciałam nawet aby mnie przytulił. Nie potrzebowałam chłopaka ,który nie był w stanie mi zaufać.
-Przepraszam,Kami. Przykro mi-powiedział patrząc mi w oczy, a ja pokiwałam tylko przecząco głową.
-Mi też jest przykro, ale jeżeli mi nie ufasz ,to nie sądzę, że coś wyszłoby z ,,nas".-odparłam,po chwili wychodząc. Nie zapomnę wyrazu jego twarzy: zeszklone oczy ze spuszczonym wzrokiem, smutna mina i włosy opadające na czoło. Ale czy potrafiłabym mu wybaczyć? Za jedno,głupie przepraszam?
W tej chwili bardzo cieszyłam się z tego, że mieszkamy tak blisko siebie. Byłam już o krok od domu, a, że była ulewa ,niestety byłam cała mokra. Otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do dużego domu.
-Kami!-pisnęła Ivy po chwili pytając- Jak było?! Co ci powiedział.
-Opowiedziałam mu wszystko. A on,uwierzył- mruknęłam ponuro.
-To wspaniale!-moja przyjaciółka przytuliła mnie mocno.
-Nie sądzę. Nie wiem czy potrafiłabym być z osobą, która mi nie ufa.-odparłam
-Jeszcze o tym porozmawiamy,dobrze? Umówiłam się na randkę z Lou-mimowolnie się uśmiechnęła i biorąc torebkę wyszła z domu.
Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha?! Głupi, durny Nathan ,kiedyś przyczaję się za krzakami i go zamorduję siekierą! To wszystko jest przez niego! Gdyby nie on wszystko byłoby inaczej! Jeżeli bym go zobaczyła na ulicy to rozerwałabym go na strzępy!On udawał ,że mnie kocha, on mówił mediom bzdury o mnie i to właśnie on powiedział ,że jesteśmy razem, choć mam chłopaka. Co będzie następne? Już nie mogę się doczekać kolejnych komplikacji!
Weszłam na górę do sypialni i nasypałam psu nową karmę oraz wymieniłam wodę. Moje włosy były już prawie suche po ulewie, ale ubrania musiałam zmienić.Założyłam na siebie szary podkoszulek, koszulę w czarno-czerwoną kratę i dżinsy.
Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Pomyślałam ,że to pewnie Ivy zapomniała klucza więc szybko zbiegłam op schodach i otworzyłam drzwi. Zamurowało mnie...
_________________________________________
to 1 rozdział po tak długiej przerwie i mam nadzieje ze się wam podoba :) 3 komentarze =nowy rozdział :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)